POLETKO PLOTEK

Wstęp

Błahe lub budzące jednoznaczne emocje tematy rozmów są ceną, jaką płacimy za chwile poczucia, że nie jesteśmy osamotnieni na tym świecie.Powody, dla których często sięgamy w rozmowie po tematy błahe, analizuje WIESŁAW BARYŁA.

Rozmawiamy – dyskutując, rozmawiamy – plotkując, rozmawiamy – flirtując, przekonując kogoś lub mu pomagając. Niemal żaden nasz kontakt z ludźmi nie może się obejść bez zamienienia choćby kilku słów. Ostentacyjnie nie rozmawiamy z osobami, z którymi się gniewamy lub które odrzucamy. Rozmawiamy o pogodzie, o sztuce, o jedzeniu, o alkoholach, o pracy, o polityce, o miłości, o seksie i sensie życia. Mówimy innym o sobie, o trapiących nas kłopotach i uszczęśliwiających radościach, ale najczęściej tematem rozmów są inni ludzie: członkowie rodziny, przyjaciele, koledzy, znajomi, znane osobistości życia publicznego albo gwiazdy i gwiazdki popkultury.

Jaki jest cel takich rozmów i co daje nam obgadywanie siebie? Pytanie to od lat sprawia ogromne kłopoty psychologom i antropologom. Ostatnio stało się jeszcze bardziej kłopotliwe, bo od jakiegoś czasu ludzie namiętnie oddają się rozmowom i plotkowaniu o osobach znanych im tylko z ekranu telewizora, o bohaterach telenowel czy programów typu reality show. Jest oczywiste, że codzienne gawędzenie z innymi sprawia nam przyjemność, nawet wtedy, gdy poruszane tematy nie są same w sobie przyjemne. Skąd płynie ta przyjemność?

Spośród wszystkich ludzi na świecie każdy z nas najbardziej lubi swoich najbliższych i siebie samego. Aby osoby najbliższe uzyskały i utrzymały (jeśli jest to np. przyjaciel bądź partner) lub tylko utrzymały (jeśli jest to krewny) swój status osoby bliskiej, muszą być psychologicznie podobne do nas. Najsilniej na owe sympatie wpływa podobieństwo poglądów, postaw i opinii. Powody są co najmniej trzy. Po pierwsze, osoba mająca podobne poglądy oceniana jest przez nas pozytywnie. Lubimy samych siebie, więc gdy spostrzegamy, że ktoś wyznaje poglądy czy wyraża opinie podobne do naszych, dochodzimy do wniosku, że to człowiek rozsądny i dobry. Po drugie, podobieństwo jest nagradzające, bo potwierdza nasze własne reakcje i poglądy. I wreszcie po trzecie, ze stwierdzonego podobieństwa wynika oczekiwanie, że ta osoba będzie nas lubić, a oczekiwanie to budzi automatycznie odwzajemnioną sympatię do niej.

Tak więc w trakcie rozmowy możemy zyskać aprobatę rozmówcy i sami kogoś polubić – pod warunkiem, że wymiana zdań pozwoli nam na ustalenie wspólnoty opinii i postaw. O tym, że lepiej jest być lubianym niż nielubianym i że pozyskiwanie czyjejś sympatii jest przyjemne, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Zgodnie z powyższym rozumowaniem, codzienne rozmowy służą ludziom głównie do budowania pozytywnych relacji z innymi. Niemniej ważne jest, że rozmawiając, zarażamy się nawzajem myślami. Tory Higgins i William Rholes pokazali, że „powiedzieć znaczy uwierzyć”. A więc wspólnie wypracowane, jednobrzmiące opinie lub deklaracje w doskonały sposób dostrajają do siebie umysły rozmówców. Zgodni w swoich wypowiedziach interlokutorzy stają się po pewnym czasie mentalnymi bliźniakami i każdy z nich na podstawie analizy własnych myśli może z dużą trafnością odgadywać myśli drugiego, a zatem i przewidywać jego zachowania. Proces dostrajania umysłów w trakcie zgodnej rozmowy nie jest żadnym tajemniczym zjawiskiem i wynika z prostych pra...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI