Psychiatra spod znaku zorzy

Wstęp

Jego nazwiska nie znajdziemy w żadnej polskiej monografii historii psychologii. Przeoczyli je również autorzy „Słownika psychologów polskich”, choć uwieczniono w nim szereg postaci mniej zasłużonych dla rozwoju rodzimej nauki o psychice. Niedopatrzenia tego nie usprawiedliwia bynajmniej fakt, że uczony ten parał się psychiatrią, bo był on również pionierem psychologii klinicznej i lekarskiej w Polsce.

Antoni Feliks Mikulski, bo o nim tu mowa, należał do elity polskich uczonych pierwszego ćwierćwiecza XX wieku. Wykształcony w zakresie nauk ścisłych i lekarskich, odbył staż pod okiem dwóch wybitnych psychiatrów: Iwana Sikorskiego i Emila Kraepelina. Stosował i ulepszał metody badań psychologicznych, a nawet pokazywał „warsztat psychologa” szerszej publiczności. W roku 1917 zorganizował wystawę pt. „Dziecko”, na której demonstrował testy i przyrządy do psychologicznych badań dzieci. Była to na pewno postać nietuzinkowa.

Jego zasługi umknęły jednak uwadze naszych historyków psychologii, bo przecież jako dowodu uznania nie można potraktować wzmianki bez imienia, jaka o Mikulskim ukazała się w Historii psychologii Józefa Pietera. Tak więc za pioniera psychologii lekarskiej w Polsce uznaje się Juliana Ochorowicza, choć jego dzieło Psychologia i medycyna nigdy nie było przydatne w psychologicznym kształceniu młodych lekarzy. Tę lukę wypełniła dopiero jedna z prac Mikulskiego. Nie dostrzeżono również jego zasług dla propagowania nowoczesnej psychologii klinicznej w Wilnie. Otwarta przez niego pracownia psychologiczna przy Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Stefana Batorego, jak i prowadzone przez Mikulskiego wykłady z psychologii, są pomijane milczeniem w nielicznych opisach skromnego rozwoju psychologii w przedwojennym Wilnie.

Zanim zaistniał Sokal

W młodości Mikulskiego fascynowały psychologia i astronomia. Pragnął poznać sekrety duszy ludzkiej i zagadki kosmosu. Genezę tych pasji wyjaśniał w dość niecodzienny sposób: podobno w dniu jego urodzin na niebie obserwowano piękną zorzę...
Zainteresowania naukami ścisłymi i zawiłościami ludzkiej psychiki zaowocowały książeczką pt. Polska literatura psychopatyczna. Przyczynek do psychologii twórczości. Mikulski zebrał w niej próbki tekstów z książek i artykułów, które uznał za przykład „uczonej grafomanii”, wynik zaburzeń psychicznych ich autorów. Prawie sto lat wcześniej niż Alan Sokal, autor znanej prowokacji wymierzonej w „bełkot w nauce”, Antoni Mikulski zwrócił uwagę na fakt, iż rozwojowi nauki towarzyszą również zjawiska patologiczne, których efekty obserwuje się na przykład na rynku wydawniczym. Polski psychiatra pisał: „W ciągu ostatnich lat kilkunastu, wraz z ogólnym wzrostem piśmiennictwa polskiego, poczęły się coraz częściej zjawiać utwory, które pod szatą naukową podawały czytelnikom dziwaczne wiadomości i poglądy, stojące w sprzeczności z najbardziej ustalonymi faktami naukowymi”. Tego rodzaju literatura czyni jego zdaniem spustoszenia nie tylko w umysłach zwykłych odbiorców. Z właściwą sobie ironią zauważał co prawda, że początkujący autor „zwykle posyła naprzód swe utwory do pism i kosze redakcyjne dostarczają niewyczerpanego materiału do psychologii twórczości tego rodzaju”. Jednak zdarza się, że ich pozorom naukowości dają się zwieść nawet rzetelni uczeni, biorąc płody te na poważnie lub podejmując jałową polemikę z autorami prac, których rozsądny człowiek nie powinien...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI