Toksyczna symbioza

Rodzina i związki Praktycznie

Twoja żona wszystko konsultuje ze swoim ojcem. Twój partner nie chce wyprowadzić się od swojej matki. Co się kryje za takim przywiązaniem?

Późnym popołudniem odebrałam telefon. W słuchawce usłyszałam miłą, starszą kobietę. Zadzwoniła, by umówić swojego 30-letniego syna, Pawła, na konsultację psychologiczną, ponieważ bardzo martwiła się o niego – jej zdaniem od momentu ślubu jest z nim coraz gorzej. Gdy zapytałam, dlaczego syn nie zadzwonił sam, starsza pani zareagowała tak, jakby moje pytanie było nie na miejscu. Poprosiłam jednak, by syn sam się ze mną skontaktował. Tydzień później pojawił się u mnie Paweł – zadbany, dobrze ubrany, elokwentny, choć nieco nieśmiały mężczyzna. W trakcie konsultacji okazało się, że sprowadziły go do mnie problemy nie tyle w relacji z żoną, co w relacji z matką...

POLECAMY

Paweł ożenił się z Alicją rok wcześniej. Po ślubie zamieszkali w domu rodzinnym Pawła, w którym mieszkała także jego matka. Decyzja o wyborze lokum była dla Pawła oczywista. Jego rodzice rozstali się, kiedy miał pół roku. Z ojcem nigdy nie miał dobrego kontaktu, za to matka zawsze była obecna w jego życiu, poświęcała mu każdą wolną chwilę. Pamięta, że bardzo długo pił mleko z butelki, spał z matką aż do momentu, kiedy poszedł do pierwszej klasy podstawówki, matka nie odstępowała go na krok. Kiedy był niegrzeczny, obrażała się i zamykała się w swoim pokoju, a on wtedy bardzo się o nią bał.

Za namową swojego nauczyciela z liceum postanowił wyjechać na studia do miasta. Dla matki był to cios, zaczęła chorować na serce. Po drugim roku przeniósł się na studia zaoczne. Kiedy był przy matce – nie chorowała. I zapewniała mu wszystko: kupowała ubrania, gotowała, prała i sprzątała, a nawet kupiła mu samochód i znalazła pracę. Paweł czuł wdzięczność wobec matki, lecz wszystko skomplikowało się, kiedy poznał Alicję. Spodobała mu się jej delikatność i kokietująca nieporadność. Po roku spotkań Paweł oświadczył się, niedługo potem odbył się ślub. Początkowo matka była sceptycznie nastawiona do jego decyzji, sprawiała wrażenie obrażonej lub złej, jednak gdy po ślubie zamieszkali razem z nią, stała się miła dla jego żony. Wyręczała ją w pracach domowych, robiła zakupy, nie pozwoliła opłacać rachunków. Po kilku miesiącach Alicja nie mogła już tego znieść i zaczęły się awantury. Paweł nie radził sobie z tą sytuacją, najchętniej zaszywał się w swoim biurze. Nie rozumiał, dlaczego Alicja złości się na jego matkę. Nie rozumiał, dlaczego spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się do rodziców. Przyszedł na konsultację, bo mama poprosiła go, aby przygotował się psychicznie do rozwodu.

W trakcie terapii próby skonfrontowania Pawła z tym, że trwa w ogromnej symbiozie z matką, kończyły się jego wielkim oporem. Bywał agresywny, pragnąc ochronić obraz matki, odwoływał sesje, jednak terapii nie przerwał. Po pewnym czasie prowokował do traktowania go wyjątkowo, chciał przedłużać sesje, sprawiał wrażenie, jakby był zazdrosny o innych pacjentów. Wreszcie poczuł się w relacji terapeutycznej bezpiecznie i uświadomił sobie, że proces zależy w dużej mierze od niego samego. Przestał atakować mnie za to, że nie udzielam mu rad i nie sugeruję, co ma robić. Stał się refleksyjny, zrozumiał, że w relacji z żoną poczuł potrzebę zaopiekowania się nią – coś, czego przez toksyczną bliskość matki nie mógł nigdy zrealizować. Zaczął szukać mieszkania, zmienił pracę. Matka Pawła nie mogła tego znieść i szantażowała go swoim „kruchym zdrowiem”. Mężczyzna rozumiał to, jednak wiedział też, że jeśli jej ulegnie po raz drugi, to już nigdy nie odzyska wolności. Po roku terapii wrócił do żony, zaś jego m...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI