Ręce uczą matematyki

Wstęp

Większość uczniów nie radzi sobie z matematyką. Tak było, jest i zapewne będzie. Czy winne są niezmieniane od lat metody nauczania? Jeśli tak, to trzeba je zmienić. I można to zrobić prosto, łatwo i niedrogo.

Pod koniec czerwca Polskę obiegła informacja, że 29 procent uczniów nie zdało matury, w tym co dziesiąty nie zaliczył więcej niż jednego przedmiotu. Jak się okazało, aż co czwarty zdający nie poradził sobie z obowiązkowym egzaminem maturalnym z matematyki. Za głównego winowajcę różne gremia szybko uznały sposób nauczania matematyki. Minister Edukacji Narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wskazała, że problemy zaczynają się już klasach 1–3 szkoły podstawowej, gdyż nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej nie muszą mieć wykształcenia kierunkowego z matematyki. Opublikowany w lutym tego roku raport Instytutu Badań Edukacyjnych o nauczaniu matematyki w gimnazjum dowodzi, że chociaż nauczyciele posiadają odpowiednią wiedzę matematyczną, to wykorzystują niewiele metod pracy z uczniami – dominują: styl wykładowy, organizacja lekcji wykluczająca uczniów z twórczego uczestnictwa, rzadkie reagowanie na ich potrzeby, pytania i wątpliwości. Zdaniem Marcina Karpińskiego, lidera Pracowni Matematycznej IBE, taki „odgórny” sposób prowadzenia zajęć drastycznie ogranicza komunikację między nauczycielem a uczniami.
Nic dziwnego, że młodzi ludzie są na matematyce bierni.

POLECAMY

O problemach z nauczaniem matematyki świadczą wyniki nie tylko tegorocznych matur, ale też sprawdzianu na koniec szkoły podstawowej (uczniowie najsłabiej radzą sobie z zadaniami, w których muszą wykorzystać umiejętności matematyczne) oraz egzaminu gimnazjalnego, na którym w tym roku średni wynik z matematyki to 47 proc., a z języka polskiego – 68 proc. Zatem przyczyny matematycznej klęski tegorocznych maturzystów tkwią w metodach nauczania matematyki na wszystkich poziomach nauczania szkolnego, a przede wszystkim na podstawowym.

Na czym polega problem z wczesnoszkolnym nauczaniem matematyki? Zrozumienie matematyki wymaga zdolności do abstrakcyjnego myślenia, której dzieci na tym etapie edukacji nie posiadają. Zgodnie z teorią Jeana Piageta pojawia się ono w stadium operacji formalnych, a więc od około 11. roku życia, tymczasem pierwsze lata szkoły przypadają na stadium operacji konkretnych (7–11 lat): dzieci potrafią rozumować logicznie, ale aby wykorzystać tę umiejętność, muszą mieć możliwość manipulowania i eksperymentowania na rzeczywistych przedmiotach. Rozumieją bowiem konkretne właściwości obiektów, ale nie potrafią pojąć abstrakcji. Dlatego ich myślenie ogranicza się do tego, co jest bezpośrednio doświadczane i fizyczne. Co z tego wynika dla nauczania matematyki? Jakimi metodami powinni posługiwać się nauczyciele?

Konkrety albo gesty

W kwietniu bieżącego roku, w prestiżowym czasopiśmie „Psychological Science” ukazały się wyniki badań, które dostarczają odpowiedzi na te pytania. Miriam A. Novack, Eliza L. Congdon,...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI