Samodzielność w opałach

Wstęp

Coraz mniej dzieci wychodzi na podwórka, żeby pograć w piłkę, poganiać się, posiedzieć na ławeczkach i pogawędzić. To nie tylko wina komputerów i telewizji. To przede wszystkim skutek odbierania dzieciom kolejnych możliwości wykazania się samodzielnością.

Dr Joanna Matejczuk jest psychologiem, pracuje w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Coraz częściej słyszymy o małej samodzielności polskich dzieci. Narzekają zarówno rodzice, jak i nauczyciele. Nie tylko najmłodsi mają kłopoty z czynnościami samoobsługowymi, takimi jak ubieranie się, korzystanie z toalety, spożywanie posiłków. Starsze dzieci nie potrafią dbać o swoje rzeczy, nie pamiętają o obowiązkach, nie umieją załatwiać podstawowych spraw dotyczących nauki, nie radzą sobie w rzeczywistości szkolnej. Nauczyciele obawiają się pojechać gdzieś z uczniami zwykłym autobusem, pociągiem lub tramwajem, bo uważają, że dzieci sobie nie poradzą, rodzice zbyt się boją, w związku z czym odpowiedzialność jest zbyt duża.
Przybywa dziedzin życia, w których dzieci potrzebują większej troski, pomocy lub wręcz wyręczenia. Oczywiście okazywanie troski czy udzielanie pomocy jest czymś zupełnie naturalnym i potrzebnym. Warto jednak podjąć refleksję nad tym, w czym rzeczywiście trzeba pomagać dziecku, a co mogłoby robić samodzielnie. Warto również pomagać tak, aby wspierać samodzielność dziecka, a nie ograniczać ją.
Przed nauczycielami pojawiają się zatem nowe zadania wychowawcze:
•    radzenie sobie ze zróżnicowanym poziomem samodzielności uczniów;
•    wspieranie rozwoju samodzielności, szczególnie u uczniów, którym środowisko rodzinne daje mniej okazji do jej ćwiczenia,
•    edukowanie rodziców na temat znaczenia samodzielności dla funkcjonowania ich dziecka.

Tendencje, które niepokoją
Aby zidentyfikować przyczyny takiego stanu rzeczy, warto zwrócić uwagę na kilka tendencji w wychowaniu dzieci i młodzieży, które mogą zagrażać ich kształtującej się samodzielności. Pierwsza to rosnąca liczba rodzin z jednym dzieckiem. Zagrożeniem jest nie tyle sam brak rodzeństwa i kuzynostwa, ile spowodowana nim nadmierna koncentracja dorosłych na dziecku. Skutkuje ona rozpostarciem olbrzymiego parasola ochronnego nad najmłodszym członkiem rodziny, wzmożoną troską, a także skłonnością do wyręczania go w codziennych czynnościach i obowiązkach.

POLECAMY

Nadmiar opieki może mieć kilka źródeł. Pierwsze to przekonanie, że dziecko/uczeń ciągle jest bezbronnym maleństwem, wymagającym nieustannej troski. Drugie to przekonanie o takiej wyjątkowości potrzeb dziecka, że wymagają one ciągłej wzmożonej uwagi wszystkich dorosłych w rodzinie i w szkole. Kolejne to przeświadczenie, że w życiu wystarczająco się napracuje, więc teraz ma prawo do nieustannej sielanki.

Nadmiarowa pomoc i wsparcie ograniczają rozwój dziecka, bowiem odbierają mu możliwość...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI