Medytacja w szkole

Wstęp

Medytacja to coś bardzo naturalnego dla człowieka. Jest szansą na to, aby poukładać swoje wnętrze. Jeśli takie wewnętrzne uporządkowanie się uda, to z pewnością przełoży się ono na to, co na zewnątrz: relacje z innymi, stosunek do świata - przekonują siostra Fidelis i Hanna Mijas.

Siostra Fidelis jest dominikanką. Pracuje w Kielcach jako katechetka, m.in. w Kolegium Szkół Prywatnych przy ul. Karczówkowskiej.

Hanna Mijas
jest anglistką, pracuje na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Przez długie lata uczyła angielskiego w szkołach i na kursach językowych.
Obie aktywnie medytują i są zwolenniczkami wprowadzenia medytacji do szkół.

Piotr Żak: – Czy warto wprowadzać medytację do szkół?

Siostra Fiedelis: – Mnie marzy się medytacja w szkole. Co prawda sama niedawno zetknęłam się z medytacją, zaledwie pół roku temu, ale nie mam wątpliwości, że jest potrzebna nie tylko dorosłym, ale także dzieciom i młodzieży. Niedawno uczniowie klasy licealnej zapytali mnie o praktykę medytacji. Jeden z nich był szczególnie zainteresowany, ale zupełnie nie wiedział, że można to wiązać z modlitwą chrześcijańską. Okazuje się, że przyczyny takich poszukiwań są różne, np. trudności z koncentracją, chęć wyciszenia się. Jedna z uczennic szkoły podstawowej powiedziała, że medytuje, bo to ją uspokaja. Niestety, ludzie wciąż niewiele wiedzą o medytacji, zwłaszcza chrześcijańskiej. Nie mówi się o niej w kościele ani na katechezie. Nie obejmuje jej program nauczania.

– Skąd, zdaniem Siostry, bierze się w młodych ludziach potrzeba poszukiwania chwil wyciszenia, skupienia, koncentracji na sobie, uporządkowania myśli?
S.F.: –
Wszyscy pragniemy takich chwil. To naturalne. Współczesny świat zasypuje nas różnego rodzaju bodźcami, których tak naprawdę nie potrzebujemy. Jeśli nie możemy choćby na parę minut się wyciszyć, uspokoić, to szybko zaczyna z tego powodu cierpieć cały nasz organizm. Szczególnie dotyczy to dzieci – one naprawdę nie muszą żyć w ciągłym hałasie. Wiele razy dzieci mówiły mi o tym, że hałas im przeszkadza, lubią spokój. Myślę więc, że umiałyby milczeć, posiedzieć chwilę w ciszy. Dużo osób, poszukując właśnie wyciszenia, angażuje się w jogę, w różne metody kontroli myśli, eksperymentuje z osiąganiem różnych stanów psychicznych czy doświadczeń duchowych. Wielu z nich może to sprowadzić na manowce. Natomiast medytacja chrześcijańska jest czymś bardzo bezpiecznym. To trwanie przed Panem Bogiem, a wtedy nie może nam się stać krzywda. Medytacja uczy też bycia tu i teraz, a tego większość z nas nie umie. Potrafimy wspominać coś, przeżywać, planować, cieszyć się czymś, co ma się wydarzyć albo już się wydarzyło. Nie umiemy za to cieszyć się tym, co dzieje się tu i teraz. A przecież warto zatrzymać się na chwilę, nie wracając do przeszłości, nie wybiegając w przyszłość. Warto dać sobie możliwość bycia w tej konkretnej chwili.

– W jaki sposób medytacja wpływa na medytującego, na jego relacje z ludźmi?
S.F.
: – Coraz więcej ludzi żyje pod presją osiągnięć, odnoszenia sukcesów. Takie życie jest trudne, w dodatku zazwyczaj nie prowadzi do szczęścia, którego człowiek pragnie, a może nawet powodować przykre następstwa zdrowotne i duchowe, np. poczucie pustki, bezsensu. Medytacja pozwala na głębokie przebudowanie dotychczasowego systemu wartości. Nie przynosi natychmiastowych, widocznych korzyści, nie daje przyjemnych doznań. Uczy natomiast wytrwałości, bezinteresowności,
wierności, stałości – prze...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI