POKUSY I ROZSĄDEK

Wstęp

Niewinne pokusy ubarwiają życie, przynosząc dużo radości. Gdy jednak uleganie zachciance niszczy cel, na którym nam bardzo zależy, pojawia się poczucie winy.

Pokusa – to słowo zniewalająco pociągające. Zawiera w sobie coś słodko niedozwolonego i jak każdy zakazany owoc oferuje dreszcz podniecenia i obietnicę ekstazy. Czy iść za nią, czy się powstrzymać? Każdy z nas dokonuje zapewne bilansu zysków i strat. Sądzę, że jeśli te pierwsze przeważają, warto ulegać pokusom, bo bez tego świat wyda się szary, ponury i zły. Jednak nie zawsze da się zastosować tę formułę tak prosto. Stare, dobre, psychologiczne prawo efektu podkreśla, że dążymy do przyjemności, unikając przykrości w różnych dziedzinach życia. Niestety, na drodze do ważnych i akceptowanych społecznie celów, których osiągnięcie pozwala przeżyć głęboką satysfakcję (np. zdanie trudnego egzaminu), często musimy rezygnować z drobnych, zabierających czas przyjemności (kino, impreza), czyli skazywać się na niezadowolenie. Oczywiście ludzie są różni i mają odmienne podejście do tej kwestii.
Ze względu na podatność na pokusy, częstość ulegania i stopień świadomości podzieliłabym ludzi na:

POLECAMY

  • smutnych cierpiętników, którzy odmawiają sobie wszystkiego, co nie znalazło się w maniakalnym programie wyrzeczeń albo co wykracza poza jego surowe normy;
  • mocno dzierżących cugle, którzy umieją zarówno wytrwale zmierzać do mety, jak i cieszyć się życiem, ulegać chwilowej słabości, niezagrażającej głównemu celowi;
  • zawstydzonych zbaczaniem z wytyczonej drogi, choć na ogół zdarza im się to względnie rzadko, zasadniczo jednak bardzo się pilnujących i niepozwalających sobie na rozprzężenie;
  • bezsilnych wobec urody życia, pozwalających kusić się stale i wszystkiemu;
  • ryzykantów, świadomie stawiających wszystko na jedną kartę, aby dodać życiu smaku.

Cierpiętnicy są smutni, bo stale sfrustrowani. Mają innym za złe, że śmieją się i dobrze bawią, że korzystają z rozlicznych uroków życia. Czują się zmuszeni do stylu życia, z którym źle się czują – z powodu norm społecznych (nakazy i zakazy), wymagań otoczenia lub ograniczeń przyjętych przez nich samych. Czerpią przyjemność z wykazywania innym, że są słabi, niemoralni i gorsi. Trudno czuć się swobodnie w towarzystwie frustratów, bo najczęściej sami nie bardzo siebie lubią. Erich Fromm powiedział kiedyś, że nie można w pełni kochać ludzi, gdy nie kochamy siebie. Trawestując to stwierdzenie, można by rzec: nosząc w sercu żal, gorycz, niespełnione marzenia, łatwo mieć pretensje do całego świata i prowokować konflikty.
Dzierżący w rękach cugle swojego życia są mocni psychicznie, odpowiedzialni i myślą niezależnie. Dla pokusy...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI