Mobbing - niebezpieczna bomba w szkole

Wstęp

Większość szkolnych dręczycieli ma dobrze rozwinięte umiejętności społeczne, szczególnie w zakresie "wywierania wpływu", manipulowania jednostkami i grupą. Brakuje im natomiast empatii. Dlatego programy antyprzemocowe rozwijające ogólne umiejętności społeczne, bez ukierunkowanego treningu empatii, są mało skuteczne w walce z przemocą. Paradoksalnie, bardziej wspomagają prześladowców niż ich ofiary.

Z powodu pewnego zamieszania terminologicznego niezbędne jest ustalenie pojęć i nazw, którymi opisuje się przemoc uczniowską w szkole. Przemoc w relacjach rówieśniczych podzielić można na trzy podstawowe kategorie: zachowania agresywne (np. w sytuacjach konfliktów), dokuczanie i prześladowanie jednostek (ang. bullying) oraz mobbing, czyli uporczywe, zbiorowe znęcanie się grupy nad wybranymi ofiarami. Zdarza się, że terminów „bullying” i „mobbing” używa się zamiennie; jest to uzasadnione, gdy prześladowanie rówieśnicze przybiera formę powtarzających się w dłuższym okresie molestujących zachowań grupy.
Obiekt przemocy traktowany jest instrumentalnie: jest celem ataków, przeprowadzanych dla rozładowania frustracji i złości agresorów, poprawia ich indywidualne lub zbiorowe samopoczucie. Przemoc interpersonalna w relacjach uczniowskich, w szczególności mobbing, jest zjawiskiem, którego brutalność oraz poważne konsekwencje aż nadto znane są poszkodowanym i ich rodzinom, szkolnym psychologom, terapeutom, a także lekarzom, policji i wymiarowi sprawiedliwości. Zdumiewające jest przy tym, że ten sam problem jest słabo znany, wręcz bagatelizowany i w niewystarczający sposób rozpoznawany przez samych nauczycieli i wychowawców, marginalizowany lub ignorowany przez uczelniane wydziały edukacyjno-pedagogiczne, w końcu wstydliwie ukrywany lub pomniejszany przez administrację oświatową. Tymczasem coraz liczniejsze doniesienia naukowe alarmują, że problem wciąż narasta i ostrzegają przed jego katastroficznymi skutkami.

Horror szkolnego mobbingu

Wyniki badań z krajów europejskich (w tym Polski) oraz z USA, Australii i Nowej Zelandii potwierdzają ogromne rozmiary uczniowskiej agresji interpersonalnej. Szacuje się, że przemocy rówieśniczej w szkole doświadcza od 20 do 70 proc. uczniów. Różne są jej formy: agresja słowna i emocjonalna – przezywanie, ubliżanie, straszenie, wyśmiewanie, obgadywanie; agresja fizyczna – szturchanie, bicie, kopanie, atakowanie z użyciem narzędzi; agresja seksualna – niepożądane, werbalne lub/i fizyczne nakłanianie do aktywności seksualnej; agresja skierowana na przedmioty będące własnością uczniów – zrzucanie książek z ławki, kopanie teczki, zabieranie lub/i niszczenie wartościowych czy ulubionych maskotek, ubrań czy urządzeń elektronicznych (telefonów komórkowych, Ipodów, laptopów).
Agresywne zachowania uczniów są codziennością szkoły, a wysoki ich odsetek dotyczy popełniania przestępstw kryminalnych (Libiszowska-Żółtkowska i Ostrowska, 2008). Należą do nich: kradzieże, podpalenia, pobicia, gwałty a nawet zabójstwa, które w większości mają miejsce po lekcjach lub poza szkołą. Zaledwie 20 proc. przebadanych uczniów zaklasyfikowano do „nieagresywnych”, natomiast ponad 22 proc. przejawiało incydentalną agresję (1-2 incydenty w roku), ponad 50 proc. dość często lub często bywało agresywnymi (od 3 do 16 aktów agresji w roku), zaś prawie 5 proc. to uczniowie agresywni notorycznie (od 17 do 41 aktów agresji w roku).
Do największych badań nad problemem prześladowania i mobbingu w szkole (oraz jego skutków) należy międzynarodowy projekt porównawczy, przygotowany i koordynowany przez Temple University w USA (Hyman 2002, 2004). Uczestniczyło w nim ponad 20 krajów ze wszystkich kontynentów. Ogółem zbadano ponad 20 tys. osób. Retrospektywnie pytano młodych ludzi o szkolne doświadczenia z przemocą i ocenę psychologiczno-emocjonalną skutków doświadczonej przemocy. Do najbardziej typowych, a zarazem dotkliwych przejawów uczniowskiego dokuczania, dręczenia i prześladowania należały niemal wszystkie sytuacje, w których stosowano terror psychiczny (wyśmiewanie, upokarzanie, straszenie, izolowanie) oraz przemoc fizyczną. Badani jako szczególnie traumatyczne ocenili te sytuacje szkolnego mobbingu, w które „zamieszany” był nauczyciel lub wychowawca. Z dodatkowych narracyjnych opisów zdarzeń można wnosić, że ich rola nie ograniczała się do bierności (np. braku interwencji), ale często miała charakter aktywnej inicjacji lub nawet przyzwolenia czy akceptacji przemocy.
[nowa_strona] Przy użyciu klinicznej skali do pomiaru szkolnej traumy*, zebrano oceny poszkodowanych dotyczące ich reakcji na bullying (Hyman, 2002). Ogółem pomiarowi poddano 105 symptomów traumy psychicznej, zgrupowanych w podskalach: depresja, bezradność, zaburzenia psychosomatyczne, zachowania opozycyjne, nadwrażliwość, dysocjacja i zaburzenia snu, nieprzystosowanie. W analizach zastosowano cztery kryteria traumy: znaczenie i waga wydarzeń, uporczywe nawracanie myśli i przeżyć związanych z traumatycznym doświadczeniem, unikanie i psychiczne odrętwienie lub znieczulenie oraz podwyższone pobudzenie.
Wyniki ujawniły pełnię szkolnego horroru, zaskakując badaczy zarówno rozmiarami, jak i jego natężeniem. Badanie pokazało, że 1 na 100 badanych cierpiał na ostry zespół stresu pourazowego, spełniającego wszystkie kryteria traumy powstałej w środowisku szkolnym. Zatem nie są przesadzone ostrzeżenia specjalistów o niebezpiecznej bombie – mieszance nienawiści i przemocy, jaka kryje się w każdej niemal współczesnej szkole, grożąc nieuniknionym i niekontrolowanym wybuchem. Aby powstrzymać przemoc szkole potrzebna jest pilnie systemowa interwencja specjalistyczna. Konieczna jest także terapia psychologiczna, a nawet medyczna, by ocalić bezbronne, sponiewierane i cierpiące w samotności ofiary.

Przypadek Johna

John, sympatyczny, inteligentny chłopiec miał 10 lat, kiedy jego rodzina przeprowadziła się z Australii do Nowej Zelandii. Poszedł do miejscowej szkoły, w której był nie tylko „nowy”, ale też nieco „inny”. Mówił z lekkim, odmiennym akcentem, przynosił trochę inne drugie śniadanie, lubił australijskie sporty, znaczki i zwierzęta. Początkowo dzieci przywitały go z zainteresowaniem, choć bez szczególnego entuzjazmu, lecz po krótkim „miesiącu miodowym” kilkoro z nich nie tylko przestało okazywać mu jakąkolwiek sympatię, ale też postanowiło „zawalczyć” z jego nieznaczną, a jednak dostrzeżoną „innością”.
Zaczęło się od przedrzeźniania akcentu, najpierw nieśmiało na przerwach albo na boisku, potem otwarcie w czasie lekcji przy nauczycielach w klasie. Ponieważ wychowawcy „nie słyszeli” śmiechów dzieci ani też „nie zauważali” zawstydzonej i coraz smutniejszej twarzy Johna, rozbawieni dowcipnisie ruszyli do ataku. Uznali (i słusznie) brak reakcji nauczycieli...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI