Nauczyciel w szkolnym tyglu

Wstęp

Nauczyciel pełen napięć, lęku i frustracji nie będzie w stanie zapobiec agresji, zarówno swojej, jak i innych ludzi. Nie zbuduje też pozytywnych relacji z rodzicami i uczniami.

Na jednej z konferencji dla psychologów uczestnicy narzekali na szkołę i nauczycieli. Jednak na postawione wprost pytanie, czy ktoś chciałby, nawet za wyższą pensję, pracować w szkole, nie podniosła się ani jedna ręka. Ostatecznie spotkanie zakończyło się konkluzją, że psychologowie winni wspomagać nauczycieli w wielu aspektach ich pracy, oraz refleksją nad obszarami, metodami i formami tej pomocy.

Szkoła jest miejscem spotkania człowieka z człowiekiem; miejscem, w którym w relacje wchodzą ludzie o różnorodnych potrzebach, doświadczeniach, charakterach, interesach itd. Zderzenie takiej różnorodności może być źródłem wielorakich konfliktów i problemów, również rozmaitych form zachowań agresywnych.

Jednym z poważniejszych źródeł zachowań agresywnych jest tzw. modelowanie. Każda znacząca osoba jest w istotnym stopniu modelem zachowań dla innych ludzi, także uczniów. Jeśli więc wyraża się nieparlamentarnie, na różne sposoby okazuje drugiej osobie lekceważenie, to w sposób niezamierzony daje otoczeniu wzorzec takich zachowań. Niezamierzone oddziaływania wychowawcze (spontaniczne, emocjonalne, szczere, jednoznaczne i dynamiczne) są o wiele bardziej nośne jako wzorzec niż oddziaływania zamierzone. Nauczyciel może zaplanować np. ciąg warsztatów na temat agresji. Niewiele one jednak dadzą, jeśli w czasie przerwy powie do swoich podopiecznych: „Niektórzy z was mieli bezmyślne miny” lub „Wasze czoła były w trakcie warsztatów nieskażone myślą”. Czy używa takich słów celowo? Raczej nie. Można przypuszczać, że chciał zażartować, ale zapomniał, że nie wolno mu tego robić kosztem uczniów. Dorośli często krzywdzą dzieci, nie
zdając sobie z tego nawet sprawy, a nieraz – paradoksalnie – są przekonani, że działają dla ich dobra.

Lepsza szkoła bez lukru


Każdy z nas pamięta ze szkoły cały szereg sytuacji trudnych, w których dochodziło do aktów agresji i przemocy. Mamy także wspomnienia agresji ukrytej, wyrażanej mimiką, gestami, słowami. Czy istnieje jakiś sposób, aby takie zachowania całkowicie wyeliminować? Nie, a nawet można by stwierdzić paradoksalnie, że taka eliminacja byłaby szkodliwa rozwojowo. Wyobraźmy sobie szkołę, w której każdy jest miły, uśmiechnięty, życzliwy, pomocny, sprawiedliwy; w której w powszechnym użyciu są słowa „przepraszam”, „proszę”, „dziękuję”, „chętnie pomogę” itd.; w której nikt nikogo nie wyzywa, nikt nikomu nie podkłada nogi, nie szarpie za warkocz. Gdyby relacje między dziećmi były takie „lukrowane”, żadne z nich nie miałoby możliwości nauczyć się pokonywania przeszkód i trudności, nie wykształciłoby w stopniu optymalnym samodzielności, zaradności, umiejętności szybkiego działania w obronie swojej lub kolegi. Wspomnijmy choćby dramat, jaki przeżywają w szkole dzieci wychowywane w domu pod specjalnym, szczelnym kloszem nadopiekuńczości. Problem polega raczej na tym, jak rozpoznać agresywne zachowania uczniów i na ile można je kontrolować.

Nie chodzi więc o szkołę bez przemocy i agresji, ale o kształcenie kultury osobistej i umiejętności interpersonalnych sprzyjających nawiązywaniu prawidłowych relacji oraz o możność...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI