Portret rodziny we wnętrzu

Wstęp

Skarbu ukrytego w rodzinie - w rodzinnych zdjęciach, opowieściach dziadków, pożółkłych zaproszeniach na ślub - poszukuje Ryszard Praszkier.

Ryszard Praszkier jest specjalistą pierwszego stopnia psychologii klinicznej i psychoterapeutą, superwizorem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Pracuje dla międzynarodowego stowarzyszenia Ashoka, które promuje innowatorów i przedsiębiorców społecznych. Jest autorem książki „Zmieniać nie zmieniając. Ekologia problemów rodzinnych”, jednej z pierwszych polskich publikacji o systemowej terapii rodzin. Swoje podejście nazywa „etno-neuro-choreo-terapią”.

Dorota Krzemionka: – Aby zrozumieć człowieka, psychologowie wcześniej czy później sięgają do jego rodziny. Książka Virginii Satir nosi tytuł „Rodzina. Tu rodzi się człowiek”. Co się rodzi w człowieku dzięki rodzinie?
Ryszard Praszkier:
– Rodzina istniała tysiące lat przed nastaniem psychoterapii. Była jedynym sposobem, żeby zapewnić redukcję lęku, a świat był wówczas pełen zagrożeń. Tak jest i dziś, tylko zagrożenia są inne. W rodzinie rozwija się poczucie tożsamości. Jeśli go brakuje lub jest zachwiane, pojawiają się patologie. Dowodzą tego badania społeczności emigranckich i młodzieży dysfunkcyjnej. Aby to poczucie tożsamości uzyskać, potrzebna jest ciągłość obrazu siebie. Potrzebne są także potwierdzenie tego obrazu w oczach innych oraz zespół możliwych do odegrania przez siebie ról. Dawniej te role były dość sztywne, jasno określone i jednoznaczne. Człowiek wiedział, jakie jest jego miejsce, i całe swoje myślenie i rozumienie siebie dostosowywał do tej wyznaczonej roli.

– To się zmieniło. Mówi się, że został przerwany przekaz pokoleń. Nie ma mistrzów, bo nie mają czego przekazać, ich wiedza przestaje być użyteczna. W jaki sposób dotyka to rodziny?
– W podejściu etnograficznym rodzina była miejscem istnienia wielu różnych symboli, tabu, wierzeń, zakazów i nakazów. Symbole kształtowały duchowość ludzi, ich działania, przyszłe losy. Czy rola tych symboli znikła? W Ugandzie symbolem stabilności rodzinnej jest posiadanie wielu krów. Masajowie ich nie sprzedają, bo krowa to symbol bezpieczeństwa. Nie prowadzą upraw, ponieważ zabraliby krowom pastwiska. Żyją w symbiozie z krowami – gdy jest susza, to nacinają im lekko szyję i wypuszczają trochę krwi, którą piją z wodą. W USA, gdzie jest społeczeństwo wieloetniczne, przy problemach rodzinnych zespół terapeutyczny często zastanawia się nad wierzeniami i rytuałami, które mogą być pomocne w terapii. Widziałem terapię rodziny z chłopcem, który wagarował. Rodzice wzajemnie się o to obwiniali i kłócili. Terapeuci nie mogli sobie poradzić. W pewnym momencie jeden powiedział: „To rodzina żydowska, głęboko wierząca, zastanówmy się, co z tego wynika”. Otóż tam jest taki rytuał, że jak coś przestaje być koszerne, to się to zakopuje w ziemi pod drzewem, i następnego dnia staje się koszerne. Terapeuci poprosili rodziców chłopca, żeby spisali swoje pretensje do siebie, a potem zakopali te kartki. Następnego dnia problemy ustąpiły. Widocznie ten rytuał działał podświadomie z pokolenia na pokolenie. Popełniamy błąd, jeżeli patrzymy na rodzinę w przekroju synchronicznym, w danym momencie. Gdy widzimy jedynie aktualną strukturę i aktualne relacje. Równie ważne jest spojrzenie dynamiczne, mówiące o zmianach wraz z upływem czasu, w ciągu życia obecnego pokolenia i wielu poprzednich.

– Zabory Polacy przetrwali dzięki tradycjom przechowywanym w rodzinie. Nawet jak ojcowie byli nieobecni, bo zginęli, matki o nich opowiadały. Potem przyszedł PRL i podlegaliśmy wpływom obcych, teraz znów obowiązują inne wzorce...
– W książce „Ethnicity and Family Therapy”, wydanej w latach siedemdziesiątych, opisano różne amerykańskie grupy etniczne podczas terapii. Okazuje się, że narodowość żydowska najchętniej poddaje się terapii, współpracuje, jest nastawiona na zmianę siebie i akceptuje eksperta z zewnątrz. Natomiast Polacy należą do najbardziej zamkniętych narodowości, bo żaden obcy nie będzie się nam szarogęsił. My swoje wiemy i sami sobie poradzimy. Rzeczywiście przez pokolenia trzymaliśmy się w zamkniętym kręgu rodziny spójnej i zamkniętej, bo na zewnątrz istniało zagrożenie. Rodzina była podstawową jednostką oporu społecznego. Okopanie się w rodzinie pozwalało przetrwać, zachować wartości, religię, kulturę. Z pokolenia na pokolenie przekazywało się pragnienie i możliwość wywalczenia niepodległości. A gdy...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI