Naiwny realizm wrogiem ciekawości

Wstęp

Kim jest naiwny realista? To ktoś, kto nie dostrzega, że ludzie są różni, że inaczej myślą, inaczej odbierają rzeczywistość. „Świat jest taki, jak go widzę” - myśli naiwny realista. Taka postawa wyklucza ciekawość poznawczą.

Przekazywanie wiedzy to złożony proces interakcji. Opiera się nie tylko na tym, co wie nadawca, ale także na stanie wiedzy odbiorcy. Całość procesu dzielenia się wiedzą kształtuje relacja pomiędzy uczącym i nauczanym. Podstawowym warunkiem dobrej relacji jest ciekawość nauczającego. Wiąże się ona nie tylko z przedmiotem nauczania. Uogólniona ciekawość zawiera się w pytaniach: „Co wydarzy się za chwilę?”, „Jak zareaguje uczeń?”, „Jaka będzie moja reakcja na jego reakcję?”.

Ciekawość jest przeciwieństwem naiwnego realizmu. A czym jest naiwny realizm? To przede wszystkim niedocenianie różnic, jakie występują między ludźmi w percepcji świata. A z punktu widzenia motywacji niedocenianie to nic innego, jak brak ciekawości. Naiwny realizm promuje zamknięcie zamiast otwarcia, rozstrzygnięcie zamiast znaku zapytania, ucieczkę przed nieznanym zamiast przyglądania się temu, co niepokoi, bo jest niezgodne z dotychczasową wiedzą.
„Świat jest taki, jakim go spostrzegam”, myśli i komunikuje naiwny realista, „przecież mogę ufać swoim zmysłom i swojej wiedzy o świecie”.

Zdobyte życiowe doświadczenie podsuwa naiwnemu realiście własne interpretacje rzeczy i zdarzeń. Rzeczom nadaje nazwy, a zdarzenia wkomponowuje w obiektywny – jego zdaniem – „wygląd swiata”, czasem nie zauważając, że myli mu się to, co chciałby zobaczyć, z tym, co rzeczywiście widzi. Jeśli dodamy charakterystyczny dla naiwnego realisty brak ciekawości, to taka rozbieżność staje się przyczyną wielu rozczarowań, z którymi trzeba sobie jakoś poradzić. Jaki najlepszy sposób znajduje naiwny realista? Utwierdza się w swoich przekonaniach, okopuje na swoim stanowisku, staje się coraz bardziej podejrzliwy wobec intencji innych ludzi.

Co może zrobić uczeń w obecności nauczyciela-naiwnego realisty? Wybór reakcji jest skromny: może albo mu ulec, albo z nim walczyć. Jest kilka dobrych powodów, żeby wybrać pierwszą opcję. Nauczyciel dysponuje całkiem pokaźnym zestawem kar i nagród. Za sobą ma też szkołę, może wpływać na przebieg uczniowskich karier, kształtować – przynajmniej w pewnym stopniu – społeczne oceny, a nawet decydować – też w pewnym zakresie – o rodzicielskiej aprobacie lub dezaprobacie. Jednak dokuczliwy brak ciekawości u nauczyciela-naiwnego realisty powoduje, że wybierając uleganie, uczeń musi stłamsić własną ciekawość, zignorować własne znaki zapytania. Rozstrzyga także na swoją korzyść (w przypadku sukcesu) lub niekorzyść (w przypadku porażki) pytania dotyczące samego siebie, np. „Kim jestem?”, „Jaka jest moja wartość?”. Ważniejsze jest, żeby coś ostatecznie stwierdzić niż pozostawać w stanie wątpliwości.

Jeśli jednak uczeń nie wybierze ulegania, a diabeł podkusi go, żeby walczyć, to ogrom swojej życiowej energii straci na udowodnienie swojej racji, swojej odrębności, swojego prawa do wątpliwości. Jednak jest to walka z góry skazana na niepowodzenie, bo zakłada sama w sobie pewien paradoks. Własne racje wymagają argumentów, a nie walki o ich uznanie. Poczucie odrębności wyraża się w tym, że podejmuje się działanie, licząc się z możliwością popełnienia błędu. Prawo do wątpliwości jest uznaniem swojej naturalnej potrzeby rozumienia świata i siebie. Własne racje, własna odrębność i własne wątpliwości wymagają własnej akceptacji. Nie można wywalczyć u innych tego, czego się sobie nie przyznaje. Jeżeli potrzebuje się innych do uznania własnej niezależności, to tym samym tę niezależność się traci.

Dylematy rycerza króla Artura

Walczący uczeń jest w równie kiepskiej sytuacji jak uczeń ulegający. W konfrontacji z nauczycielem-naiwnym realistą nie ma szans rozwojowych. Ani walczyć, ani uciekać.

Swoje własne dylematy ma również nauczyciel-naiwny realista. W szkole wymaga się od niego zachowań uległych i konformistycznych, a za wszelkie odstępstwa i działania indywidualistyczne karany jest przez grupę brakiem akceptacji z jej strony. W domu rodzinnym też nie jest lepiej: ciągłe wymagania i naciski ze strony współmałżonka, dzieci czy rodziców. Naiwny realista waha się więc pomiędzy walką a ucieczką, a to wahanie wzmacnia jego naiwny realizm, usuwając w cień ciekawość. Co gorsza, nie widzi innych rozwiązań poza walką lub rejteradą.

Taka postawa ma swoje źródła w dzieciństwie, kiedy kształtowały się jego wzorce komunikacji z ważnymi osobami. Zanim dziecko rozwinie intelektualne narzędzia potrzebne do analizy przekazów werbalnych, reaguje na swojego opiekuna emocjonalnie. Pozwala mu na to intersubiektywność, czyli szczególne wyczulenie na sygnały płynące od innych osób. Zły stan emocjonalny dorosłego to dla dziecka informacja: „Coś jest ze mną nie tak”. Ponieważ nie potrafi ono jeszcze oddzielić siebie od drugiej osoby, to wszystkie emocje odbiera jako skierowane na siebie – bez względu na to, czy rzeczywiście dotyczą jego bezpośrednio, czy też są efektem...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI