Nauczyciel powinien być optymistą

Wstęp

Nauczyciel buduje osobiste kontakty z uczniami. I to, jaką ma osobowość, jakie cechy posiada, jest istotne dla jakości tych relacji. Okazuje się, że najważniejszą cechą nauczycieli jest optymizm. To on wpływa na efektywność nauczania oraz poczucie satysfakcji z pracy.

To, jak nauczyciel postrzega uczniów i szkołę, w dużym stopniu zależy od tego, jakim jest człowiekiem. Rezultaty badań psychologicznych, w których poszukiwano związku pomiędzy wynikami w testach wiadomości z języka polskiego i matematyki uczniów a postawami rodzicielskimi oraz indywidualnymi właściwościami nauczycieli, potwierdzają tę tezę, chociaż zaskoczyły badaczy. Okazało się bowiem, że wszystkie weryfikowane wyznaczniki (m.in.: atmosferę życia rodzinnego, postawy matek i ojców, cechy osobowości nauczycieli, ich kompetencje zawodowe) zdystansowała jedna cecha nauczycieli – poczucie humoru. Najsilniej korelowało ono z dobrymi i bardzo dobrymi wynikami w testach u badanych uczniów.

Dlaczego jest to tak ważna właściwość profesjonalistów kierujących rozwojem uczniów? Odpowiedź wydaje się prosta. Pogodne usposobienie i poczucie humoru nauczyciela redukuje lęk, który jest nieodłącznym elementem stresogennego środowiska szkolnego. Bo przecież szkoła dostarcza uczniom sporo negatywnych doświadczeń. Wśród stresogennych czynników związanych z funkcjonowaniem szkoły jako instytucji istotną rolę odgrywają: przeciążenie uczniów, niesprawiedliwy proces oceniania ich zachowania i wiedzy, tendencja do ograniczania ich samodzielności, nauczanie silnie skoncentrowane na nauczycielu i programie, przeładowane klasy, które prowadzą do anonimowości uczniów i rzeczowych stosunków z nauczycielami. Potwierdzają to badania empiryczne.

Optymista i pesymista w szkole

Do szkoły trafiają bardzo różni nauczyciele: z różnym zapałem do pracy, z odmiennymi kompetencjami, o różnych osobowościach.
Pierwsza nauczycielka mojej córki (w klasach I–III) przez trzy kolejne lata pracy z naszymi dziećmi potrafiła jedynie narzekać. Po każdym spotkaniu z nią byliśmy przytłoczeni. Ciągle słyszeliśmy, że dzieci są bardzo trudne, rozgadane, nie uważają na lekcji, źle czytają, piszą z błędami, osiągają słabe wyniki w nauce i raczej nie rokują sukcesów. Imiennie wskazywała dzieci najtrudniejsze, charakteryzując na forum bardzo dokładnie ich trudności i brak efektów. Nigdy nie mieliśmy okazji usłyszeć o uczniach dobrych, zdolnych, pracowitych – o sukcesach naszych dzieci. Pani zachowywała się tak, jakby w tej grupie uczniów było to niemożliwe. Za to dowiadywaliśmy się niejednokrotnie, że dzieci są leniwe, oszukują, kłamią. Pani regularnie informowała nas, że czuje się zmęczona i przepracowana, chętnie poszłaby już na emeryturę, a praca w szkole to ciężki kawałek chleba. Nie zabierała dzieci na wycieczki, niechętnie szła z nimi do kina, bo piętrzyła problemy nie do przezwyciężenia. Po zebraniach często rozmawialiśmy przed szkołą w gronie niektórych rodziców, zastanawialiśmy się, czy nasze dzieci rzeczywiście są tak nieznośne, czy też z ich panią jest coś nie tak. Nie mogliśmy uwierzyć, że dzieci, zachowujące się bez zarzutu w domu, są tak trudne do opanowania w szkole.

Nasze przeczucia były słuszne, bo w czwartej klasie – gdy zmienili się nauczyciele – ustały skargi na nasze dzieci. Dziś nasze dzieci są dorosłe, większość z nich pokończyła studia i dobrze radzą sobie w życiu. Prognozy nauczycielki nie sprawdziły się.

Znam też zupełnie inną nauczycielkę. Pracuje z najmłodszymi dziećmi już blisko 30 lat. Jest ciepła, ciągle uśmiechnięta, potrafi słuchać i okazuje życzliwość każdemu, z kim rozmawia. Cały czas niezmiennie mówi, że praca w szkole to jej powołanie. Pochyla się nad każdym dzieckiem. Nigdy nie mówi źle o swoich podopiecznych, przeciwnie – szuka w nich dobrych cech i zawsze potrafi je znaleźć. Często ze wzruszeniem opowiada, jak wygląda jej  pierwszy kontakt z uczniami rozpoczynającymi szkolną karierę. Dostrzega bardzo wiele. Widzi wśród nich dzieci śmiałe, odważne, ciekawe szkoły i kolegów, zauważa również dzieci zalęknione, niepewne, nieśmiałe. Twierdzi, że słyszy, jak biją ich serduszka. Jej uczniowie bardzo się do niej garną. Daje im poczucie bezpieczeństwa i skutecznie pomaga odnaleźć się w nowej rzeczywistości szkolnej.

Zawsze ma dla nich czas. Daje im zadania, dzięki którym odnoszą sukcesy. Pomaga uczniom słabszym, zostaje z nimi po zajęciach, żeby jeszcze popracować i utrwalić materiał z lekcji. Niejednemu zaniedbanemu dziecku poświęciła trochę czasu podczas ferii. Twierdzi, że ich trudności wynikają z tego, że nie ma im kto pomóc.  Doskonale współpracuje się jej z rodzicami. Ma na to sposób: rodzicom zawsze potrafi pokazać rzeczywiste zalety ich dzieci, podpowiada, jak z nimi pracować i sama deklaruje gotowość pomocy, gdy jest taka potrzeba. Mijają lata, a ona nie jest zmęczona pracą i niezmiennie ma pełną głowę pomysłów, jak naukę dziecka uczynić bardziej atrakcyjną....

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI