Oni nie są z Marsa

Wstęp

To stało się niedawno. Gdzieś w latach 90. do Polski zaczęli napływać ludzie w poszukiwaniu szansy na nowe życie. Uchodźcy. Często są traktowani przez Polaków jak istoty z innej planety. Kontakty z nimi zwykle pełne są konfliktów i nieporozumień.

Nieporozumienia dotyczą już samego pojęcia „uchodźca”. „To ta Cyganka żebrząca na rogu?”, „Ten Wietnamczyk, co handluje na dworcu?” – tak zazwyczaj, bezrefleksyjnie, reagują Polacy na pytanie o uchodźców. Nie pamiętamy, że przez całe wieki wielu Polaków także zaliczanych było do tej kategorii. Dziś Adam Mickiewicz, Fryderyk Chopin, Czesław Miłosz, Gustaw Herling-Grudziński, czy Jerzy Giedroyć kojarzą się z poezją, literaturą i muzyką. Rzadko kto pamięta, że wszyscy oni byli uchodźcami. Co ciekawe, pojęcia „uchodźca” nie odnosimy do wielu znajomych czy członków naszych rodzin, którzy wyjeżdżali z Polski do Austrii, Niemiec lub Szwecji...

Niepotrzebny w swoim domu

Historia typowego uchodźcy zwykle zaczyna się od... gazet. Najpierw pojawiają się w nich artykuły mówiące o tym, że niektórzy ludzie w jakimś kraju są źli i niegodni, aby w nim mieszkać. Sprawiają kłopoty ekonomiczne, wyrządzają szkody moralne, bezprawnie zajmują miejsca przynależne prawowitym obywatelom. A tak w ogóle to powinni ten kraj opuścić, bo na przykład wyznają inną religię albo różnią się kolorem skóry. Wkrótce po takich publikacjach „nieznani sprawcy” nocą rzucają kamieniami w okna mieszkań „innych”, a na murach piszą hasła nawołujące, by ich skrzywdzić. „Nieznani sprawcy” dokonują też uprowadzeń lub pobić. Jeszcze później okazuje się, że nie ma już miejsca, gdzie te „niegodne” osoby mogą pracować.

Wokół „niechcianych” i w nich zaczyna narastać strach. W którymś momencie przekracza on punkt krytyczny. I popycha do ucieczki. W drogę zabierają ze sobą to, co łatwo można ukryć, a ma dużą wartość (np. biżuterię). Ale także to, co ma znaczenie dla określenia ich tożsamości (zdjęcia, albumy, święte przedmioty). Czasami biorą po prostu to, co mieści się w plecaku czy walizce. Prawie nigdy nie zabierają ze sobą tego, co później pomogłoby im udokumentować, że ich lęk – jak chce Konwencja Genewska – był uzasadniony. Nie przywożą więc ze sobą gazet z nienawistnymi artykułami, listów z pogróżkami.
Nie zawsze droga ucieczki prowadzi od razu za granicę. Znacznie częściej zaczyna się wielotygodniowa tułaczka we własnym kraju. Osoby te stają się przesiedleńcami wewnętrznymi, czy też, jak się niekiedy mówi, uchodźcami wewnętrznymi. Przez dekady byli ignorowani i zapomniani, mimo tego, że są w dramatycznej sytuacji i stanowią największą na świecie grupę ludności narażonej na masowe naruszenia praw człowieka. Obecnie jest ich na świecie ponad 25 milionów.
Dramatyczna decyzja o opuszczeniu własnego kraju pojawia się wtedy, gdy okazuje się, że prześladowcy wciąż znajdują sposób, aby uciekiniera osaczyć.

Ludzie są różni


Uciekinierzy zwykle kierują się najpierw do obozu dla uchodźców, znajdującego się tuż za granicą ich dawnego kraju. Zdarza się też, że o wyborze miejsca ucieczki decyduje to, jaką wizę uda się uciekinierowi uzyskać. Oczywiście najbardziej poszukiwane jest prawo wjazdu do państwa postrzeganego jako przy...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI