Różne wyjścia z sytuacji bez wyjścia

Nałogi i terapie Praktycznie

Chcemy żyć w dobrym zdrowiu, bez trosk i zmartwień. Ale tak się na ogół nie zdarza. Jak radzimy sobie w trudnych sytuacjach? W jaki sposób spostrzegamy swoje problemy?

Przy rozmaitych okazjach sobie i bliźnim (przynajmniej tym najbliższym) życzymy szczęśliwego życia, bez trosk i zagrożeń. Niektórzy wierzą, że to możliwe. Takich niepoprawnych optymistów psychologia nazywa nierealistycznymi optymistami. Ten nierealistyczny optymizm traktuje się jako atrybucję obronną, będącą przejawem ucieczki od zagrażających spokojowi ducha problemów, jako brak przygotowania do przyjęcia życia takim, jakie jest obiektywnie, z jego blaskami i cieniami, ze śmiercią w tle. Z określoną dawką cierpienia, którą każdy z nas ma przypisaną – jak ująłby to Viktor Frankl, austriacki psychoterapeuta i filozof, więzień obozu koncentracyjnego.

Jednak pesymistyczna postawa wobec życia nie jest ani bardziej realistyczna niż nierealistyczny optymizm, ani też lepiej przygotowująca do zmagania się z trudem istnienia, na co zwracają uwagę psychologowie społeczni, m.in. Dariusz Doliń-ski w swojej książce pt. „Orientacja defensywna”. Pesymiści są wprawdzie lepiej przygotowani na ewentualność jakiegoś nieszczęścia, kataklizmu, ale wiele okazji życiowych, które optymista bez trudu wykorzystuje – umyka pesymiście, gdyż posiada za mało wiary w sukces, jest zbyt sceptyczny, nieufny – ażeby włączyć się w realizację szansy, jaką okoliczności podsuwają. Optymistyczna postawa wobec życia natomiast, wyrażająca się w przekonaniu, że przyszłość i teraźniejszość należą do nas – działa jak samosprawdzające się proroctwo – prowokuje rzeczywistość do spełnienia zamierzeń.

Jednak nawet najbardziej nierealistyczny z nierealistycznych optymistów nie jest w stanie zakląć losu, by ustrzec się zagrożeń. Nawet on musi zmagać się z życiem, zetknąć się z niechcianą stroną egzystencji. Nie jest ona zarezerwowana jedynie dla pesymistów – byłoby to rzeczywiście wysoce niesprawiedliwe.

Jak się jednak wydaje, na pełną sprawiedliwość w obszarze psychologii, czyli tam, gdzie subiektywność odgrywa tak wielką rolę – nie ma miejsca. Nie cierpimy po równo, cierpienie nie jest w tym samym wymiarze każdemu z nas przydzielone, między innymi dlatego, że różnie spostrzegamy i interpretujemy sytuacje, nawet te trudne, czy wręcz zagrażające. Róż-nimy się więc oceną sytuacji, na co już dwadzieścia, trzydzieści lat temu zwróciło uwagę wielu psychologów, m.in. profesorzy: amerykański, Richard S. Lazarus i polski, Wiesław Łukaszewski.

Tę samą sytuację jedni z nas spostrzegą i ocenią jako całkiem naturalną, a inni jako zagrażającą: utrudniającą czy wręcz uniemożliwiającą realizację tego, co dla nas najważniejsze. Różnice w ocenach wynikają oczywiście z wielu czynników i podmiotowych, i sytuacyjnych. Im więcej np. posiadamy celów i wartości dla nas istotnych, lecz zagrożonych w swojej realizacji, im bardziej jesteśmy wrażliwi, lękliwi, pesymistyczni, z zaniżonym poczuciem własnej wartości itp. – tym łatwiej zaliczymy daną sytuację w poczet zagrażających. Dlatego też rozwód dla jednej osoby może być wielkim nieszczęściem, wręcz krytyczną sytuacją, podczas gdy dla innej może stanowić wygodny i naturalny sposób regulowania stosunków międzyludzkich w sytuacji, gdy kobieta i mężczyzna nie widzą możliwości dalszego wspólnego życia. A zatem nie wszystkie sytuacje potocznie uznawane za zagrażające – są nimi w subiektywnym odczuciu konkretnych osób.

Istnieją wprawdzie, zdaniem niektórych psychologów, np. Lennarta Levi’ego i Marianne Frankenhauser z Uniwersytetu Sztokholmskiego – obiektywne, uniwersalne zagrożenia i stresory, które oceniane są tak samo, niezależnie od specyfiki osób je oceniających. Do takich uniwersalnych zagrożeń zaliczamy np. kataklizmy.

W przypadku kataklizmu

Prowadziłam badania, które dotyczyły ustosunkowania wobec powodzi jako zagrożenia oraz własnych reakcji na ten kataklizm.

Osobami badanymi była grupa młodzieży, mieszkańców wrocławskiej dzielnicy Kozanów, uwięzionych przez prawie trzy tygodnie w swoich mieszkaniach przez powódź w 1997 roku. Wszyscy badani, jak pokazały wyniki, traktowali powódź jako silne zagrożenie, ale część młodych ludzi jednocześnie spostrzegała sytuację powodzi jako wyzwanie. A zatem, mimo jednoznaczności sytuacji – jej subiektywne oceny różnią się.

Różnice w ocenach dotyczą również treściowej charakterystyki zagrożeń, tzn. tego, jakie konkretne zagrożenia skłonni jesteśmy spostrzegać i co wpływa na to szczególne uwrażliwienie na określone zagrożenia.

Z badań, również moich...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI