Przez prawie trzy dekady dwudziestego wieku Jaroszyński należał do ścisłej czołówki polskich pionierów naukowej psychologii. Był autorem co najmniej sześćdziesięciu oryginalnych publikacji z zakresu medycyny, psychologii i pedagogiki oraz ponad czterdziestu sprawozdań i recenzji. Jest to imponujący dorobek jak na osobę niezwiązaną na dłużej z żadną wyższą uczelnią. W owym czasie zdarzało się przecież, że rektorami uniwersytetów zostawały osoby, które mogły się wykazać najwyżej połową tego, co napisał Jaroszyński. A mamy w jego przypadku do czynienia z pracami utrzymanymi na naprawdę wysokim poziomie merytorycznym.
Eufemiusz Herman, świetny znawca historii polskiej medycyny, pisał o nim, że spopularyzował wśród warszawskich lekarzy kierunek francuski neurologii, zwłaszcza zainteresowania problematyką nerwic i innymi chorobami czynnościowymi, do tego zaś jako jeden z pierwszych w kraju propagował potrzebę naukowego traktowania psychologii wychowawczej i higieny psychicznej „stając się gorącym szermierzem wprowadzania zasad teoretycznych z tych dziedzin do praktyki szkolnej”. Równie pochlebnej oceny dokonał Maciej Demel, według którego Tadeusz Jaroszyński był (obok Stanisława Kopczyńskiego) najwybitniejszym przedstawicielem higieny wychowawczej z tak zwanego młodszego pokolenia polskich działaczy ruchu higienicznego.
Pacjenci doktora Tadeusza
Najważniejsze publikacje, w których Tadeusz Jaroszyński opisywał swoich pacjentów, to referaty „W sprawie psychoterapii” (1909) i „Rola wzruszeń w patologii” (1912), oraz obszerna praca „Przyczynek do nauki o psychonerwicach” (1913), zawierająca analizę 35 przypadków zaburzeń nerwowych, od histerii po psychastenię. Są to niezwykłe studia ludzkiego cierpienia i lęków. Omawiając problemy pacjentów, Jaroszyński wpisał je do annałów historii psychiatrii i psychologii. Warto przypomnieć kilka z nich.
Oto dziesięcioletni chłopiec z wiejskiej rodziny uparł się, że nie będzie chodził do szkoły. Nie pomogły ani metody rodzicielskie (bicie rózgą), ani praktyki znachorskie (puszczanie gorącej pary na głowę). W efekcie pojawiły się u niego drgawki, bóle gardła, niemota na zmianę z wydawaniem głośnych okrzyków. W takim stanie trafił do szpitala, gdzie poddano go zabiegowi „elektryzacji”, który nie przyniósł spodziewanego efektu. Dopiero dzięki umiejętnemu poprowadzeniu rozmowy lekarzowi udało się ustalić, że przyczyną zaburzeń jest... niechęć do nauki języka rosyjskiego. Jak pisał Jaroszyński: „Przypadek ten jest interesujący ze względu na młody wiek, w którym rozwinęły się objawy niemoty histerycznej i drgawki wraz z okrzykami pod wpływem wadliwego postępowania otoczenia (…) W powstaniu choroby odegrało nadto rolę ukrywanie przez chłopca tajemnicy (…). Choroba stała się dla niego wyjściem z położenia i zarazem sposobem walki z otoczeniem”. Dziś, czytając ten opis, ma się wrażenie, że został on wybrany nieprzypadkowo. Zaburzenia były wynikiem rusyfikacji w szkole. Książka Jaroszyńskiego została wydana w Krakowie – w Warszawie bez ingerencji cenzorskiej nigdy nie ujrzałaby światła dziennego.
Inny z opisywanych pacjentów, trzydziestodwuletni mężczyzna, cierpiał na fobię mikcji; miał trudności z opróżnieniem pęcherza podczas korzystania z toalety w miejscu publicznym. Szczególnym problemem stała się jazda pociągiem, gdy w wagonowym ustępie przeczytał, że nie można tam przebywać dłużej niż dziesięć minut (takie zastrzeżenie było dawniej na kolejach). Musiał wysiadać na większych przystankach i biec do toalety stacyjnej. Niebawem zaczął odczuwać strach przed tym, że pociąg mu odjedzie, wskutek czego nastąpiła całkowita blokada mikcji w podróży.
Pacjent miał do wyboru: zrezygnować z dłuższych eskapad lub organizować je z przesiadkami, zatrzymując się po drodze w hotelach. Charakter jego pracy wymagał wyjazdów z Warszawy do Berlina, Wiednia, Moskwy czy Petersburga. Sytuacja mężczyzny była o tyl...
Los duszy wrażliwej [Psychologia dziś]
Przez lata pomagał pacjentom uporać się z chorobą psychiczną, by w końcu, okrutnym zrządzeniem losu, na takową zapaść. Tadeusz Jaroszyński - neurolog i psycholog. Właśnie minęło 80 lat od jego śmierci.