Moc łez

Zdrowie i choroby Praktycznie

Nie żałuj łez – usiądź i porządnie się wybecz. Ulżyj sobie i szlochaj z całych sił! Ale czy naprawdę poczujesz wtedy ulgę? Psychologowie wskazują, że płacz jest sygnałem wysyłanym do innych ludzi, więc nastrój poprawi się beksie tylko wtedy, jeśli pocieszy ją ktoś wzruszony łzami...

W starożytnej Grecji płakać mogli nawet herosi. Kiedy Odyseusz po długich przygodach wrócił do swej żony, Penelopy, „rzekła jemu w sercu zebrawszy tęsknice. Płacząc w objęciach trzymał drogą połowicę”, czytamy u Homera. Dzisiaj płacz uznawany jest raczej za oznakę słabości, i to w przypadku obydwu płci. Mimo to, jak wynika ze statystyk, kobiety płaczą co najmniej trzy razy w miesiącu, a mężczyźni o połowę rzadziej.

POLECAMY

I nie trzeba do tego wielkich wzruszeń, jakie przynoszą wesela, pogrzeby czy wyczekiwane spotkania po latach. Często bodźcami są drobne, codzienne przykrości, wzruszający film lub sentymentalna muzyka. Jednakże pytanie, dlaczego ludzie – i prawdopodobnie tylko ludzie – płaczą, pozostaje dla naukowców zagadką...

Do łezki łezka

„Z obszernej literatury naukowej dotyczącej emocji zaskakująco mało dowiemy się o płaczu” – twierdzi Ad Vingerhoets z Uniwersytetu w Tilburgu. Holenderskiego psychologa interesuje przede wszystkim, dlaczego do tej pory nie udało się naukowo potwierdzić popularnej mądrości ludowej, wedle której dobrze jest się czasem porządnie wypłakać. Koncepcja oczyszczającej roli płaczu, czyli katharsis (z gr. oczyszczenie), ma jednak bardzo słabe oparcie w nauce.

Tymczasem przekonanie, że łzy mogą zmyć troski, w zachodniej kulturze jest szeroko rozpowszechnione. W 1986 roku amerykański psycholog Randolph Cornelius z Vassar College w Poughkeepsie przewertował archiwum jednego z amerykańskich pism. Szukał artykułów na temat płaczu i poświęconych mu informacji na kolumnach z poradami. Z 70 znalezionych tekstów – najstarszy ukazał się w maju 1848 roku – 94 procent doradzało czytelnikom niepowstrzymywanie łez.

Również w badaniach prowadzonych przez psychologów większość uczestników odbiera płacz jako coś wyzwalającego. W 1983 roku psycholog William Lombardo z California State Polytechnic University w Pomonie przeprowadził ankietę wśród 600 studentów. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety na pytanie o ogólne samopoczucie po ataku płaczu wskazywali
najczęściej uczucie ulgi. Psychoterapeuta Glenn Trezza z Boston University w pracy z 1988 roku stwierdził, że również jego środowisko zawodowe mocno wierzy w uzdrawiającą moc łez. Ponad 70 procent ankietowanych psychoterapeutów zachęcało swoich pacjentów do tego, by częściej płakali. Za tymi poradami prawdopodobnie kryło się przekonanie, że długotrwałe tłumienie uczuć jest szkodliwe.

Naukowcy szukali uzasadnienia dla teorii katharsis nawet w biochemii. W 1981 roku Williamowi Freyowi z University of Minnesota w Saint Paul udało się udowodnić, że skład chemiczny łez emocjonalnych różni się od składu łez wydzielanych pod wpływem bodźców zewnętrznych. Frey przeprowadził eksperyment, w którym doprowadzał uczestników do płaczu na dwa sposoby. Najpierw siedzieli przez trzy minuty w oparach świeżo skrojonej cebuli, a badacze zbierali ich łzy. W następnym tygodniu te same osoby oglądały wzruszające filmy, szlochając prosto do... probówek trzymanych pod oczami.

Wypłukane hormony stresu

A oto rezultat eksperymentu Freya: łzy smutku zawierały o jedną czwartą więcej protein niż te, które wycisnął z oczu drażniący gaz z pokrojonej cebuli. Kolejne badania wykazały, że łzy wylewane z powodów emocjonalnych zawierają również większe ilości trzech hormonów stresu: prolaktyny, adrenokortykotropiny oraz leu-enkefaliny. Frey stwierdził, że płakanie wypłukuje substancje, które wytwarzane są w większych ilościach pod wpływem emocji, a zatem płacz jest w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa oczyszczający.

Niemniej jednak, jak podnoszą krytycy, ilość hormonów znalezionych we łzach jest zbyt mała, by mogła mieć związek ze stanami emocjonalnymi. Frey pozostał jednak wierny swojej koncepcji i odpowiedział krytykom badaniami prowadzonymi metodą dziennika, w których ponad 300 osób przez miesiąc skrupulatnie zapisywało każdą łezkę. 85 proc. kobiet i 73 proc. mężczyzn deklarowało, że po napadzie płaczu czuło się ogólnie lepiej.

Czyżby był to dowód na potwierdzenie teorii katharsis? Niezupełnie, ponieważ ściśle kontrolowane badania laboratoryjne przedstawiają sprawę w nieco innym świetle. W latach 80. i 90. ubiegłego wieku psychologowie – a wśród nich Susan Labott z University of Illinois w Chicago – opublikowali kilka pr...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI