Klasa-układanka

Wstęp

W nastawionej na rywalizację klasie niemożliwe są przyjazne więzy między uczniami. Można to zmienić stosując metodę klasy-układanki wybitnego psychologa Elliota Aronsona.

W 1971 roku w szkołach publicznych w Austin zniesiono segregację rasową i rozpętało się piekło. Grupy młodzieży afroamerykańskiej, latynoskiej i białej znalazły się w otwartym konflikcie; na szkolnych korytarzach i boiskach dochodziło między nimi do bójek.

Wysiłki Austin zmierzające do desegregacji rasowej były opóźnioną reakcją na przełomową decyzję Sądu Najwyższego z 1954 roku w sprawie Brown przeciwko kuratorium. Anulowano wtedy dotychczas obowiązujące prawo, zgodnie z którym segregacja rasowa była do przyjęcia pod warunkiem, że możliwości edukacyjne białych i czarnych pozostawały „równe”. Sąd uznał, że zasada „podzieleni, ale równi” jest całkowicie sprzeczna z konstytucją, ponieważ jeśli nawet szkoły dla białych i szkoły dla czarnych reprezentują podobny poziom, to już sam akt segregacji wpływa „być może nieodwracalnie” na samoocenę kolorowych dzieci. (...)

Okazało się, że desegregacja nie jest prosta i nie przyniesie automatycznie pozytywnych rezultatów. W większości miejsc jej następstwem były zamieszki i demonstrowanie wrogości. W szkołach narastały uprzedzenia rasowe, a pewność siebie oraz osiągnięcia kolorowych dzieci nie zwiększały się. Sytuacja w Austin była więc typowa, choć bardziej dramatyczna niż w innych częściach kraju.

W samym środku tego zamieszania zastępca głównego inspektora szkolnego zadzwonił do mnie, żeby zapytać, czy mam jakieś pomysły na rozwiązanie sytuacji. On chciał zakończyć przemoc, ja chciałem wiedzieć, dlaczego desegregacja nie przyniosła korzyści, których się spodziewaliśmy. Nasze interesy były zbieżne, więc zgodziłem się pomóc.

Psycholog potrzebny od zaraz


Najpierw trzeba było ustalić, co – u diabła – dzieje się w klasach. Posłałem moich studentów do dwóch szkół podstawowych, żeby systematycznie obserwowali uczniów piątych i szóstych klas. „Siadajcie w ostatnich ławkach i nie odzywajcie się”, poinstruowałem ich. „Dzieci szybko o was zapomną. Obserwujcie bez z góry przyjętych założeń. Pewne sprawy są tak oczywiste, że łatwo można je zlekceważyć. Dobry sposób na uniknięcie błędów to wyobrażenie sobie, że jesteście przybyszami z Marsa i nigdy nie byliście w szkolnej klasie; po raz pierwszy macie możliwość obserwowania tego, co robią Ziemianie. Zapisujcie wszystko, co zauważycie. Potem ułóżcie zachowania według częstotliwości ich występowania”.

Kiedy podzielili się ze mną swoimi obserwacjami, zaskoczyła nas jedna rzecz, coś z pozoru oczywistego w szkołach, zwłaszcza publicznych. Typowa klasa to miejsce ostrego współzawodnictwa, gdzie uczniowie rywalizują ze sobą o uwagę i pochwały nauczyciela. W Austin, podobnie jak w większości takich wspólnot, kolorowe dzieci były w tym współzawodnictwie skazane na porażkę.

Poprzednie prawo „podzieleni, ale równi” skutkowało przestrzeganiem podziałów, lecz nie zapewniało równości. Szkoły, do których ciemnoskóre i latynoskie dzieci uczęszczały przed zniesieniem segregacji, nie spełniały standardów; w efekcie ich wiedza i umiejętności były o jedną klasę słabsze niż białych rówieśników. Gdy więc nauczyciel zada...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI