Kiedy pan do nas przyjdzie, panie psycholu?

Wstęp

Psycholog pracujący w przedszkolu obserwuje i wspomaga rozwój dzieci, prowadzi zajęcia korekcyjne, adaptacyjne, organizuje także warsztaty dla nauczycieli i rodziców. Jednak mali podopieczni postrzegają rolę pana, który przychodzi do ich przedszkola nieco inaczej. Kim więc dla nich jest? Hubert Czemierowski opowiada o nieraz zaskakującej codzienności i doświadczeniach ze swojej pracy.

Psycholog przedszkolny?! To małe dzieci mają aż takie problemy? – to jedno z częściej powtarzających się pytań dotyczących mojej pracy. I trudno się dziwić reakcji moich rozmówców, bo jeśli ktoś w ogóle zachował w pamięci obrazy z przedszkola, z pewnością nie jest to wspomnienie psychologa. Dodatkowo mężczyzna pracujący z małymi dziećmi, to – w polskich warunkach – nadal edukacyjna egzotyka. Zatem zdaje się, że chcąc nie chcąc, moja praca w przedszkolu spełnia nie tylko pedagogiczną, ale również obyczajową funkcję.

Często odpowiadam (znajomym, nauczycielom, rodzicom) na pytanie: czym właściwie zajmujesz się jako psycholog? Z przyjemnością odpowiem raz jeszcze. Celem mojej pracy (tu posłużę się wypracowaną koncepcją opieki psychologicznej) jest m.in. profilaktyka i wczesna interwencja w przypadku zaburzeń i nieprawidłowości rozwojowych, zwiększenie kompetencji psychologicznych i wychowawczych nauczycieli i rodziców oraz wspomaganie rozwoju dzieci zdolnych. Do moich zadań należy obserwacja dzieci, których zachowanie nauczyciel uznał za niepokojące lub trudne, diagnoza dojrzałości sześciolatków, opracowywanie wspólnie z rodzicami indywidualnych programów adaptacyjnych dla dzieci. Prowadzę także zajęcia korekcyjno-wyrównawcze z wybranymi dziećmi, zajęcia grupowe z zakresu rozwoju społecznego lub emocjonalnego, warsztaty dla rodziców i nauczycieli. Udzielam informacji na temat placówek oferujących specjalistyczną pomoc. Tak brzmi pełna odpowiedź na to pytanie – pod warunkiem, że zadał je dorosły.

Jednakże dwa lata temu, czyli u progu swej kariery, stanąłem przed grupą nieco młodszych, ale z pewnością o wiele bardziej dociekliwych słuchaczy. Pomyślałem, że dzieciom przede wszystkim należy się wyjaśnienie, dlaczego w ich przedszkolu pojawił się nieznajomy pan o trudnej do wymówienia nazwie. W każdej grupie ów proces przebiegał nieco inaczej: niektóre dzieci zadowoliły się informacją nauczycielki, inne postanowiły wziąć rzeczonego psychologa w krzyżowy ogień pytań. Szczególnie pamiętam zajęcia w grupie pięciolatków, gdzie odbyła się burzliwa dyskusja, dotycząca m.in. specjalnych zdolności psychologów, np. nadludzkiego wręcz słuchu i rentgena w oczach.

W efekcie wyłoniła się definicja „człowieka od pomagania, gdy się ma problem”. Pewnego poniedziałkowego poranka zaczepił mnie więc Mateusz, oświadczając z poważną miną: „Proszę pana!? Mam problem”. W jednej chwili stanęły mi przed oczami wszelkie możliwe teorie psychologiczne i strategie radzenia sobie w trudnych sytuacjach. „Słucham cię Mateuszu. Co się stało?” – zapytałem, pełen gotowości. „Nie wiem jak zawiązać buty” – odparł. Tak oto przeszedłem chrzest bojowy jako zawodowy „pomagacz”. Rozwiązanie (lub może zawiązanie) problemu zajęło mi trochę czasu, ale z wyniku – Mateusz nauczył się posługiwać sznurowadłami – byliśmy obaj bardzo zadowoleni. Zazwyczaj jednak sprawy, z którymi dzieci zwracają się do psychologa (podobnie do innych dorosłych) dotyczą bardziej skomplikowanych umiejętności, wymagają dłuższej pracy, a na efekty trzeba czasami długo czekać. Ważne jednak, by traktować poważnie i z dużą uwagą wszystkie problemy dzieci, mimo że czasem niektóre z nich spostrzegamy jako błahe.

Często dorośli mają tendencję do „zagadywania” lub deprecjonowania zmartwień dzieci. Tymczasem mały człowiek oczekuje prawdziwego zajęcia się jego sprawami. W przypadku Mateusza warto było jednorazowo poświęcić więcej czasu na naukę trudnej skądinąd czynności manualnej. Natomiast w obliczu problemów z emocjami czy umiejętnościami społecznymi bardzo istotne wydaje się stworzenie takiej sytuacji, w której dzieci będą miały okazję same sobie poradzić. Dorosły przejmuje wtedy rolę mediatora, zbiera od dziecka konstruktywne sposoby rozwiązania problemu lub poprzez modelowanie pokazuje własne. Nie dostarcza jednak gotowych skryptów dotyczących danej umiejętności. Proces ten bywa długotrwały i niekiedy wymaga wielu powtórzeń, jednak w dłuższej perspektywie przenoszenie aktywności – a tym samym i odpowiedzialności za rozwiązanie problemu – na dzieci jest o wiele bardziej pomocne niż samo ich instruowanie. Cytując Konfucjusza: „Powiedz mi a zapomnę, pokaż a zapamiętam, daj spróbować a zrozumiem”.

Małe dzieci ze swą fantastyczną zdolnością obserwacji oraz wrodzoną, czasem wręcz rozbrajającą, szczerością są dla psychologa nieustannym źródłem wiedzy o sobie. Któregoś dnia sześcioletnia Ania zagadnęła mnie: „To pan jest psychologiem, tak?”. Odpowiedziałem twierdząco, zgodnie z prawdą. „Hmm... to fajnie. Lubię psychologów” – stwierdziła, po chwili namysłu dodając „A czy panu każą chodzić zawsze w tym samym swetrze?”. Przyznam, że ta sytuacja dała mi wiele do myślenia. Rzeczywiście, dzieląc swój etat pomiędzy trzy przedszkola, prawdopodobnie kilkakrotnie zdarzyło mi się „wystąpić” w tym samym ubraniu akurat w grupie Ani. Nie mniej istotnej informacji, tym razem dotyczącej stricte mojej pracy, udzielił mi Maciek, który zapytany o powód dekoncentracji na zajęciach wyrównawczych, odparł: „Po prostu bardzo mi się dzisiaj nudzi”. Był to dla mnie wyraźny sygnał, że czas coś zmienić w formule naszych spotkań.

Zajęcia indywidualne mają bardzo różny przebieg, w zależności od ich celu. Niekiedy są jedynie podążaniem za aktywnością dziecka (szczególnie w przypadku zahamowanej ekspresji emocji lub dużego napięcia towarzyszącego działaniu), czasem wręcz przeciwnie – zamieniają się w praktyczną naukę przestrzegania ustanowionych granic. Taka regularna forma kontaktu, oprócz tego, że daje psychologowi dużą satysfakcję z wykonywanej pracy, pozwala również spojrzeć na dziecko w zupełnie innym świetle. Znów posłużę się przykładem, tym razem pięcioletniego Jacka, który na podstawie obserwacji na...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI