Ryzyko dla zysku

Wstęp

Czy istnieje racjonalne ryzyko? Dlaczego bogaci chętniej ryzykują? Czy optymizm ma coś wspólnego z ryzykiem? Prof. dr hab. Tadeusz Tyszka jest psychologiem, kieruje Centrum Psychologii Rynku w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie. Jego zainteresowania zawodowe koncentrują się wokół psychologii ekonomicznej. Napisał wiele artykułów i książek z tej dziedziny, między innymi „Psychologię zachowań konsumenckich” (wspólnie z Andrzejem Falkowskim) i „Racjonalność decyzji” (wspólnie z Tomaszem Zaleśkiewiczem). Zredagował też podręcznik „Psychologia ekonomiczna”. Swoje najnowsze badania poświęcił ryzyku. Badał na przykład jego związki z optymizmem i wpływ na podejmowane przez ludzi decyzje.

Michał Gumowski:Po co ludzie ryzykują?
Tadeusz Tyszka: – Zwykle po to, żeby osiągnąć pewien zysk. Ryzyko jest więc konieczną ceną uzyskania czegoś pożądanego, na przykład dużego zysku finansowego. Oczywiście ryzykują nie tylko ludzie chcący zarobić więcej pieniędzy. Ryzykuje też kierowca, któremu bardzo się spieszy i dlatego jedzie na granicy bezpieczeństwa – może przecież spowodować wypadek. Ryzykuje ten, kto decyduje się na publiczne wystąpienie – może odnieść sukces, ale także skompromitować się. Są również ludzie, którzy podejmują ryzyko dla samego ryzyka, na przykład alpiniści.

– Czy to, że ktoś ryzykuje w jednej sferze, oznacza, że będzie ryzykował w innej?
– Nie. Mam nawet na to dobry przykład: moją żonę i mnie. W kwestiach finansowych jestem dużo bardziej skłonny do ryzyka niż ona. Gram na giełdzie i niezwykle mi to odpowiada, natomiast żona jest absolutnie temu przeciwna i z pewnością nigdy by sama nie zagrała. Ale za to samochodem jeździ dużo bardziej ryzykownie niż ja. Mówiąc poważniej: z Arturem Domuratem przeprowadziliśmy badania, w których wykazaliśmy, że skłonność do podejmowania ryzyka w jednej dziedzinie wcale nie oznacza, że podejmiemy je w innej.

Na ile racjonalnie podejmujemy ryzyko, a na ile pod wpływem emocji czy przesądów?
– Ludzie bardzo łatwo zarzucają innym, że podjęli nieracjonalne ryzyko albo że działali zbyt ostrożnie. Takie zarzuty sugerują, że oni wiedzą, jaki poziom ryzyka jest racjonalny. Otóż nie ma takiego poziomu. To jest rodzaj indywidualnego upodobania, kwestia gustu czy – jak się mówi w teorii decyzji – preferencji. A preferencja nie podlega kwalifikacji „racjonalny – nieracjonalny”. Teoria powiada tylko tyle: „Podejmuj takie ryzyko, jakie ci odpowiada, ale nie rób głupstw”. No ale co to znaczy: „Nie rób głupstw”? Wyobraźmy sobie, że mamy dwie urny, które zawierają czarne i białe kulki. Wylosowanie czarnej oznacza stratę 100 złotych, białej – wygranie 100 złotych. W jednej urnie białych kul jest więcej niż czarnych, a w drugiej więcej czarnych niż białych. Jeżeli chcemy zyskać, to jedyną rozsądną rzeczą będzie wybór urny, w której jest więcej kul białych. Jeśli ktoś wybierze inaczej, to powiemy, że zrobił głupio. W ten sposób wyrazimy jednak ocenę sytuacji, a nie ryzyka. Racjonalność podjętej przez kogoś decyzji oceniamy często na podstawie uzyskanego przez niego wyniku: dobry wynik to racjonalna decyzja, zły wynik – nieracjonalna. Otóż to nie jest takie proste. Może się zdarzyć tak, że ktoś, kto naszym zdaniem głupio wybrał urnę, w której jest więcej czarnych kul, miał szczęście i wylosował właśnie białą. Sugerując się wynikiem, powiedzielibyśm...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI