Lekcja zdrowej asertywności. Jak uczyć dziecko stawiania granic?

Trening psychologiczny

Chcemy, by nasze dzieci wiodły szczęśliwe życie, były zaradne, samodzielne, autonomiczne, by potrafiły dawać wsparcie, budując tym samym głębokie i pełne relacje z innymi. To, co jest ważne w budowaniu zdrowej autonomii, to umiejętne stawianie granic.

„Kto powiedział, że brak miłości jest mniej ważny niż brak witamin?” – to zdanie wyrażone przez Abrahama Maslowa dobitnie wskazuje, że potrzeby psychiczne dziecka są tak samo realne jak jego potrzeby fizyczne (fizjologiczne). W toku prawidłowego rozwoju konieczne jest więc zaspokojenie pięciu podstawowych potrzeb emocjonalnych dziecka: bezpiecznego przywiązania oraz akceptacji, realistycznych granic, oczekiwań oraz wymagań, wartości duchowych i poczucia wspólnoty oraz zdrowej autonomii i konsekwencji. Zgodnie z teorią Jeffrey’a Younga ich konsekwentne niezaspokojenie doprowadzi do frustracji, a ta stanie się kanwą dla dysfunkcyjnych schematów funkcjonowania, które dotkliwie dadzą o sobie znać w dorosłym życiu. 
Zrozumienie przez dorosłych rodzących się dziecięcych potrzeb ma ogromne znaczenie, chociażby z uwagi na fakt, że małe dziecko nie jest w stanie o nich mówić. Choć potrafi ono zasygnalizować głód, to jego pragnienie bliskości – okazywane na przykład płaczem – może zostać przez opiekunów niewłaściwie rozpoznane, a przez to niezaspokojone. Będąc świadomymi i uważnymi na przejawy potrzeb emocjonalnych małego człowieka, dorośli – zamiast karać czy doprowadzać do eskalacji sytuacji trudnych – mogą zareagować adekwatnie. Pamiętajmy, że frustracja potrzeb objawia się najczęściej jako „niepożądane dla dorosłego zachowanie”, stąd właściwa reakcja w tej sytuacji jest na wagę złota. A co to znaczy „właściwa”? Pozbawiona skrajności – dla przykładu równie destrukcyjne dla dziecka będzie stawianie mu wygórowanych oczekiwań (bądź nierealistycznych granic), jak i nadmierna pobłażliwość czy zaniedbanie obowiązków. Należy więc w sposób zrównoważony zaspokajać potrzeby. Wystarczająco dobrzy rodzice potrafią albo zaspokoić dziecięce potrzeby, albo naprawić swoje błędy i zmienić własne zachowanie. W obu przypadkach istotna jest uważność na to, co się dzieje w dziecięcej psychice.

Rodzicielskie wątpliwości 

Współczesny rodzic może czuć się przytłoczony mnogością podejść wychowawczych oraz zagubiony w próbach znalezienia takiego sposobu działania, który najpełniej przyczyni się do indywidualnego rozwoju dziecka. Wzrastająca liczba poradników oraz profili wychowawczych w mediach społecznościowych wcale nie ułatwia tego zadania. 

„Moje dziecko uczęszcza do przedszkola, w którym panuje Pozytywna Dyscyplina. Ja wiem, że to dobrze, ale sama się czasem zastanawiam, co ja mam zrobić, gdy moje dziecko nie chce myć zębów albo gdy bije brata. Czasem mam ochotę go zwyczajnie ukarać, ale wtedy to przecież 
nie jest Pozytywna Dyscyplina. Nie wiem, już co robić”.

POLECAMY

Z tym i tysiącami innych komentarzy rodziców dzieci w przeróżnym wieku spotykam się na co dzień. Wydaje się, że opiekunowie oczekują konkretu, czasem recepty – techniki, która po prostu zadziała niczym remedium na wszelkie sytuacje trudne. Zachowanie dziecka trzeba jednak w pierwszej kolejności zrozumieć. Składa się na nie przecież mnogość różnych czynników: potrzeby emocjonalne; fizyczne; dotychczasowe doświadczenia osobiste i całej rodziny; dynamika otoczenia, którego częścią jest dziecko; obowiązujące w środowiskach przebywania zestawy umów i zasad; dziecięce kompetencje w zakresie elastycznego rozumienia i swoistego „przełączania się” pomiędzy poszczególnymi elementami czy układami systemów (czego źródło tkwi w rozwoju dziecięcych teorii umysłu); pamięć wzmocnień… to jedynie kilka obszarów, które należy wziąć pod uwagę, starając się zrozumieć dziecięce zachowanie. Choć wiele wymaga to od nas – dorosłych – to warto! 
Chcemy, by nasze dzieci były szczęśliwe, zaradne, samodzielne, autonomiczne, aby miały wokół siebie ludzi, na których mogą polegać oraz by same potrafiły dawać wsparcie, budując tym samym głębokie i pełne relacje z innymi. I choć wkładamy – jako rodzice – wiele uwagi, troski (a czasem i wysiłku) w ich wychowanie, licząc, że przyjmą i zaakceptują mnogość życiowych lekcji, tak naprawdę mądry i prawidłowy rozwój zaczyna się od pierwszego dziecięcego „nie!”.

Pierwsza lekcja dziecięcej asertywności

Niespełna trzyletnia Joasia wybrała się z rodzicami na plac zabaw. Siada w piaskownicy z łopatką i wiaderkiem. Przesypywanie piasku przychodzi jej z trudem, bawi się jednak znakomicie, a rodzice pękają z dumy, obserwując jej poczynania. Wtem do Joasi podchodzi inna dziewczynka, w podobnym wieku, po czym bez słowa zabiera jej łopatkę. Joasia wpada w szloch.

TRENING: 

  • Podejdź, zapytaj, co się wydarzyło, dostrzeż i nazwij uczucia, daj bliskie wsparcie.
  • Pokaż dziecku sytuację z obu perspektyw...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI