Przychodzi pacjent do awatara

Ja i mój rozwój Laboratorium

Współczucie wymaga odwagi i mądrości. Czasem najtrudniej okazać je samemu sobie. Teraz możemy się tego nauczyć w rzeczywistości wirtualnej - mówi Chris Brewin.

ELŻBIETA FILIPOW: Jestem przygnębiona i smutna. Nie mam z kim porozmawiać. Nagle spotykam inną osobę. Zaczyna mnie pocieszać, wyraża współczucie. Od razu czuję się lepiej. Po chwili uświadamiam sobie, że ta osoba to...ja. Nie jest to, wbrew pozorom, scenariusz filmu science fiction ani opis snu. Czegoś podobnego mogłabym doświadczyć, gdybym skorzystała z terapii, którą opracował Pana zespół.

CHRIS BREWIN: Proponowana przez nas metoda terapii wiąże się z zanurzeniem w wirtualnej rzeczywistości, wykorzystuje zjawisko tzw. ucieleśnienia. Uczestnik takiej terapii utożsamia się z działaniami i cechami wirtualnej postaci – awatara.

Terapeuci już wcześniej wykorzystywali wirtualną rzeczywistość – na przykład w terapii zespołu stresu pourazowego. Pana zespół proponuje zastosowanie jej w pracy z osobami cierpiącymi na depresję. Gdzie tkwi różnica między znaną już terapią a nowym, rozwijanym przez Pana podejściem?

W terapii zespołu stresu pourazowego rzeczywistość wirtualna jest eksponowana pacjentom. Pełni rolę wspierającą, ma wzmacniać podstawowe leczenie. Tu natomiast uczestnik niejako wchodzi w tę rzeczywistość, identyfikuje się z wirtualną postacią.

Kluczowym aspektem nowej terapii jest współczucie. Uczestnik ma je poczuć wobec samego siebie. Dlaczeg...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI