Szkoła potrzebuje miłości

Wstęp

Nie ma szczęśliwego ucznia bez szczęśliwego nauczyciela! Nauczyciel z poczuciem własnej wartości i kochający swą pracę przekaże podopiecznym wysoką motywację oraz pewność siebie - twierdzi Stéphane Clerget .

Stéphane Clerget, francuski psychiatra i pedopsychiatra, jest autorem licznych książek omawiających problemy wychowawcze, relacyjne i partnerskie. Ostatnio wydał Réussir à l’école: une question d’amour? (Dobre wyniki w nauce: kwestia miłości?), Larousse, 2012.

Joanna Peiron: – Powszechnie uważa się, że wyniki w nauce zależą od inteligencji oraz pracy ucznia, czasem także od wykształcenia rodziców. Pan pisze, że na wyniki te wpływa... miłość. Dlaczego?

Stéphane Clerget: – Zauważyłem, że trudności w nauce są coraz częstszą przyczyną konsultacji. W 90 procentach przypadków wynikają one z braku miłości, szeroko rozumianej. Chodzi nie tylko o miłość rodziców i rodziny do dziecka, lecz także o miłość nauczycieli do ich zawodu, do nich samych, do uczniów. Istotne są także uczucia kolegów z klasy, wreszcie – miłość dziecka do siebie samego, do nauki, do szkoły i do życia w ogóle. Brak motywacji, niechęć do jakiegokolwiek wysiłku, a nawet kłopoty ze zrozumieniem mają najczęściej podłoże uczuciowe – ważne są zarówno aktualne uczucia ucznia czy jego rodziny, jak i te ukryte w przeszłości.

W jaki sposób uczucia wpływają na nasz sposób przyswajania wiedzy?
– Rozwój inteligencji jest ściśle uzależniony od rozwoju uczuciowego, ponieważ kora mózgowa, a więc siedziba inteligencji zarówno logiczno-matematycznej, jak i słownej, pozostaje w stałym kontakcie z układem limbicznym, czyli strukturami mózgu regulującymi emocje, między innymi strach, przyjemność, zadowolenie. Dlatego na przykład dziecko, które wychowałoby się bez miłości rodziców czy opiekunów, nie mogłoby w żaden sposób rozwinąć inteligencji. Do problemów w nauce przyczyniają się także różnorakie problemy uczuciowe: troski, niepokoje, sekrety rodzinne, kryzys w związku rodziców, kłopoty z odnalezieniem właściwego miejsca pośród braci i sióstr.

Odnalezienie tych problemów i ich przepracowanie w trakcie terapii poprawia wyniki w nauce – często niemal z dnia na dzień. Często mówi się dzieciom, że nie uczą się dla rodziców czy dla nauczycielki, lecz dla samych siebie, dla swej przyszłości...

– Na nic zda się mówienie dziecku, że pracuje dla siebie samego! Przynajmniej do okresu dojrzewania nie widzi ono sensu w pracy dla pracy, lecz pracuje, by sprawić przyjemność swym rodzicom i innym dorosłym, z którymi czuje się silnie związane. Może oczywiście doświadczyć przyjemności z posiadania wiedzy, ale to przyjemność tego samego typu, co przyjemność jedzenia czy słuchania. Jeśli przeniesie się ona na naukę, to dzieci stają się ciekawe świata i spragnione wiedzy. Bardzo wiele dzieci odczuwa także przyjemność, którą nazwałbym „przyjemnością rozwoju”. System szkolny jest pierwszą w ich życiu drabiną: dziecko przechodzi z pierwszej klasy do drugiej, z drugiej do trzeciej... Chodzi jednak zawsze o przyjemność rozwijania się w oczach rodziców czy innych dorosłych, do których dziecko się przywiązało.

A więc jeśli rodzice lubili szkołę, to ich dziecko ma większe szanse, żeby także ją lubić?

– Tak. Statystyki pokazują, że najlepsze wyniki w nauce osiągają dzieci nauczycieli – ludzi, którzy tak pokochali szkołę, że nigdy nie opuścili jej murów. Jeśli jednak lata nauki były dla rodziców dośw...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI