Po anulowaniu nieba i piekła...

inne I

Te wszystkie przesiąknięte nienawiścią zachowania, antysemityzm, homofobia, niechęć do Hindusów, Czeczenów... Nie trzeba kogoś bić, wystarczy go nienawidzić albo obrażać - to i ocenianie absolutnie psują świat. Ale przecież jeśli czegoś nie rozumiemy, można się postarać nie oceniać tego- mówi Ignacy Karpowicz.

IGNACY KARPOWICZ jest pisarzem, podróżnikiem, tłumaczem z angielskiego, hiszpańskiego i amharskiego. Autor m.in.: Niehalo; Cud; Nowy Kwiat Cesarza (i pszczoły); Gesty; Balladyny i romanse; ości oraz Sońka. Trzykrotnie nominowany do Nagrody Literackiej Nike – w 2009 roku za powieść Gesty, w 2011 roku za Balladyny i romanse oraz w 2014 za powieść ości (otrzymał za nią nagrodę czytelników). Laureat Paszportu „Polityki” w 2010 roku.

MAGDA BRZEZIŃSKA: – Ostatnią swoją powieść, Sońkę, zadedykował Pan „dobrym ludziom”... Czyli komu?
IGNACY KARPOWICZ :
– „Dobrzy ludzie” to są ci ludzie – wszyscy, nawet nieczytający – którym zależy na tym, by świat był trochę lepszy. Żeby, jak już umrą i oczywiście nie pójdą nigdzie, ani do piekła, ani do nieba moim zdaniem, bo piekło i niebo nie istnieje – sami sobie robimy piekło i niebo – to pozostawią świat lepszym, niż go zastali. A jeśli to nie jest możliwe, to chociaż nie psują świata, nie dokładają swojej cegiełki do psucia tego świata.

Co jest największą, najcięższą cegłą psującą świat?
– No wiadomo… Jak się jest przywódcą, takim jak Putin, to dysponuje się guzikiem atomowym i potężnymi możliwościami i narzędziami psucia świata, ale tacy ludzie jak my też mają spore pole do popisu w kwestii pogarszania atmosfery: te wszystkie przesiąknięte nietolerancją i nienawiścią zachowania, antysemityzm, homofobia – na przykład w Białymstoku, moim mieście rodzinnym. Do tego jeszcze dochodzi dzika niechęć do Hindusów, Czeczenów. To są pozornie drobne rzeczy – bo nie trzeba kogoś bić, wystarczy go nienawidzić albo obrażać – ale one absolutnie szkodzą, psują świat. I ocenianie. To też jest spora „cegła”. Ale przecież jeśli czegoś nie rozumiemy, można się postarać nie oceniać tego.

Ale czy w sformułowaniu „dobrzy ludzie” nie ma elementu oceny?
– Oczywiście jest. Bo wykluczam złych ludzi.

Jak w takim razie rozpoznać, kto jest dobry, a kto zły? Pana Sońka przez jednych współmieszkańców określana jest jako dobra, a przez innych jako zła, jedni mówią o niej „biała”, inni – „kulawa”. Jedni dają Sońce karę, inni zrozumienie...

– Ci, którzy widzą w Sońce „białą”, to dobrzy ludzie, a ci, którzy mówią o niej „kulawa”, to są źli ludzie.

Źli widzą w drugim zło? W tradycji ludowej „kulawy”, „kusy” to synonim diabła.
– Po tym, kto jak o Sońce mówił, już wiadomo, do której kategorii ludzi moglibyśmy go zaszeregować. Oceniając innych, bardzo często wiele mówimy o sobie, o swoich głębokich lękach, ale też o czymś cennym w nas samych. Gdy powiem, że X jest szlachetny, to mówi wiele o nim, ale też sporo o oceniającym.

A jednak ciągle mam pewien niepokój związany z tym poszukiwaniem dobrych i złych, czy właściwie z ich odszyfrowywaniem, bo to jednak bardzo subiektywne rozpoznanie, obarczone pewnymi osobistymi skojarzeniami. Moje skojarzenia wcale nie muszą być dla Pana dostępne i przyswajalne. Pana skojarzenia nie muszą być czytelne dla mnie. Co w takim razie z tą naszą oceną moralną?

– Wiadomo, że różnie oceniamy. Każdy przez siebie patrzy na świat i na osoby, z którymi się zetknął, ale są pewne kwestie czytelne dla wielu osób. Na przykład kwestia użycia siły, agresji fizycznej. W moim świecie i w świecie moich znajomych, przyjaciół to jest absolutnie nieakceptowalne. I każda osoba, która godzi się na przemoc lub wręcz jest aktywną stroną, zadaje przemoc – jest w tym momencie zła. Zdaję sobie sprawę, że w innych społecznościach, grupach, świat wartości wygląda całkiem inaczej – czasami w autobusie słyszę rozmowy takich młodych „byczków”, którzy o kobiecie mówią per „świnia, fajna świnia”… Żonę, dziewczynę trzeba tłuc, nie wolno szanować. W jednym z tekstów z Antologii reportażu XX wieku pod redakcją Mariusza Szczygła jest relacja z podróży po Ameryce z początku
XX wieku. Autor tego reportażu opowiada o Polakach, którzy wyemigrowali do Ameryki Północnej. Byli zdziwieni, że nie wolno bić żony. Przed oblicze sądu trafił gospodarz, który bił żonę, i to nie dlatego, że coś złego zrobiła, ale bił ot tak, z przyzwyczajenia… Zatem nie da się pogodzić tych dwóch stanowisk: ludzi, którzy uważają, że przemoc jest zła, i tych, którzy uważają, tak jak Korwin-Mikke, że przemoc jest dobra; od spoliczkowania Boniego rozumiana dosłownie jako najlepsze, najskuteczniejsze narzędzie do rozwiązywania wszelkich problemów. Je...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI