Jak wyhodować wychuchola - czyli jak nauczać twórczości

Wstęp

W Polsce panuje przekonanie, że twórczości nie da się nauczyć. Że zdolności twórcze są wrodzone. Najwięksi krytycy idei nauczania twórczości mówią wręcz, że ta cecha to "dar od Boga", a zatem nie da się jej nauczyć tak, jak się uczy tabliczki mnożenia czy struktury fliszu karpackiego... Są w błędzie! Twórczości można uczyć!

Jeden z najbardziej ugruntowanych w naszej kulturze i jednocześnie szkodliwych mitów o twórczości, to mit twórczości jako daru od muz, Boga lub ducha, którym mogą się pochwalić nieliczni geniusze, tacy jak Mozart, Picasso czy Edison. Inne społeczeństwa (np. w USA, Anglii, Japonii) już dawno uporały się z tym przesądem. Nie negują oczywistej tezy, że do twórczości na najwyższym poziomie zdolni są nieliczni ludzie, ale uznają też, że twórczość – podobnie jak inne zdolności – można poznawać, opisywać i rozwijać w toku systematycznych zabiegów edukacyjnych. Twórczości można nauczać i uczyć się – oto optymistyczna teza pedagogów i psychologów.

Taką perspektywę zaproponowali wybitni badacze: David Perkins, Robert Weisberg z USA oraz Edward Nęcka z Polski. Twierdzą oni, że w twórczość zaangażowane są „zwyczajne”, a nie mistyczne czy ponadnaturalne operacje intelektualne. Podkreślają raczej podobieństwa niż różnice między rozwiązywaniem problemu w sposób twórczy i nietwórczy; demitologizują proces twórczy, odrzucając starsze koncepcje olśnienia lub natchnienia, a więc ingerencji muz. Okazuje się, że znacznie łatwiej zrozumieć twórczość i jej niezwykłe przejawy odwołując się do „zwyczajnych” procesów percepcji, myślenia, pamięci niż do mechanizmów z natury niezwykłych, rzadkich albo przypadkowych – zapewnia Edward Nęcka.

Skoro twórczości można nauczać (stymulować, wspierać, rozwijać), podobnie jak innych „zwyczajnych” umiejętności związanych z umysłem człowieka (pamięć, spostrzeganie, myślenie analityczne itp.), to jak to robić najlepiej?

Ciekawość – pierwszy stopień do twórczości


Działania twórcze rozpoczynają się na ogół od dostrzeżenia nowego problemu do rozwiązania lub rzeczy do ulepszenia. Początek twórczości to sformułowanie odkrywczego – dla siebie albo dla innych – pytania. Podstawowym zatem warunkiem procesu twórczego jest zaciekawienie jako pozytywna emocja towarzysząca chęci poznania i rozwiązania dostrzeżonego problemu. Wybitni twórcy są wybitnie ciekawi świata. Jeśli chcemy pomagać innym w tworzeniu, powinniśmy stymulować ich ciekawość poznawczą oraz zdolności do odkrywczego dostrzegania i formułowania (definiowania) pytań i problemów. Tę ogólną zdolność proponuję nazwać „myśleniem pytajnym”. Jak ją rozwijać? Oto kilka przykładów ćwiczeń z mojej nowej książki Trening kreatywności. Podręcznik dla pedagogów, psychologów i trenerów grupowych.

1. Rzeczy, które mnie dziwią

Jednym ze sposobów odkrycia interesujących problemów jest myślenie o rzeczach, które nas dziwią, wprawiają w zdumienie, zastanawiają. Na przykład dziwi mnie to, że: atrament w piórze ciągle zasycha i zbyt szybko się kończy; mimo niewygody nadal używamy parasoli; po jedzeniu słonecznika pozostaje nieładny nalot pod
paznokciami; mokre buty tak wolno schną; ludzie wyrzucają niedopałki obok pustego kosza czy popielniczki; tak małe urządzenia jak pendrive mają bardzo pojemną pamięć.
Prosimy uczniów, by pomyśleli o rzeczach, które ich dziwią (w domu, w szkole lub w jakimkolwiek miejscu, gdzie często bywają). Ważne jest, by myśleli o rzeczach, a nie o ludziach czy zjawiskach ogólniejszej natury. Uczniowie wypisują, indywidualnie lub w małych grupach, tak wiele „dziwnych” rzeczy, jak to tylko możliwe. Można również wypisywać je na tablicy. Następnie każdy wybiera sobie z listy jedną rzecz i zastanawia się, co zrobić, żeby wyjaśnić przyczyny danego stanu rzeczy (np. dlaczego atrament w piórze szybko wysycha, dlaczego nie wymyślono nic bardziej użytecznego od parasola itd.).
2. Nie wiem, nie znam...
Idziemy z uczestnikami treningu do parku, lasu, na boisko szkolne lub na plac miejski. Tam uczniowie wyposażeni w notatniki i ołówki zajmują dogodne do obserwacji miejsca. Każdy z nich wybiera sobie obiekt dobry do obserwacji i refleksji (np. drzewo, fontannę miejską, trawnik, chmury czy bramkę na boisku piłkarskim). Przez pół godziny wypisują pytania dotyczące obserwowanego przedmiotu – wszystko, czego nie wiedzą o danym drzewie czy fontannie (nie kierując się obiekcjami, czy ta niewiedza świadczy o nich źle, czy dobrze).
Oto jak jeden z uczestników treningu kreatywności, 30-letni nauczyciel wychowania fizycznego w liceum, zrealizował to zadanie. Do obserwacji i refleksji wybrał dym z komina i zanotował następujące pytania: Jaki jest skład chemiczny dymu? Kiedy, w jakim momencie, zaczyna się dym i kiedy się kończy? Dlaczego zmienia się kolor dymu i jego gęstość? Co się dzieje wewnątrz dymu, gdy powoli zanika? Dlaczego niektóre dymy są trujące, a inne nie (od czego to zależy)? Czy dym ma ciężar? Co jest niezbędne do tego, żeby powstał dym? Dlaczego dym źle się ludziom kojarzy? Czy nie ma dymu bez ognia?
3. Dziwna nazwa
„Samochód” to dziwna nazwa czegoś, co wcale samo nie chodzi. Podobnie „chlebak” – to dziwna nazwa czegoś, w czym przecież nie nosi się chleba, tylko granaty. A więc powinien nazywać się „granatnik”. „Oportunista” to nie jest ktoś, kto stawia opór, ale – wbrew nazwie – ktoś, kto przystosowuje się do okoliczności dla osobistych korzyści. Można znaleźć w języku polskim wiele nazw, które dziwnym trafem określają niepasujące do nich rzeczy lub zjawiska (na przykład zdaniem Jeremiego Przybory takie słowo, jak „deszczyk” pasuje do tego, co jest nazwane „nieboszczykiem”, a „nieboszczyk” do tego, co się określa dotychczasowym „deszczykiem”).
Zac...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI