Mniej pustki we mnie

Wstęp

Andrzej poradził sobie ze schizofrenią. Opowiada, jak to zrobił.

Mniej pustki we mnie

Urodziłem się w Krakowie. Tutaj mieszkam, tutaj mam rodzinę i przyjaciół, tutaj dziesięć lat temu dowiedziałem się, że jestem chory na schizofrenię. Moja choroba zaczęła się na długo przed jej oficjalnym stwierdzeniem i moim pierwszym pobytem w szpitalu.
W dzieciństwie byłem bardzo zamknięty i samotny. Wszystkie przeżycia dojrzewały i kumulowały się gdzieś w środku mnie. Nie pokazywałem tego na zewnątrz. O mojej chorobie dowiedziałem się, gdy miałem 21 lat. Dosyć późno. Wcześniej rodzice nie prowadzali mnie do lekarza ani psychologa. Nie przyszło im to nawet do głowy. Byłem spokojny, nie sprawiałem kłopotów. Nie mówiłem im, co przeżywam. Dlaczego? W zasadzie do tej pory tego nie wiem. Może dlatego, że nie miałem do rodziców zaufania. Dopiero teraz to widzę i umiem o tym mówić. Wcześniej nie umiałem.

Schizofrenia zaczyna się od wycofania, od pojedynczych lęków, które osiedlają się gdzieś w psychice i tam kiełkują. Mam za sobą dwa pobyty w szpitalu, z ciężkimi epizodami choroby.
Moje życie mogę podzielić na dwa okresy. Ten piękny i dobry to ostatnie kilka lat, kiedy moje samopoczucie jest lepsze, mam przyjaciół, obmyślam cele życia. Przełomem rozdzielającym te dwa etapy było moje otwarcie się na ludzi. W dużej mierze zawdzięczam to teatrowi, w którym gram – Teatrowi Psyche. Scena jest tym miejscem na świecie, gdzie czuję się najlepiej.

Choroba jest c...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI