W sytuacji stresu bezwiednie szukamy dla siebie kojącej obecności innych ludzi. To część naszej ewolucyjnej spuścizny, wyewoluowaliśmy bowiem jako istoty społeczne, których przeżycie – zarówno jednostkowe, jak i gatunkowe – zależało od innych ludzi. Im zatem więcej poczucia zagrożenia, tym bardziej intensyfikować się będą nasze kontakty społeczne, zarówno te na żywo, jak i w świecie wirtualnym. Będziemy wtedy sięgać chętniej (choć często nieświadomie) po zapisaną w naszych układach nerwowych umiejętność koregulacji, czyli zdolności do kojenia się dzięki obecności innych ludzi. Częściej wtedy będziemy dzwonić do siebie, spotykać się, plotkować w biurowej kuchni, zaglądać na portale społecznościowe, fora dyskusyjne lub podglądać serialowych bohaterów. Wielu z nas zdarzy się też w sytuacjach stresujących bardziej tęsknić za osobami, które dawały nam kiedyś emocjonalne oparcie: za ukochanym dziadkiem, dawnym przyjacielem, nauczycielką z dawno ukończonej szkoły podstawowej. Relacje są bowiem buforem dla naszego poczucia przeciążenia, defragmentacji wnoszonej przez życiowe trudności, kryzysy i traumy. To dzięki relacjom zdrowiejemy i w relacjach nabywamy psychologiczną odporność. To zdrowe więzi są naszym najlepszym lekarstwem i najlepszą inwestycją w kierunku dobrostanu.
POLECAMY
Relacje jako źródło patologii
Co jednak, jeśli zagrożenie, z którym się mierzymy, przychodzi od drugiego człowieka? Co jeśli relacja, w której powinniśmy odnajdować bezpieczną przystań, staje się naszym więzieniem? Co jeśli człowiek, któremu zaufaliśmy bezgranicznie staje się naszym prześladowcą? Trauma relacyjna, czyli relacja z drugim człowiekiem, która staje się źródłem przerażenia, a nie bezpieczeństwa i ochrony, to jedno z najbardziej rujnujących nas psychicznie i egzystencjalnie doświadczeń. Wpływa ona na wiele obszarów naszego funkcjonowania, przenikając dosłownie każdą sferę naszego życia i podkopując stopniowo fundamenty naszego dobrostanu.
Z traumą relacyjną (fachowo nazywaną „traumą w relacjach intymnych”) mamy do czynienia wtedy, gdy permanentnie doświadczamy w związku przemocy o charakterze fizycznym, seksualnym lub psychicznym (włączając w to przemoc ekonomiczną). Tym, co towarzyszy najczęściej temu rodzajowi przemocy, jest też sytuacja zniewolenia: emocjonalnego, finansowego lub – w najskrajniejszych przypadkach – również fizycznego. Jest to równocześnie przemoc, którą często trudno rozpoznać. Wielokrotnie związek przemocowy rozpoczyna się zupełnie niewinne i później to, co się w nim wydarza, postronnemu obserwatorowi (a nawet samej ofierze przemocy) może momentami jawić się jak troska, tylko nieco za daleko posunięta. Sprawcy przemocy lubią bowiem ubierać swoje nadużycia w szaty „dżentelmeństwa”, „opiekuńczości” czy „zapobiegliwości”. „Ja tylko staram się ciebie chronić przed troskami o nasze finanse, wezmę zarządzanie naszym kontem na siebie”. „Wiesz, jak bardzo zależy mi na twoim bezpieczeństwie, nie chciałbym, by coś ci się stało podczas wyjścia na miasto”. „Przy mnie możesz czuć się bezpieczna, będę trzymał od ciebie z dala ludzi, którzy wpływają na ciebie źle”. Intencją sprawcy przemocy jest dezorientacja i zniszczenie ufności jego ofiary w swoją umiejętność trzeźwej oceny sytuacji. Im bowiem więcej niejasności, tym łatwiej zakłamywać rzeczywistość. Dezorientacja ofiary jest...
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.