Modne niekoniecznie znaczy dobre

Wstęp

Co się dzieje, gdy dzieci znają zasady właściwego postępowania i konsekwencje, jakie pociąga za sobą ich naruszanie? Nie tylko zachowują się mniej agresywnie, ale i lepiej się czują. Dyscyplina często bywa lepsza niż bezstresowe wychowanie.

Im większy niż demograficzny, tym większa konkurencja na rynku edukacyjnym. Konkurują ze sobą nie tylko przedszkola i szkoły społeczne oraz prywatne – także placówki samorządowe stają do wyścigu o ucznia. Współzawodnictwo polega przede wszystkim na wzbogacaniu oferty edukacyjnej, a w efekcie – wprowadzaniu specjalizacji. Szczególnie jest to widoczne w przypadku przedszkoli. Rodzice mają do wyboru – obok przedszkoli tradycyjnych – przedszkola językowe, artystyczne, Montessori, waldorfskie, integracyjne, muzyczne, sportowe, wyznaniowe, ekologiczne, a nawet wegetariańskie. Czym się kierują, wybierając placówkę dla swojej pociechy? Najczęściej popularnością, opiniami innych rodziców, pozycją w rankingach, również – jakże by inaczej – modą. Tak, edukacja, jak wszystko inne, podlega modom. Modne często jest synonimem nowego. Tylko czy nowe, modne jest też synonimem skuteczności? Niestety, to pytanie pada zbyt rzadko.

Eksperyment w dwóch przedszkolach

W 1979 roku Mary Gribbin, psycholog i pisarka, oraz z Penny Scutchney i Trudy Barton z Uniwersytetu Sussex postanowiły sprawdzić, czy nowe, modne metody edukacyjne są lepsze od tych tradycyjnych. W tym celu porównały wzorce zabaw dzieci z dwóch przedszkoli w Brighton: tradycyjnego i nowoczesnego. W przedszkolu reprezentującym nowoczesne metody pedagogiczne dzieci nie mogły bawić się zabawkami kojarzącymi się z przemocą: bronią, czołgami czy żołnierzykami. Nie wolno im też było przynosić do przedszkola jedzenia. Miały za to do dyspozycji wiele kreatywnych zabawek, urządzeń do wspinania się, a także plac zabaw pod gołym niebem. To, czym i jak się bawiły, zależało od nich – nadzór nauczycieli był ograniczony do minimum. Zachowania agresywne opiekunowie traktowali jako wymagające troski i zrozumienia. Niekiedy wręcz ignorowali ofiarę agresji, a koncentrowali się na pomocy sprawcy.

Z kolei w tradycyjnym przedszkolu dzieci mogły codziennie przynieść do przedszkola jedną zabawkę. Najczęściej wybierały taką, która kojarzyła się z przemocą: pistolet, czołg czy miecz. Wolno im też było przynosić chipsy i herbatniki, by zjeść je z porannym kubkiem mleka. W tradycyjnym przedszkolu dzieci miały do zabawy przestrzeń wyłącznie w budynku, w dodatku znacznie ubożej wyposażoną niż w nowoczesnym przedszkolu. Jednak nauczyciele sprawowali dużo ściślejszy nadzór nad zabawą niż w nowocze...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI