Jestem fighterką

Ja i mój rozwój Praktycznie

Gdy dzieci poszły do przedszkola, postanowiłam zawalczyć o siebie. Nie było łatwo, ale... schudłam 32 kg i odnalazłam swoją pasję!

Gdy pojawili się na świecie moi synowie, poczułam, że jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie. Że od tego momentu będą na mnie patrzeć, świadomie lub nieświadomie naśladować i szukać u mnie wsparcia. Dotarło do mnie w pełni, że potrzebne jest mi zdrowie, aby być z nimi jak najdłużej – postanowiłam więc zadbać o siebie. Tym bardziej że ani psychicznie, ani fizycznie nie czułam się dobrze. Miałam doleg[-]liwości żołądkowe i problemy z krążeniem, dokuczał mi ból kręgosłupa. Mieściłam się w ubrania w rozmiarze 52.

Nawet gdy bardzo chciałam kupić sobie coś nowego, nie było to takie proste. Ubrania były tylko w czerni, szarości i brązach, czyli kolorach nie nastrajających pozytywnie. Rzadko się uśmiechałam. Byłam przytłoczona obowiązkami i nie miałam czasu dla siebie. Liczyły się wyłącznie potrzeby dzieci i rodziny. Czułam się zmęczona psychicznie i brakowało mi energii. Każdy dzień był taki sam i ta rutyna odbierała mi radość życia. Aż nadszedł czas, gdy już wiedziałam, że nie chcę tak
dłużej żyć.

Nie zniechęciłam się, choć było trudno

Światełko nadziei pojawiło się we wrześniu, kiedy obaj chłopcy poszli do przedszkola. Miałam w końcu czas, by zrobić coś dla siebie. Postanowiłam jednak, że nie będzie to siedzenie na kanapie w domowym zaciszu, odsypianie od kilku lat zarywanych nocy czy nadrabianie zaległości filmowych. Chciałam w końcu wyjść z domu. Znalazłam w pobliżu klub fitness i zapisałam się. Wprawdzie nasz budżet domowy nie pozwalał nawet na taki drobny wydatek, jednak już po pierwszej rozmowie w klubie i po pierwszym treningu wiedziałam, że to będzie dobra inwestycja. Kupiłam najtańszy karnet poranny – i tak nie miałabym czasu wyjść z domu wieczorem.

Początki były bardzo trudne, bo nigdy nie byłam aktywna fizycznie. Zaczęłam późno, w wieku 37 lat. Pod okiem instruktora uczyłam się poprawnej techniki każdego ćwiczenia. Ze względu na sporą nadwagę musiałam stopniowo zwiększać liczbę powtórzeń i włączać nowe ćwiczenia. Zaczęłam ćwiczyć trzy razy w tygodniu. Po każdym treningu miałam straszne zakwasy, jednak nie zniechęcałam się, bo widziałam, że z tygodnia na tydzień moja kondycja się poprawia...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI