Niemęski wstyd

Wstęp

Kiedy w moim gabinecie pojawia się niepłodne małżeństwo, scenariusz najczęściej jest taki: kobieta cierpi ogromnie i zapomina, że podobnie może czuć się jej mąż. On zaś - przerażony jej samopoczuciem - zapomina o sobie. Choć pomocy psychologa potrzebują oboje, mężczyzna wycofuje się, twierdząc, że sobie poradzi. Uważa, że musi być twardy, żeby opiekować się kobietą...

Pojawili się w gabinecie oboje. Ona zapłakana i w depresji, on zatroskany o nią. Prosił, żebym pomogła żonie. Od pięciu lat bezskutecznie leczyli się z powodu niepłodności. Przyczyny niepłodności leżały po obu stronach. Pani Ewa miała nieregularne bezowulacyjne cykle, a nasienie jej męża nie było najlepszej jakości. Leczenie hormonalne i inseminacje nie dały do tej pory rezultatu. Zmienili już kilka razy lekarzy, wydali mnóstwo pieniędzy.

Oboje uznali, że to ona potrzebuje pomocy psychologa, głównie po to, by lepiej radzić sobie z leczeniem i comiesięczną żałobą, kiedy okazywało się, że test ciążowy znów wyszedł niepomyślnie. To Ewa nie mogła znieść widoku matek z wózkami i prowadzących dzieci za rączkę w supermarketach, rozmów w pracy o ciążach, porodach, pieluchach, pierwszych ząbkach i szkolnych kłopotach dzieci. Zapadała się w sobie, przepłakiwała popołudnia i weekendy, unikała spotkań ze znajomymi, bo wszyscy już mieli dzieci albo właśnie oczekiwali na poród. Krzysztof, mąż Ewy, uspokajał ją, obiecywał, że wszystko będzie dobrze i parzył ziółka, kiedy wpadała w rozpacz, że znowu się nie udało. To on pomyślał, że żona potrzebuje pomocy psychologa i zadzwonił do mnie. Na pierwszym spotkaniu Ewa przyznała, że kiedy jest zła na los i cały świat, to obrywa jej mąż. Musi znosić jej krzyk i awantury pod byle pretekstem, bo przecież to kobieta cierpi mocniej, kiedy nie może urodzić dziecka.

On znosił wszystko cierpliwie. Naprawdę martwił się i chciał ulżyć żonie. O sobie nie myślał, przytłoczony rozpaczą żony i jej skargami, że jest gorsza od innych kobiet, a życie nie ma już sensu. Siedział przygarbiony, bo może to życie właśnie z nim przestawało mieć sens? Przecież w połowie był sprawcą nieszczęścia, jakie ich dotknęło. Nie był gotowy, by pochylić się nad swoim cierpieniem.

Milczący niepłodny


Rozpoczęłam spotkania z panią Ewą. Powoli, krok po kroku, uspokajała się i zmieniała swój stosunek do poważnej choroby, jaką jest niepłodność. Potrafi ona zrujnować życie psychiczne w podobnym stopniu jak ciężkie schorzenia kardiologiczne czy nowotwory. Czy może być coś bardziej bolesnego niż brak dziecka, pomimo ogromnych starań?

Pragnienie posiadania dziecka jest u człowieka niemal instynktowne. Dziecko pozostanie na świecie, kiedy nas zabraknie, będzie przedłużeniem rodu, zachowa tradycje i pamięć pokoleniową. Z powodu niepłodności cierpią oboje, kobieta i mężczyzna, ale bardziej emocjonalna kobieta wyraża swoje cierpienie głośniej i wprost. Mężczyzna zwykle milczy, kuli się w sobie, czasami staje się ponury albo wycofany. Wszelkie symptomy takiego stanu zaczęły pojawiać się u Krzysztofa, co ciekawe – wraz ze stopniowym polepszaniem się samopoczucia żony. Ewa przestała odnosić się wrogo do innych kobiet, bo zdała sobie sprawę z tego, że nie są one winne jej cierpieniu. Zaakceptowała fakt, że leczenie niepłodności bywa procesem długotrwałym, trwającym nieraz latami. Wzmocniła się jako kobieta, nie utożsamiając braku dziecka z gorszą samooceną. Zaczęła też wprost mówić o chorobie, której wcześniej się wstydziła.

Atmosfera w domu Ewy i Krzysztofa stopniowo polepszała się, bo mąż już nie musiał pełnić roli opiekuna, który nie tylko wspierał i uspokajał, ale również służył żonie do wyładowywania złości. Krzysztof mógł odetchnąć... ale wtedy to jego zaczęły dopadać dziwne i niepokojące symptomy. Pewnego dnia po powrocie z pracy zasłabł. Był przekonany, że to zawał. Żona wezwa...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI