STARA HISTORIA Z NOWYM ZAKOŃCZENIEM

Wstęp

Niektórzy z nas tkwią w rujnujących związkach przez wiele lat. Dlaczego wchodzimy do tej samej rzeki, chociaż woda lodowata i kamienie na dnie? Pacjent sam powie, co mu dolega, w czym leży jego problem i jak można go rozwiązać. Historii jednej z pacjentek przysłuchuje się BOGDA PAWELEC.

Anna pojawiła się w moim gabinecie w środku lata: – Zostawił mnie, wyjechał z rodziną na wakacje, dowiedziałam się w biurze ostatnia. I zaczęła płakać przejmująco. Przyszło mi na myśl, że tak szlochają skrzywdzone dzieci. Ale przede mną siedziała piękna, 30-letnia kobieta, jeszcze parę minut temu wchodząca do gabinetu pewnym krokiem. Pomyślałam, że przypomina kukiełkę, którą ktoś po zabawie rzucił w kąt.

– Obiecywał coś innego?
– Miał się rozwieść, czekał tylko, aż najmłodszy syn skończy studia. Jego małżeństwo nigdy nie było udane. Byli ze sobą ze względu na dzieci...
Powoli rysowała się historia związku 60-letniego szefa z o połowę młodszą kobietą. Jej kariera zawodowa była błyskotliwa. Ukończyła dwa fakultety, posługiwała się biegle trzema językami. Prezes był zachwycony jej umiejętnościami i przebojowością. Chwalił ją, nagradzał. „Był jak dobry ojciec” – powtarzała Anna. Po trzech miesiącach zostali kochankami. Zapewniał ją, że jest miłością jego życia. Anna była zakochana i pewna, że znalazła mężczyznę, z którym zwiąże się na stałe.

Dwa miesiące temu zaczęła przebąkiwać o tym, że chciałaby mieć dziecko, o kupnie wspólnego mieszkania. Zapewnił ją, że wszystko wyjaśni się, kiedy syn skończy studia i się ożeni. Syn ożenił się przed tygodniem, a wczoraj, kiedy przyszła po weekendzie do pracy, dowiedziała się, że „pan prezes wyjechał na dawno planowany urlop z rodziną”. Nie odebrał telefonu, nie odpowiedział na SMS-y. Anna poczuła się, jakby dostała w twarz.

Spotkałyśmy się kilka razy. Opowiedziała mi swoją historię, ze zdumieniem odkrywając niezwykłą powtarzalność zdarzeń, odczuć i zachowań. Jej poprzednie trzy związki były nieudane. Pierwszy chłopak, starszy od niej o 5 lat student, po roku chodzenia zostawił ją tuż przed studniówką dla jej koleżanki z klasy. Przeżyła to mocno. Pomocą okazała się matura. Anna zawsze była ambitna, zajęła się nauką. Ten motyw odwracania uwagi od poczucia odrzucenia w stronę nauki powtarzał się w jej życiu wielokrotnie.

Na drugim roku studiów Anna związała się na blisko dwa lata z Anglikiem, który przyjechał do Polski, żeby wykładać w szkole językowej. Był o 10 lat starszy od niej. Chciała spędzić z nim resztę życia. Był opiekuńczy, dumny z jej osiągnięć. Po dwóch latach skończył się jego kontrakt. Wrócił do Anglii. Ustalili, że ona skończy studia, a on będzie się rozglądał za możliwościami pracy dla nich obojga w Londynie. Po kilku miesiącach zadzwonił i oświadczył, że poznał kogoś. Anna wpadła w depresję na pół roku. Leczyła się farmakologicznie. I tym razem pomogła jej ucieczka w naukę.
Skończyła studia i zajęła się pracą. Kolejny związek nie różnił się zbytnio od pozostałych. Ten mężczyzna też był od niej dużo starszy i chociaż rozwiedziony, to – jak się okazało – niezainteresowany stałym związkiem. Był fotografikiem, często wyjeżdżał za granicę. Dopiero po jakimś czasie Anna zorientowała się, że wierność nie była jego dewizą życiową.

– Usłyszałam, że przecież jestem taka niezależna, silna, samowystarczalna. On zupełnie nie rozumie, o co mi chodzi. Inne kobiety? To przecież był tylko seks. A ja potrzebowałam miłości, opieki, ciepła.

Spotykałyśmy się wielokrotnie. Odkąd coraz mniej płakała, miałam ochotę zadać jej pewne pytanie.
– Czy myślała pani o tym, dlaczego ci mężczyźni są coraz starsi od pani?
Pytanie rozbawiło ją. Jeśli pacjent każdą sesję zaczyna od łez, a tu jakaś sytuacja potrafi go z tego wybić, to coś dobrego zaczyna się dziać.
– Faktycznie, mój następny partner powinien mieć... jakieś osiemdziesiąt lat.
Roześmiałyśmy się obie.
– Ale gdyby jednak to nie był przypadek? – upierałam się.
– Nigdy nie zwracałam uwagi na rówieśników. Byli tacy dziecinni, skoncentrowani na sobie, na walce o władzę, pieniądze, nowe autka. Nie rozumieli kompletnie, co nam kobietom jest potrzebne. Dopiero dojrzały mężczyzna może zapewnić córce prawdziwe wsparcie...
Przejęzyczenie było tak oczywiste, że nie dało się go nie zauważyć.
– Czyjej córce?
– Nie, tak mi się powiedziało, oczywiście miałam na myśli siebie...
– Wiem. Bo ta córka to zdaje się pani.

W ciągu następnych kilku minut znów nastąpiła przemiana – z pewnej siebie kobiety trzęsącej...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI