Łaska CHOROBY

Wstęp

Na pewno łatwiej jest tym chorym, którzy posiadają łaskę akceptacji własnego nieszczęścia, taką hiobową zdolność zawierzenia Bogu – że On wie lepiej. To daje im siłę do kolejnej mobilizacji. O woli życia ludzi chorych opowiada STANISŁAW GÓŹDŹ. Doktor nauk medycznych Stanisław Góźdź jest onkologiem, dyrektorem Świętokrzyskiego Centrum Onkologii (uważanego za jedno z najlepszych w kraju) i wojewódzkim konsultantem ds. onkologii klinicznej. Napisał ponad 30 prac poświęconych chorobom nowotworowym. Lubi biegać (także maratony) i jeździć na rowerze. Jest honorowym prezesem Kieleckiego Towarzystwa Cyklistów.

Piotr Żak: – W filmie Nanni Morettiego „Pokój syna” jest taka scena: główny bohater – psychoanalityk – prowadzi sesję z pacjentem, który dowiedział się, że ma raka. Pacjent twierdzi, że pokona chorobę dzięki sile ducha. W odpowiedzi słyszy: kto ma umrzeć – umrze, kto ma przeżyć – przeżyje, i wola nie ma tu nic do rzeczy. Który z tych poglądów jest Panu bliższy?
Stanisław Góźdź: – Oczywiście ten pierwszy. Sama choroba jest kataklizmem, człowiekowi wszystko się wali. Powiedzenie komuś: „Masz raka” – brzmi jak wyrok. I teraz, w tym momencie unicestwienia trzeba w sobie znaleźć wolę życia. Pomaga w tym szczególny stan, który według mnie jest wielką łaską – akceptacja nieszczęścia, pokora wobec niego. Zresztą pomaga ona nie tylko w chorobie, ale i w życiu. Dlatego że to, co warto robić w codziennym życiu, to dawać drugiemu, pomagać mu, chociaż nieraz bilans na dziś może wskazywać, że jestem frajer. A jednak dawanie dobra umacnia i bilansuje się zawsze na plus. To zawsze jest dobra inwestycja. A choroba onkologiczna z niezwykłą mocą uświadamia, że wszystko jest nam darowane, że każdy kolejny dzień życia jest niezwykłą łaską. Pokazuje, jak krótki jest czas, który został nam dany, że czyniąc dobro, zdobywamy pewien spokój, komfort. Ale bez woli pokonania choroby, bez gotowości do zmagania się z nią, jest znacznie trudniej. Paradoksalnie to nieszczęście wyzwala dziwną moc. W pierwszym etapie choroby ktoś jest jak ścięty kwiat, ale po pewnym czasie widzę, że ta choroba go umacnia, że rodzi się w nim wola trwania. To dla mnie też jest rodzaj łaski – że mogę coś takiego widzieć: akceptację cierpienia, a później nadejście siły, woli, żeby trwać, zmagać się.

A więc zaprzeczanie, odrzucanie choroby działa wręcz na szkodę pacjenta...
– Tak. Brak akceptacji rodzi bunt, jeszcze pogłębia to cierpienie. Pojawia się świadomość niemożności odmiany tego, co się dzieje. Dlatego tak ważne jest, aby ci ludzie znaleźli sobie jakiś cel, do którego mogliby dążyć. Wtedy rodzi się wola, siła, chę...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI