Dorocie przez wiele lat nie przeszkadzało, że to ona zajmowała się dziećmi i domem, a jej mąż, Jacek, pracą i utrzymaniem rodziny. Założył firmę tuż po ślubie, pracował do późna i w weekendy. Gdy wracał z pracy, dom lśnił czystością, a na stole czekał obiad. W ich związku panowało partnerstwo. Nie polegało ono na tym, że mieli takie same i po równo podzielone obowiązki. Wręcz przeciwnie – w ich małżeństwie istniał wyraźny podział ról na kobiece i męskie, a podział obowiązków był bardzo tradycyjny. Jacek realizował się na polu zawodowym i osobistym – budowanie własnej firmy od podstaw dawało mu satysfakcję, a skrzydeł dodawała świadomość, że w domu czeka na niego żona z dziećmi. Dorota z kolei spełniała się jako żona i matka, czując, że ma w mężu oparcie. Dzięki zaangażowaniu Jacka w pracę niczego im nie brakowało. Dorota była zadowolona z takiego układu, a powrót do pracy planowała dopiero wtedy, gdy dzieci pójdą do przedszkola.
POLECAMY
Chciałbyś dowiedzieć się więcej? Koniecznie przeczytaj artykuł: Najlepsze jeszcze przede mną. Jak kocha dojrzała kobieta?
Partnerstwo w ich przypadku polegało na tym, że realizowali indywidualne potrzeby, związane z osobistym rozwojem oraz z byciem w związku, dzięki temu, że wypełniali odmienne, lecz uzupełniające się role. Dorota i Jacek „dopasowali się” w swoich potrzebach indywidualnych i podzielili obowiązkami, jednak w ich związku nie zawsze było „różowo”.
Gdy synowie poszli do przedszkola, Dorota nie zdecydowała się na powrót do korporacji, bo taka praca wymagałaby dużego zaangażowania i dyspozycyjności. Jacek zarabiał tak dobrze, że Dorota nie musiała podejmować pracy. Chciała jednak rozwijać się zawodowo, więc założyła własną firmę szkoleniową. Te zmiany wprowadziły destabilizację w rodzinie oraz wywróciły dotychczasowy podział ról i obowiązków. Jacek początkowo akceptował plany zawodowe żony, jednak z czasem stały się dla niego problemem.
Dorota musiała poświęcić pracy dużo czasu i energii, oczekiwała więc od męża, że teraz nieco ją wyręczy. Tymczasem prace domowe i zajmowanie się dziećmi przysparzały Jackowi trudności i frustrowały go. Złościł się na żonę, że nie zajmuje się domem i dziećmi tak jak dotychczas. Dorotę bolały jego reakcje – uważała, że ma prawo rozwijać się zawodowo, pracować. Liczyła na wdzięczność męża za to, że wspierała go, gdy rozwijał własną firmę. Dla niej to też była trudna sytuacja. Dorocie nie było łatwo delegować zadania na męża, bowiem zdawała sobie sprawę, że Jacek musi się wszystkiego nauczyć. Miała poczucie winy, że zostawia go z problemami, że nie pilnuje spraw dzieci.
Odsunięcie się Doroty od spraw domowych mogłoby pomóc całej rodzinie: jej i dzieciom w procesach separacyjnych i usamodzielnianiu się, zaś Jackowi – w pogłębieniu kontaktów z synami i odpoczynku po latach intensywnej pracy oraz w nauce delegowania zadań na zatrudnionych w jego firmie pracowników. Zamiast tego ich związek wszedł w fazę kryzysu, gdy okazało się, że utrzymanie partnerstwa opartego na dotychczasowym układzie jest niemożliwe.
Ogranicze...