Synowie z matką wyswatani

Na temat Otwarty dostęp Rodzina i związki

Są synowie, którzy na zawsze zostali sześciolatkami, chłopcami swoich mamuś. Z pozoru żyją szczęśliwie. Ale cena, jaką za taki związek płacą, rośnie z każdym rokiem - przekonują Dorota Krzemionka i Piotr Brysacz.

Przegrałam – pisze Anka. Mój związek w końcu się rozpadł. Wybrałam Marka, bo był zupełnie inny niż mój ojciec – domowy tyran, który nie krył rozczarowania, że nie jestem synem. Marek, wychowywany przez kobiety, matkę i babkę, wydawał się łagodny, ciepły, rozumiejący i odpowiedzialny. Życie szybko zweryfikowało to wrażenie. Łagodność okazała się bezwolną pasywnością. Wszystko zrzucał na mnie. To ja musiałam zawsze decydować: co na obiad, jakie płytki wybrać do łazienki i gdzie pojedziemy na wakacje. Jeśli czegoś nie załat[-]wiłam, spędzaliśmy urlop w domu. Ożywiał się tylko wtedy, gdy dzwoniła do niego matka. Burczał na nią, narzekał, ale biegł, bo go potrzebowała. Dla mnie nic nie zostawało. Walczyłam z nią o Marka. Ale nie do niej mam pretensje. To on odpuścił nasz związek. Był jak moje dziecko, na długo zanim narodził się nasz syn, Jaś. Pół roku temu wyprowadził się, wrócił do mamy. Poczułam ulgę. Miałam dość trójkąta z teściową i męża wiszącego przy piersi swej matki.

Matczyny satelita
Według danych Eurostatu ponad dwa i pół miliona Polaków w wieku od 25 do 34 lat mieszka z rodzicami. Z badań OBOP-u wynika, że aż 79 proc. osób do 30. roku życia nie wyprowadziło się z domu rodzinnego. Albo do niego wróciło. Ile z tych osób to mężczyźni z matką w tle? Na ile ich życie przypomina opowiedzianą przez Ankę historię jej związku z Markiem?

Nawet jeśli nie mieszkają z matką, synom coraz trudniej jest odejść od niej. Nie chcą, boją się lub nie potrafią dorosnąć. Poddają się matce, nie są w stanie wyzwolić się od niej. Ona rządzi nimi i ich rodzinami, lustruje ich życie, jest najwyższą izbą kontroli. Ich partnerki buntują się, toczą o nich wojnę z teściową. Czasem wyrzucają ich lub same odchodzą. Bywa że narzekają, ale poddają się. Czasem tylko wzdychają: tacy już oni są – wieczni synowie swoich mam. Wydaje się, że maminsynkom żyje się wygodniej – to mniej kosztuje, można co nieco odłożyć, a poza tym... nikt tak nie uprasuje, ugotuje, nie zadba jak mama. Ale synkowie swoich mam nie wiedzą, że cena za pozorny komfort gwałtownie rośnie z upływającym czasem.

Robert Bly, amerykański pisarz i przywódca Ruchu Mężczyzn, w książce Żelazny Jan przytacza opowieść o młodym księciu i pierwotnym dzikusie z leśnych bagien. Książę usłyszał o dzikusie i zapragnął go spotkać i poznać. Zanim to się jednak stało, ojciec księcia schwytał dzikusa i zamknął go w niedostępnej klatce. Po czym zniknął.

Dzikus w tej opowieści to archetyp męskiej siły. Książę nie może go posiąść. Ale zdarza się sprzyjający moment i dzikus zdradza księciu sekret. Mówi, że klucz do klatki, klucz do tajemnicy męskiej siły tkwi pod poduszką... matki. Książę musi go stamtąd wydostać. Jeśli tego dokona, stanie się mężczyzną.

Stary ojciec umarł
Wydaje się, że kiedyś było z tym prościej, łatwiej było też oddzielić komponenty męskiego świata od tych, które do niego nie należą. Gdy rodził się chłopiec, wiadomo było, jaką drogą pójdzie – najczęściej, szczególnie gdy był pierworodny, przemierzał świat śladami wydeptanymi przez ojca. Oczywiście tak chłopcem, jak i dziewczynkami początkowo opiekowała się matka. Z wiekiem jednak chłopak dostawał męskie ubrania, wyznaczano mu „męskie” zajęcia, coraz częściej przebywał z ojcem i w męskim towarzystwie. Stać się mężczyzną pomagały inicjacje.

Mężczyźni towarzyszyli dorastającemu chłopcu. Stopniowo przejmował on ich umiejętności, zainteresowania, poglądy i wartości. Uczył się być mężczyzną, takim jak jego ojciec. W XIX wieku ten porządek zaczął się rozpadać. W Polsce ten proces zaczął się po powstaniu styczniowym. Pojawił się wtedy mit Matki Polki, która cierpi, lecz na przekór wszelkim przeciwnościom i tragediom trwa przy rodzinie i poświęca się dla niej. Wszystko przetrzyma. Ubrana w czerń Matka Polka zastępowała Pana Ojca, który ginął w powstaniu albo był na zsyłce, emigrował, szedł na wojnę, był w obozie, więzieniu, internowany lub spiskował przeciw wrogom i ogólnie był nieobecny.
Rewolucja przemysłowa przeorała życie społeczne.

Rozwijające się miasta potrzebowały rąk do pracy, także kobiecych. „Wcześniej wiadomo było, że to mężczyzna utrzymuje rodzinę w taki czy inny sposób. Może być pracownikiem najemnym, właścicielem, dziedzicem, nawet przestępcą, ale to on powinien dostarczać środki utrzymania kobiecie i dzieciom, czyli istotom słabszym, które same sobie nie poradzą. Masowe wkroczenie kobiet na rynek pracy i wynikająca z tego autonomia ekonomiczna spowodowała, że zachwiał się podstawowy powód męskiej władzy – mężczyzna rządzi, bo to on zapewnia środki przetrwania” – tłumaczy psychoterapeutka Zofia Milska-Wrzosińska w rozmowie pt. „Mężczyźni mają gorzej”, opublikowanej w „Charakterach”.

Mężczyzna przestał być jedynym żywicielem rodziny, musiał się teraz starać, by – dla zachowania pozycji w rodzinie – zarabiać (i pracować) więcej. Ale kobiety zaczęły masowo się kształcić, przestały ustępować w tym mężczyznom, by w końcu ich przegonić. Pojawiły się nurty emancypacyjne, egalitarystyczne, wreszcie feministyczne. „Dostępność antykoncepcji spowodowała, że kobieta przestała być bezwolna w sprawie prokreacji, przestała być zdana na mężczyznę jako ojca, opiekuna swoich dzieci. To ona mogła teraz decydować, czy chce mieć dzieci, kiedy i z jakim partnerem” – dodaje Zofia Milska-Wrzosińska.
W ciągu zaledwie stu lat mężczyźni – ojcowie stracili większość pozycji, które dawały im władzę i wpływ na to, co dzieje się z domownikami. Stracili także synów.

Podwójnie zdradzeni
„Wojna domowa”, kultowy serial z lat 60. Pan Jankowski jest po pracy. Wciąż schludny, choć już w kapciach, czyta gazetę. Pani Jankowska krząta się. Gotuje, prasuje, ceruje. I główkuje, bo przecież na jej głowie dom, mąż, no i Paweł. „Co ten chłopak znów wymyślił?”, „Jak go przekonać, żeby poszedł do fryzjera?”, „Jak zniechęcić do konkursu młodych talentów” – zastanawia się. Co chwilę zaczepia męża, ale ten jest wycofany, niepewny, zastanawiający się. Nigdy nie wie, jak rozmawiać z Pawłem, wciąż popełnia jakieś gafy. Wszystko wie pani Jankowska. Jak zdobyć, pomóc, zaradzić, wygładzić, co koli, gdzie boli, co trzeba, co powinno się, czego znów nie, absolutnie nie. Pani Jankowska wszystkim się denerwuje, stresuje. Ale nad wszystkim czuwa. Panuje.

Tak przez ostatnie kilkadziesiąt lat wyglądał standard wychowawczy. Ojcowie przestali być obecni i ważni. Byli i są nadal albo zbyt zapracowani i zmęczeni, albo – zniechęceni, zagubieni, często pijani. Chowają się za gazetę, wgapiają w komputer lub telewizor – nieprzypadkowo pilot stał się symbolem domowej władzy. Czasem uciekają na ryby czy grzyby. Czasem uciekają w ogóle – fizycznie znikają z domu i z życia rodziny. Czas...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI