Każdy jest konformistą

Wstęp

Konformistami są uczniowie, konformistami są nauczyciele - prawdopodobnie nie ma świecie osoby, która nie przejawia zachowań konformistycznych w ścisłym znaczeniu tego słowa. Należy jednakże pamiętać, że nie zwalnia to nas z obowiązku myślenia. Zwłaszcza wtedy, gdy konsekwencje naszych działań dotykają nie tylko nas, ale i osoby w jakikolwiek sposób od nas zależne.

Dla przeciętnego Polaka słowo „konformizm” ma zabarwienie zdecydowanie pejoratywne. Określenie kogoś mianem konformisty, uznanie czyichś działań lub opinii za konformistyczne zazwyczaj budzi negatywne skojarzenia. Czy jednak z psychologicznego punktu widzenia konformizm jest czymś złym? Czy szkoła może być traktowana jako miejsce kształtowania konformistycznych postaw? Czy w szkole konformistyczni mogą być tylko uczniowie, czy także nauczyciele? Postaram się odpowiedzieć na te pytania – oraz kilka innych.

Wyobraźmy sobie, że ktoś poprosił nas o udział w niewielkim badaniu. Nasze zadanie jest niezwykle proste: mamy popatrzeć na poniższy obrazek i porównać linię podpisaną jako „wzór” z liniami A, B i C. Następnie mamy zadecydować, która z linii oznaczonych literami jest takiej samej długości jak linia wzorcowa.
Nie powinniśmy mieć najmniejszych kłopotów z rozwiązaniem tego zadania – nawet bez linijki widać, że taką samą długość jak wzór ma linia A. Co się jednak stanie, jeśli zadanie będziemy rozwiązywać w pięcioosobowej grupie? Na dodatek każdy z członków grupy udziela swojej odpowiedzi głośno, a my mamy odpowiadać jako ostatni, kiedy wszyscy już się wypowiedzą. Czy taka zmiana sytuacji będzie miała wpływ na naszą odpowiedź? Zapewne większość z nas odpowie: „Absolutnie nie. Linie nie zmieniają wszak swej długości – bez względu na to, jak wiele osób je ocenia”. No dobrze, a jeśli wszyscy pozostali członkowie grupy wymienili linię B jako identyczną z linią wzorcową?

Zaprezentowałem klasyczny w psychologii społecznej eksperyment badający konformizm. Oczywiście osoby, które wcześniej wskazały na niewłaściwą linię, nie mają potężnej wady wzroku – to tak zwani konfederaci, czyli pomocnicy eksperymentatora. Ich zadaniem jest wzbudzenie w uczestniku badania przekonania, że wszyscy pozostali mają inne zdanie niż on. Po raz pierwszy badania nad konformizmem przeprowadził w 1955 roku amerykański psycholog Solomon Asch. W jego eksperymencie, przeprowadzonym niemal dokładnie według wyżej opisanej procedury, na niewłaściwą linię wskazało (w zależności od warunków badania) – czyli zachowało się konformistycznie – aż 75 proc. uczestników!

Sam konformizm jest w psychologii definiowany jako zmiana postawy w kierunku normy grupowej (czyli stanowiska większości osób w grupie). Zazwyczaj zmiana ta dokonuje się pod wpływem nacisku, jaki grupa wywiera na swoich członków mających inne zdanie. Warto zwrócić uwagę, że z tej perspektywy konformizm wcale nie musi być czymś złym. Wszak zazwyczaj zachowywanie spójności poglądów w grupie jest pożądane, szczególnie wtedy, gdy w jakikolwiek sposób czuje się ona zagrożona.

Dobrym przykładem może być strajk jakiejś grupy zawodowej – powiedzmy nauczycieli. Wyobraźmy sobie, że z jakichś przyczyn powstaje w Polsce plan zlikwidowania Karty Nauczyciela i zatrudniania nauczycieli na kontrakty. Najprawdopodobniej taka sytuacja wzmogłaby grupową spójność postaw nauczycieli. Gdyby nawet ktoś doszedł do wniosku, że nowy system zatrudnienia daje lepsze warunki, to z pewnością albo szybko zapomniałby o swojej opinii, albo nie wyrażałby jej głośno – właśnie ze względu na odmienne stanowisko grupy. Oczywiście, taki mechanizm ma też swoje słabe strony – gdyby bowiem pojawił się jakiś sensowny pomysł na rozwiązanie konfliktu, grupa może go odrzucić w trosce o zachowanie zwartości poglądów. Cena za rozważenie nowego pomysłu (czyli potencjalna polaryzacja poglądów wewnątrz grupy) może okazać się dla grupy zbyt wysoka.

Nawet ten prosty przykład pokazuje pewną niejednoznaczność pojęcia konformizmu – sam w sobie nie jest on bowiem dobry ani zły, to po prostu pewien naturalny proces zachodzący w ludzkich grupach. Także jego konsekwencje wcale nie muszą być złe, choć oczywiście w niektórych przypadkach takimi właśnie się okazują.
Kiedy Solomon Asch opublikował uzyskane przez siebie wyniki, pojawiło się wiele koncepcji wyjaśniających rezultaty badania. Według jednej z nich były one efektem specyficznych czasów, w jakich prowadzono eksperymenty – lata 50. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych, a więc czasy komisji do spraw działalności antyamerykańskiej senatora McCarthy’ego oraz okres „polowań na czarownice”.

Badacze sugerowali, że atmosfera „oblężonej twierdzy” oraz wychowanie do posłuszeństwa (jakie dominowało w oświacie amerykańskiej przed rewolucją obyczajową przełomu lat 60. i 70.) mogły wzmagać postawy i zachowania konformistyczne. Pytania te dziś można nieco zmienić i zadać w innej formie: czy dzisiejszy model wychowania (realizowany zarówno w domach, jak i w szkole) ma wpływ na kształtowanie się postaw konformistycznych? Zapewne odpowiedź będzie brzmiała: „Nie” – nauczyciele z pewnością będą wskazywali na zmiany, jakie dokonały się w systemie oświaty. Zmiany, które mają wzmagać krea...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI