KIEDY BLISKO ZNACZY NAJDALEJ

Wstęp

Jesteśmy istotami społecznymi, dlatego też nasze pragnienia, myśli i uczucia kierujemy do innych ludzi. Pragniemy, aby wokół nas były bliskie nam osoby, z którymi moglibyśmy dzielić myśli i uczucia. Sprawia nam przyjemność, kiedy możemy czuć ich dotyk. Z radością przyjmujemy wyrazy zrozumienia i akceptacji. To samo możemy dać drugiej osobie. Jeśli bliski związek jest źródłem przyjemności, to dlaczego czasem boimy się cieszyć bliskością, obawiamy się otworzyć na drugiego człowieka w związku partnerskim lub małżeńskim? Dlaczego niektórzy ludzie nie mogą zadowolić się jednym związkiem i podbijają coraz to nowe serca? Może stoi za tym lęk przed zaangażowaniem i związaniem się z kimś na całe życie? Dlaczego często boimy się cieszyć bliskością? - wyjaśnia EDWARD BUZUN.

Raz osiągnięty stan bezpieczeństwa, bliskości i przyjemności nie jest stały. Bliskość może zmieniać się w czasie, w płynny sposób przekształcać się w dystans. Jeśli nasza potrzeba kontaktu nie zostanie zaspokojona tak, jak tego chcemy, pojawia się uczucie lęku.

Doświadczenie lęku w relacji z inną osobą może wiązać się z sytuacjami, które naruszają naszą potrzebę bliskości. Partnera możemy postrzegać jako niedostępnego i wycofującego się z bliskości, kiedy popada w depresję lub inną chorobę psychiczną, w alkoholizm bądź pracoholizm. Kiedy ma romans i zdradza nas, również odczuwamy bolesne oddalenie połączone z odrzuceniem. Tego rodzaju sytuacje odzwierciedlają się w więzi między osobami. Zaczynamy patrzeć na nasz związek z uczuciem lęku i braku bezpieczeństwa, gdyż postrzegamy go jako kruchy, niepewny, obciążający i mało wspierający. Jeśli w przeszłości byliśmy w związku, który łączył się z frustracją potrzeb bliskości, wchodząc w nowy związek możemy się obawiać, że spotka nas podobne doświadczenie i że narazi nas ono na bolesne przeżycia.

Najtrudniejszym momentem w każdej relacji jest śmierć bliskiej osoby. Ogarnia nas wtedy bezradność – nie mamy możliwości nawiązania bliskiego kontaktu z człowiekiem, którego wciąż pragniemy, za którym tęsknimy. Czujemy się opuszczeni i samotni. Ktoś, kto przeżył podobną sytuację, w kolejnych związkach może obawiać się śmierci bliskiej osoby. Już sama myśl, że kochana i ważna osoba mogłaby umrzeć, napawa nas lękiem i przerażeniem. Wyobrażanie sobie sytuacji ostatecznego rozstania może być tak trudne, że aby zmniejszyć przewidywany ból, staramy się zawczasu zmniejszyć nasze zaangażowanie. Nie pozwalamy na zbytnią bliskość, by w bolesnym momencie śmierci w znacznie mniejszym stopniu przeżyć ból straty.

Wtedy jeszcze nie wiemy, że paradoksalnie zwiększy to nasze cierpienie zarówno w teraźniejszości, jak i w przyszłości. Nie pozwalając sobie na zaangażowanie, jednocześnie mniej czerpiemy z bliskości. Czujemy wtedy cały czas frustrację naszych potrzeb. A kiedy już umiera bliska osoba, ból straty jest większy, bo niesie ze sobą świadomość tego, o ile więcej mogliśmy czerpać z kontaktu z tą osobą, kiedy jeszcze żyła. Czujemy pustkę. Może ona wiązać się z poczuciem, że kiedy odchodzi ktoś bliski, to wraz z nim odchodzi także nasza ważna część. Większe zaangażowanie niesie nadzieję, że pomimo śmierci ukochanego człowieka, co odczujemy jako bolesną stratę, zostaniemy jednak z poczuciem tego, jak dużo czerpaliśmy z tego kontaktu. Część bliskiej osoby zostaje z nami w naszych przeżyciach i wspomnieniach.

Irvin Yalom opisuje w książce „K...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI