Szkoła może uczyć jedzenia

Wstęp

Dzieci, które zjadły w domu śniadanie, nie mają większych problemów w szkole. Dzieci niedożywione albo głodne gorzej panują nad emocjami, trudniej im skupić uwagę i zrozumieć, co mówi nauczyciel.

– Napój gazowany i pączek albo rogal z czekoladą – tak wygląda śniadanie niektórych moich podopiecznych. Kto im to daje do przedszkola? Rodzice! Dla mnie to nie do pomyślenia, żeby małe dzieci były tak odżywiane – mówi Anna, nauczycielka z kilkuletnim stażem pracy w przedszkolu, które zapewnia dzieciom obiady i podwieczorki. O pozostałe posiłki muszą zadbać
rodzice.

POLECAMY

W przedszkolu, w którym Anna wcześniej pracowała, kuchnia i nawyki żywieniowe też pozostawiały wiele do życzenia. W końcu nauczycielki porozmawiały z dyrekcją i zachęciły do wprowadzenia lepszych produktów, ograniczania chemii i cukru.
Marta, mama 11-letniej Oli, opowiada o zebraniu, zorganizowanym przez wychowawczynię klasy, w której uczy się jej córka. – Pani nauczycielka apelowała do rodziców, żeby uważali na ilość cukru w posiłkach ich dzieci, żeby zachęcali je do jedzenia warzyw i owoców. To było bardzo rozsądne i odpowiedzialne ze strony wychowawczyni. Bardzo mi się podobało, że ktoś pomyślał o uczniach również w takich kategoriach – chwali Marta.

Katarzyna, doświadczona nauczycielka w klasach I–III, również jest zdania, że należy rozmawiać z dziećmi i ich rodzicami o jedzeniu: – Podczas wycieczek szkolnych zwracam uwagę dzieciom na konsekwencje jedzenia chipsów i picia kolorowych napojów. Staram się zniechęcić je do takiej żywności, obrazowo przekonuję, że brzuchy będą przez to kiedyś chorować. Ale jakie znaczenie mają moje słowa, skoro rodzice sami dają dzieciom taką wyprawkę na wycieczkę?!
Jednak nie wszyscy rodzice postępują w taki sposób. Natalia, mama kilkuletniego chłopca, przekonuje, że w jej domu panują

dobre nawyki, a synek lubi kasze, warzywa, wodę źródlaną i zdrowe przekąski. Obawia się jednak, że wraz z pójściem do przedszkola, a później do szkoły, wypracowane w domu zwyczaje szybko się ulotnią. – W przedszkolu zamiast owsianki mogą być kanapki „z czekoladą”, a w szkole stoją na korytarzach automaty z niezdrowym jedzeniem. Jeśli dołożyć do tego silną presję rówieśników i chęć dorównania im, cały trud domowej edukacji żywieniowej może iść na marne – martwi się młoda mama. – Uważam, że wiele zależy od współpracy rodziców z rodzicami i rodziców ze szkołą. Obie strony powinny mieć ten sam cel i konsekwentnie trzymać się wypracowanych zasad.

Bez dobrego śniadania, bez dobrych ocen...
Z pozoru mogłoby się wydawać, że żywienie i psychologia nie idą w parze. W praktyce jednak mają wiele wspólnego. Prawidłowo odżywione dziecko po prostu dobrze się czuje – nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. To bowiem, co jemy, wpływa na nasze samopoczucie, nastrój, poziom energii, zdolność przyswajania informacji, umiejętność koncentracji. Dzieci niedożywione albo głodne gorzej panują nad emocjami, bywają bardziej drażliwe, apatyczne, ospałe, rozkojarzone, przez c...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI