Na zawsze razem znudzeni

Rodzina i związki Praktycznie

Uwaga żony, uwaga mężowie! Pojawił się nowy „wirus”, niebezpieczny dla związków: małżeńska melancholia. Czy może zagrażać również wam? Jak się przed nim ustrzec?

„Nie możesz liczyć na nikogo oprócz siebie. To smutne, ale prawdziwe”, mówi Carolyn Burnham po kilkunastu latach małżeństwa z Lesterem. Mają wszystko, o czym można marzyć: rodzinę, dobrą pracę, duży dom. A jednak nie czują się szczęśliwi. „Nasze małżeństwo jest tylko na pokaz. Reklama naszej normalności, wszystkiego, czym nie jesteśmy. Moja żona... Carolyn. Nożyce ogrodowe pasują do jej butów. To nie przypadek. Męczy mnie samo patrzenie na nią. Nie zawsze taka była. Kiedyś była szczęśliwa. My byliśmy szczęśliwi”, opowiada Lester, bohater dramatu obyczajowego „American Beauty”. Ich związek stracił urok, stał się wspólną mordęgą...

Żyli długo i szczęśliwie – dziś to możliwe tylko w komediach romantycznych i romansowej literaturze, ostrzega dr Pamela Haag z Rutgers University. W swojej najnowszej książce Marriage Confidential nazywa XXI wiek epoką postromantycznej małżeńskiej melancholii. „Cierpiące na tę przypadłość pary nie żyją w stresie, nie są skonfliktowane, nie rzucają talerzami i nie wrzeszczą na siebie”, tłumaczyła w wywiadzie dla „The Huffington Post”. „To sympatyczne, ale tkwiące w apatii małżeństwa, które pewnego dnia odkrywają, że są szczęśliwe połowicznie”.

Badania dr Haag z udziałem niemal 2 tys. osób wykazały, że aż jedna trzecia małżonków nie poślubiłaby obecnego partnera – gdyby mogła cofnąć czas – a 65 procent żon oraz 85 procent mężów zdradzałoby, gdyby mieli pewność, że zdrada nie zostanie wykryta. Niedawno amerykańskie Pew Research Center podało wyniki sondy, w której aż 40 procent badanych Amerykanów uznało małżeństwo za przestarzałą instytucję. Jeszcze krytyczniej oceniają małżeństwo przedstawiciele tzw. pokolenia milenijnego (osoby w wieku 18–29 lat), dla których bycie dobrym rodzicem jest ważniejsze od udanego małżeństwa. „Większość z nas tkwi w nijakich, nieciekawych związkach. Większość z nas pod koniec kolejnego nudnego dnia spogląda na swojego współmałżonka i zastanawia się, czy to był dobry wybór”, twierdzi Pamela Haag i zastanawia się, dlaczego nic nie robimy z tą niesatysfakcjonującą sytuacją. Nie szukamy pomocy, by uzdrowić związek, ani nie decydujemy się na rozstanie – niektórzy uciekają w realne lub wirtualne romanse. Dlaczego tkwimy w ambiwalencji? Czyżby dopadła nas melancholia małżeńska?

Bez romantyzmu
„Coś straciłem. Nie jestem do końca pewien co. Ale wiem, że nie zawsze czułem się taki... uśpiony”, przyznaje Lester Burnham. Jego małżeństwo też jest „uśpione”. Wraz z żoną co wieczór zasiadają do idealnie nakrytego stołu, znosząc swoje towarzystwo. Takie uśpione, letnie małżeństwa jeszcze dziesięć lat temu rozstawały się częściej niż małżonkowie skonfliktowani, w relacjach „na noże”. Taki obraz wyłaniał się z badań opisanych w 2001 roku przez Paula R. Amato, socjologa rodziny z Pennsylvania State University. Okazało się, że 60 procent rozwodów dotyczyło par „nisko konfliktowych”, w których nie było nadużyć, przemocy fizycznej i psychicznej, uzależnień, nieustannych awantur i innych dysfunkcyjnych zachowań. Na zewnątrz wydawały się „dobrymi małżeństwami”, tymczasem umiarkowane poczucie szczęścia nie wystarczyło im, by pozostać w związku.

Z badań dr Haag wynika, że dziś sytuacja wygląda inaczej. Partnerzy „uśpieni” trwają ze sobą mimo apatii i braku motywacji, ponieważ towarzyszy im świadomość, jak dużą część siebie oddali dla małżeństwa. I że to poświęcenie było zbyt duże i ważne, by z niego rezygnować. „Choć dziś nie obowiązują już te same społeczno-kulturowe standardy, co pół wieku temu, nadal organizujemy związki według tych samych założeń. Współczesne małżeństwa próbują żyć paradygmatem romantycznym w epoce postromantycznej”, twierdzi badaczka. Idealizują łączące ich uczucie i wierzą, że miłość przetrwa wszystko, bo byli sobie przeznaczeni. Takie małżeństwa wyglądają na stabilnie z zewnątrz, ale są zaskakująco kruche. „Instynktownie kroczymy szlakiem...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI