Superniania od wychowania

Wstęp

Skoro rodzice wiedzą, że agresja jest zła, to dlaczego nie uczą dzieci prawidłowych zachowań? Czy możliwe jest wyprostowanie dzieci bez wyprostowania rodziców? Czy wychowanie musi przypominać tresurę? Czy na wychowanie może być za późno? - na te i inne pytania odpowiada DOROTA ZAWADZKA, superniania z programu TVN.

Jolanta Białek: – W programie „Superniania” pracuje Pani z rodzicami, którzy kochają swoje dzieci, którym zależy na dobru dzieci, poświęcają im dużo czasu. Rodzice chcą jak najlepiej, a wychodzi zupełnie inaczej. Dzieci pokazywane w programie to mali agresywni tyrani, którzy wrzeszczą, biją matki, plują jedzeniem, histerycznym wrzaskiem wymuszają na rodzicach to, czego chcą. Nie słuchają nikogo i nie boją się niczego. Oglądamy w programie niemal dantejskie sceny, gdy rodzice próbują położyć dzieci do łóżek, gdy próbują je nakarmić, gdy wychodzą z nimi na spacer. Jak to się dzieje, że małe, kilkuletnie dzieci stają się takimi potworami?
Dorota Zawadzka:
– To jest ciężka praca rodziców. Rodzice uczą takich zachowań i wzmacniają je. Dzieci nie są złe, nie rodzą się złe. One się tego uczą niemal od urodzenia. Dziecko uczy się uzyskiwania czegoś w określony sposób. Jeżeli zobaczy, że aby zaspokoić swoje potrzeby musi złapać matkę za gardło, to będzie się rzucało do gardła. Jeżeli od rodzica nie usłyszy, że złapanie za gardło jest złe, to następnym razem również złapie za gardło, później znowu i w ten sposób utrwali sobie takie zachowanie – „jeżeli czegoś chcę, to złapię za gardło i wtedy uzyskam to, co chcę”. Każda nauka tak przebiega: najpierw próbujemy coś zrobić, potem ćwiczymy, utrwalamy tę umiejętność, a kiedy wprawimy się, wykonujemy czynności niejako automatycznie, nie zastanawiając się nad nimi. Tak samo dziecko – ćwiczy agresywne zachowania. Najpierw na rodzicach i rodzeństwie, później na rówieśnikach. W wyniku agresji zaspokaja swoje potrzeby. Nie ma więc powodu, aby z niej zrezygnować. Uczy się, że agresja jest skuteczna, a więc dobra. Tym bardziej że nikt mu nie pokazał innego sposobu zachowania, ani w domu, ani później w przedszkolu czy w szkole. Więc skąd dziecko ma wiedzieć, że agresja jest zła? Wzrasta w przekonaniu, że tak to funkcjonuje: jak uderzy – dostanie to, co chce.

– Ale przecież rodzice wiedzą, że agresja jest zła, że przemoc jest zła. Dlaczego nie uczą dzieci prawidłowych zachowań?
– Przyczyny bywają różne. Jednak podstawowy błąd rodziców polega na tym, że im się wydaje, że dziecko coś powinno wiedzieć. A ja się pytam: skąd ma wiedzieć? Dziecko wie to, czego nauczą go rodzice, czego nauczy się od rodziców. I to jest zasadnicza prawda, którą dorośli muszą sobie uświadomić. Nie chodzi tylko o słowa – że coś dzieciom mówimy, nie chodzi o czynności, których je uczymy. Musimy pamiętać, że dziecko nas obserwuje, że naśladuje nasze zachowania i nasze postawy. A rodzice o tym zapominają lub po prostu tego nie wiedzą. No więc uświadamiam im to. Na przykład: skąd dziecko ma wiedzieć, że człowiekowi należy się szacunek, jeżeli widzi, że ojciec nie szanuje matki, matka nie szanuje ojca, a rodzice nie szanują dziecka?

– Jakie problemy najczęściej mają rodzice, z którymi Pani pracuje?
– Według mnie, to są przede wszystkim problemy związane ze zrozumieniem dziecka, dotyczące dobrego kontaktu z dzieckiem. Nie mówię rodzicom, co mają zrobić. Tak naprawdę to uczę ich szacunku dla ich dziecka i jego potrzeb. Uświadamiam, że jeżeli wymagają szacunku dla siebie, to muszą również szanować dziecko. Bo ono jest takim samym człowiekiem jak oni. I za każdym razem, w każdej rodzinie, z którą pracuję, jest to odkrywcze. Na początku mnie to nawet złościło. Jak to, dorośli ludzie i nie rozumieją, że dziecko jest człowiekiem? Inaczej myślący, inaczej się zachowujący, trochę mniejszy, ale jest to człowiek. I z definicji należy mu się szacunek. To jest podstawowa sprawa. I najpierw właśnie tę oczywistość uświadamiam rodzicom. Wbrew pozorom to nie jest łatwe. Nawet jeżeli rodzic przyzna mi rację: „Tak, dziecko to taki sam człowiek jak ja”, za chwilę całym swoim działaniem pokazuje zupełnie coś innego: szarpie dziecko, wpycha mu jedzenie do buzi, krzyczy, popycha. Czy wobec dorosłych zachowujemy się w podobny sposób? Nie.

– Ale Pani wchodzi do rodzin, w których nie ma problemu z poszanowaniem tych podstawowych praw. Do rodzin, w których rodzice się szanują, jakoś wspierają – przynajmniej tak to wygląda.
– I tak rzeczywiście jest. Czasem jednak ludzie gdzieś się gubią w oczekiwaniach względem siebie, względem swoich dzieci, powstają jakieś niedopowiedzenia, co innego mówią, co innego robią. I to trzeba wyprostować. Ja nie robię psychoterapii rodzicom, to nie jest moje zadanie. Ja tylko uświadamiam rodzicom, jakie błędy popełniają i staram się je korygować. Ingeruję tylko w tę sferę życia dorosłych, która dotyczy ich dzieci.

– To, co dzieje się między rodzicami ma przecież wpływ na dzieci. Jak Pani wcześniej powiedziała – dzieci naśladują zachowania i postawy rodziców. I to nie musi być tak, że ojciec otwarcie i głośno w obecności dzieci lekceważy matkę, okazuje jej brak szacunku. W jednej z rodzin istniał właśnie taki problem: dzieci, pięcioletnie bliźniaki, tłukły matkę, a mąż, który przecież o tym wiedział, nic nie robił, aby to przerwać.
– Tak, rzeczywiście sytuacja w tej rodzi...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI