Jak zapobiec epidemii przemocy

Wstęp

Z prof. Elliotem Aronsonem rozmawia Dorota Krzemionka-Brózda.

Chcesz dowiedzieć się więcej? Weź udział w OGÓLNOPOLSKIM KONGRESIE PSYCHOLOGÓW I PSYCHOTERAPEUTÓW!

POLECAMY

ELLIOT ARONSON – wybitny psycholog społeczny. Doktorat uzyskał na Uniersytecie Stanforda w 1959 r.
Jest autorem 19 książek, w tym wielokrotnie wznawianej i tłumaczonej na wiele języków „Człowiek – istota społeczna”. Zajmuje się psychologią wpływu społecznego, zmianą postaw, dysonansem poznawczym, metodologią badań psychologicznych i atrakcyjnością interpersonalną. Otrzymał liczne nagrody – za badania, wykłady, książki oraz wkład w rozwiązywanie ważnych problemów społecznych.

Dorota Krzemionka-Brózda: – Otrzymał Pan Profesor nagrodę Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego – Distinguished Scientific Contribution Award – za rok 1998-99. Jest to najwyższa nagroda przyznawana psychologom za całokształt osiągnięć badawczych. Jej laureatami są m.in.: Burrhus F. Skinner, Carl Rogers, Jean Piaget i Leon Festinger. Jak się Pan czuje w tym gronie?
Elliot Aronson: – Wspaniale. Każdy z wielkich wymienionych jest dla mnie wzorem, szczególnie bliski jest mi Leon Festinger, mój mentor i jeden z najbliższych przyjaciół.
Ważna jest nie tylko sama nagroda, ale badania. Miałem dużo szczęścia: kształciłem się pod kierunkiem tak znakomitych nauczycieli, jak Abraham Maslow na początku moich studiów, potem Leon Festinger. Zawsze pracowałem nad zagadnieniami, które mnie intrygowały. Miałem szansę wykorzystać twórczo swoje pasje i umiejętności. Prowadzenie eksperymentów społecznych jest w równym stopniu nauką, co sztuką. Jestem zadowolony z rezultatów moich badań, bez względu na to, czy moje wysiłki zostały nagrodzone, czy nie.

– Ostatnio ukazały się dwie Pana książki. Pierwsza z nich zatytułowana jest: „Nobody Left to Hate: Teaching Compassion After Columbine” (Nikt nie musi żyć z nienawiścią. Nauka tolerancji po masakrze szkolnej w Columbine High School). Czego ona dotyczy?
– Książka powstała z myślą o nauczycielach, szkolnych władzach, rodzicach, w odpowiedzi na straszliwe wydarzenie, które miało miejsce w Liceum Columbine, w Kolorado. W 1999 roku dwaj uczniowie uzbrojeni po zęby, ogarnięci furią, weszli do szkoły po to, by zabić. Zabili nauczyciela, dwunastu innych uczniów, potem zastrzelili siebie. To była najgorsza masakra w historii naszego kraju, obok dziewięciu innych, jakie zdarzyły się w ciągu ostatnich dwu lat.
Przeraziła mnie naiwność i bezmyślność rozwiązań zaproponowanych przez rząd i szkolnych urzędników po tym strasznym wydarzeniu. Otóż zaproponowano zatrudnienie większej liczby ochroniarzy w szkołach i zamontowanie czujników do wykrywania metalu. Kongres Stanów Zjednoczonych wyszedł z propozycją, by na tablicach ogłoszeń w szkole umieszczać dziesięcioro przykazań. Nie mam nic przeciwko przykazaniom, to wspaniały zapis etyczny, ale przypinanie kartki z dekalogiem nie rozwiąże problemu.
Najbardziej szokującą propozycją urzędników było stworzenie wizerunku potencjalnego mordercy. Któregoś dnia mój wnuk wrócił ze szkoły i powiedział, że dyrektor zażądał, by dzieci zwracały uwagę na tych, którzy trzymają się osobno, dziwnie się ubierają i zachowują. Takich osobników należy wskazywać władzom szkolnym. Ta propozycja obezwładniła mnie: to gigantyczny krok w niewłaściwym kierunku. Uważam, że wspomniane morderstwa są tylko wierzchołkiem góry lodowej. Dzieci, które ogarnięte furią zabijały swoich nauczycieli i kolegów, były wcześniej wyszydzane, szykanowane, zastraszane, poniżane, były tzw. outsiderami.

– Wydaje się, że w Polsce mimo znacznej agresji w szkołach, wciąż jesteśmy w lepszej sytuacji niż w USA, bo dostęp do broni jest ograniczony. Czy jest to ważny czynnik w zapobieganiu szkolnym tragediom?
– Tak, łatwość dostępu do broni jest poważnym problemem w moim kraju. Fakt, że wielu Amerykanów ma upodobanie do posiadania broni i uważają to za podstawę ich wolności, stwarza okazję do zabijania ludzi, których się nie lubi. Lecz nie to jest przyczyną morderstw w szkołach, ale wyszydzanie i zastraszanie innych. Ten problem istniałby, nawet gdyby nie było broni. Natomiast dostęp do broni powoduje, że poważny problem staje się śmiertelnym. Gdybyśmy wyeliminowali przyczyny agresji – dostęp do broni nie miałby większego znaczenia.

– Jakie są, Pana zdaniem, główne przyczyny agresji w dzisiejszym świecie?
– To wymagałoby napisania kolejnej książki. Sądzę jednak, że główne powody agresji to nieporozum...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI