Katarzyna Mariańczyk: – O czym marzą chore dzieci?
Piotr Piwowarczyk: – Dziecięca fantazja jest nieograniczona, dlatego niejednokrotnie pomysły dzieci są dla dorosłych zaskakujące. Mali pacjenci często proszą o jakiś podarunek. Zazwyczaj jest to przedmiot, na kupno którego ich rodzice nie mogą sobie pozwolić, na przykład komputer. Czasami chcą wcielać się w jakieś role, najczęściej związane z wymarzonym zawodem. Odnoszę wrażenie, że takie pragnienia mają źródło w dużej świadomości upływu czasu. Te dzieci nie mają pewności, że będzie im dane wcielić się w te role w dorosłym życiu. Chcą także chociaż na kilka dni zmienić otoczenie, zapomnieć o chorobie, cierpieniu, szpitalu. Ponieważ są bardzo ciekawe świata, marzą o podróżach. Można powiedzieć, że marzenia, z którymi najczęściej spotykają się wolontariusze naszej fundacji, przeważnie dają się przyporządkować do jednej z czterech grup. Pierwsza to „chciałbym mieć”, drugą nazywamy „chciałbym być”. Grupa trzecia to „chciałbym spotkać” – na przykład kogoś, kto jest idolem lub autorytetem. I wreszcie czwarta grupa: „chciałbym zobaczyć”. Obecnie mamy pod opieką ciężko chorego, niezwykle utalentowanego malarsko chłopca. Mateusz marzy, by zobaczyć muzea we Florencj...
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.