Teczki rzucone między ludzi

Wstęp

Jeśli ktoś znalazł swoje nazwisko na liście IPN, to warto, żeby zajrzał do swojej teczki - uważa Jakub Kołodziej.

Dorota Krzemionka-Brózda:Wyobraźmy sobie, że ktoś znalazł swoje nazwisko na upublicznionej liście zasobów archiwalnych IPN i teraz rozważa, czy zajrzeć do swojej teczki, czy też nie. Chce znać prawdę, a zarazem boi się jej. Co ma zrobić?
Jakub Kołodziej: – Zachęcam do sprawdzenia faktów, czyli do skonfrontowania się z rzeczywistością. Niewiedza tylko pogłębia napięcie. Ktoś pamięta jakieś wydarzenia ze swojego życia i obawia się, że właśnie one były przyczyną założenia mu teczki – ale tak być nie musi. Na przykład ktoś ma teczkę, bo był werbowany, lecz się nie zgodził – to przemawia na jego korzyść. Bardzo ważne jest samo podjęcie takiej decyzji.
 
– Dlaczego? Czy podjęcie działania rozładowuje napięcie?
– Tak, podjęcie konkretnego działania. Ważne, by nie uciekać przed problemem i nie tłumaczyć się przed innymi. Dwa inne sposoby, po które mogą sięgać ludzie w takiej sytuacji, to wycofanie się albo próba udowodnienia, że jest się niewinnym. Wycofanie się wzmacnia napięcie. Pod wpływem emocji w głowie człowieka pojawia się tysiąc scenariuszy tłumaczących, dlaczego jego nazwisko jest na liście – czasem wręcz paranoidalnych, niezwiązanych z żadnymi faktami. Lęk staje się pożywką dla wyobraźni. Wytwory umysłu wymykają się spod kontroli. „Prawda” wydaje się tak przerażająca, że zupełnie paraliżuje osobę. Pojawiają się nerwicowe objawy, bezsenność, silne lęki przed ludźmi, poczucie prześladowania. Dlatego tak ważne jest, aby mieć możliwie dużo faktów, rzeczowych informacji, bo to zwiększa szansę na poradzenie sobie z problemem.

– Dlaczego nieskuteczne jest dowodzenie swojej niewinności, tłumaczenie się? Czy traktowane jest jako oznaka słabości?
– Oznaką słabości jest przede wszystkim usprawiedliwianie się. Często ludzie dowodzą swojej niewinności w sposób chaotyczny, nieprzemyślany. Wtedy tylko pogarszają swoją sytuację, zwracają na siebie uwagę otoczenia, choć mogą być zupełnie niewinni. Trzeba się bronić, ale rozsądnie, czyli we właściwym czasie, bez zbędnego rozgłosu.

– Co może pomóc w podjęciu decyzji o konfrontacji z prawdą?
– Zachęcałbym do ujawnienia problemu komuś zaufanemu. Nie wolno zostać samemu w tej sytuacji. Dominują w nas bowiem emocje i mamy zawężoną możliwość osądu i podejmowania właściwych decyzji.

Problem w tym, że aby się odsłonić, trzeba komuś ufać, i to w dwojakim znaczeniu: wierzyć, że ten ktoś mnie nigdy nie zawiódł i że cokolwiek mu ujawnię, on będzie przy mnie. A jak powiedział profesor Krzysztof Gierowski, u wielu osób, które działały w podziemiu, pozostał pewien rys podejrzliwości i trudno im komukolwiek zaufać...
– Ciężko jest samemu wytrzymać psychicznie taką sytuację. Trzeba szukać osoby zaufanej, która zrozumie, o co chodzi, nie będzie oceniała, ale po prostu wysłucha i w ten sposób pomoże. Zamknięcie się jest niebezpieczne, tym bardziej dla kogoś, kto wcześniej doświadczył silnej traumy, na przykład został zdradzony, wydany. Izolacja może pogłębiać jego problem. Jeżeli ktoś ma słabą odporność psychiczną, warto skontaktować się z psychoterapeutą lub lekarzem, skorzystać z terapii albo z leków.

A co powinien zrobić ktoś, kto czuje się skrzywdzony, ale waha się, czy zajrzeć do teczki i sprawdzić, kto go skrzywdził?
– Generalnie zachęcałbym do konfrontacji z faktami, ale pod warunkiem, że wahający się ma możliwość uzyskania wsparcia w swoim ś...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI