Psycholog szkolny też człowiek

Wstęp

Coraz częściej zadajemy sobie pytanie: czy jest ktoś, kto ma jakąś receptę na szkolną rzeczywistość? Jedną z osób, od których oczekujemy rozwiązania problemów pojawiających się między uczniami a nauczycielami, jest psycholog szkolny. Jak on sam postrzega swoją rolę i zadania, przed którymi staje we współczesnej szkole? O swojej pracy pisze Anna Suchodolska.

Dlaczego szkoła? Marzyłam o tym od dziecka. Jednak studia i praca w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej dostarczyły mi wielu, niekoniecznie pozytywnych, doświadczeń i informacji na temat funkcjonowania szkół i uczniów. Dlatego realizację swojego marzenia przełożyłam na czasy lepsze dla powszechnej edukacji. Te czasy nie nadeszły, a ja znalazłam się w szkole. Tak wyszło.

Do obowiązków psychologa i pedagoga w szkole należy: diagnozowanie sytuacji wychowawczych w celu wspierania rozwoju ucznia, określenie, organizowanie i prowadzenie odpowiednich form pomocy psychologiczno-pedagogicznej, zapewnienie ucz-niom doradztwa w zakresie wyboru kierunku kształcenia i zawodu, minimalizowanie skutków zaburzeń rozwojowych i zapobieganie zaburzeniom zachowania, wspieranie wychowawców klas oraz zespołów wychowawczych w działaniach wynikających z programu wychowawczego i profilaktycznego szkoły. Różnica między psychologiem a pedagogiem polega na tym, że ten pierwszy diagnozuje potencjał intelektualny i sferę osobowościową ucznia.

Wyłącznie w jego kompetencji leży wykonywanie baterii testów niedostępnych innym grupom zawodowym. Natomiast pedagog diagnozuje osiągnięcia szkolne, czyli bada podstawowe wiadomości i umiejętności przewidziane programem nauczania dla danej klasy. Jednakże przyczyn niepowodzeń w nauce pedagog nie jest w stanie trafnie ustalić bez odwołania się do danych wynikających z badań psychologicznych. Poza tym pedagog prowadzi terapię dysfunkcji rozwojowych, która ma na celu poprawienie funkcjonowania dziecka w roli ucznia. Psycholog prowadzi terapię głębszą – sfery osobowościowej i emocjonalnej, jest uprawniony do działań profilaktycznych, mediacyjnych i interwencyjnych wobec uczniów, rodziców i nauczycieli.

Oprócz prawa do stosowania wszelkiego rodzaju testów psychologicznych, w większości znanych mi szkół podział obowiązków jest umowny i rozszerzony o zadania wyznaczone przez dyrektora szkoły, jak np. działanie na rzecz zorganizowania opieki i pomocy materialnej uczniom znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej.
Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że najistotniejszym problemem – myślę, że nie tylko w naszej szkole – jest agresja i przemoc przejawiana przez dzieci, zarówno wobec siebie, jak i wobec pracowników placówki oraz postronnych osób dorosłych. I nie pociesza mnie, że są to często „jedynie” werbalne akty agresji, do których zaliczam wszelkiego rodzaju wyzwiska, używanie wulgaryzmów, grożenie, celowe wzbudzanie negatywnych emocji.

Nie rozumiem ogólnego oburzenia rodziców i opinii publicznej po ujawnianiu w mediach coraz to nowych afer związanych z niedostosowaniem społecznym uczniów. Bo co mogą zrobić nauczyciel i szkoła jako instytucja, skoro wciąż ogranicza się im swobodę działania, a dzieci posiadają coraz więcej „praw”, nadawanych im nieadekwatnie do wieku (i nie mam tu na myśli tych wynikających z Konwencji Praw Dziecka). Reformy wprowadzane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej opierają się na – upraszczając – wymogu powierzenia rodzicom prawa do samodzielnych decyzji w sprawach dotyczących edukacji i rozwoju ucznia. Jednak większość rodziców nie posiada kompetencji do decydowania np. o tym, czy dziecko niepełnosprawne intelektualnie ma kontynu...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI