Jak uczyć pomagania

Wstęp

Każdy z nas, będąc dzieckiem, na pewno słyszał od swoich rodziców: nie skarż, nie interesuj się innymi, patrz na siebie, pilnuj swoich spraw. Ile razy sami skierowaliśmy taki komunikat do dzieci? A potem dziwimy się, że ktoś zachowuje się obojętnie wobec krzywdzenia innych. To my sami uczymy dzieci przechodzenia obok. Pomaganie krzywdzonym to jest umiejętność, którą należy rozwijać, kształcić i ćwiczyć. Dlaczego więc sądzimy, że od samego tłumaczenia, iż pomaganie jest bardzo ważne – dzieci będą umiały to robić?

Po tragedii w gdańskim gimnazjum przez media przetoczyła się fala programów na temat agresji. Wśród nich były również takie, które próbowały odpowiedzieć na pytanie: dlaczego świadkowie krzywdzenia nie pomagają poszkodowanym? Słyszeliśmy głosy potępienia pod adresem kolegów i koleżanek Ani – obserwatorów dręczenia dziewczynki. Ludzie byli oburzeni i zdziwieni: dlaczego uczniowie, mimo że wiedzieli o przemocy, nikomu o niej nie powiedzieli, dlaczego nie zareagowali na krzywdę?

Telewizja emitowała film o wypadku drogowym. Jadący ulicą samochód wypadł z trasy, zatrzymał się na słupie i zaczął płonąć. Kamera zarejestrowała reakcje ludzi. Przez kilka minut wiele osób patrzyło na palące się auto – niektórzy mijali je, inni zwalniali kroku, jeszcze inni się zatrzymywali. Nikt nie pobiegł z pomocą, nikt nie zadzwonił po straż pożarną czy pogotowie, nikt nie gasił ognia.
Również radio podjęło temat. Podczas programu na żywo z udziałem słuchaczy, jedna z telefonujących kobiet powiedziała, że gdy widzi na ulicy leżącą osobę, to boi się podchodzić, bo przecież nie wie czy to pijak, czy ktoś zemdlał. „Gdyby ktoś podszedł pierwszy, na pewno też bym pomogła...” – dodała.
W „Telefonie zaufania” można usłyszeć podobne wypowiedzi. Osoby dzwoniące z informacją, że za ścianą słychać głośny płacz dziecka i uderzenia: „sama mam dzieci, serce się kraje, proszę coś szybko zrobić...” – na propozycję, żeby chociaż tam zapukały, zanim przyjedzie policja, szybko odmawiają. Znajdują mnóstwo argumentów dlaczego nie, kilkakrotnie powtarzają prośbę o niemówienie sąsiadowi, że dzwonili...
Parę lat temu telewizja kilkakrotnie wyświetlała film „Szkoła bicia”. Jest w nim wypowiedź dziewczyny do pobitej przez rówieśników koleżanki: „Każdy chciał ci pomóc, naprawdę, ale strach był tak paraliżujący. Ja się trzęsłam na myśl, że mogę dostać tak samo jak ty...”.
W wielu szkołach po gdańskiej tragedii uczniowie potępiali postawy świadków dręczenia Ani. Z przekonaniem deklarowali, że „na ich miejscu” na pewno by pomogli. To przecież oczywiste, że kiedy komuś dzieje się krzywda, to się pomaga. W pewnej klasie, w której w czasie dyskusji uczniowie również byli oburzeni brakiem reakcji kolegów Ani, tydzień po zdarzeniu jeden chłopiec mocno pobił drugiego. Nikt z klasy nie zgłosił tego, co się stało, a pierwszym przeciwnikiem powiedzenia dorosłym był... pobity. Tłumaczył, że ojciec często powtarza mu, że swoje sprawy ma załatwiać sam, bez skarżenia i donoszenia. Poza tym nie chciał, żeby kolega został ukarany. Świadkowie opowiadali, że nie zgłosili, bo sam pokrzywdzony nie chciał, a poza tym przecież nie można skarżyć, nikt nie chce być nazywany skarżypytą.

W „Rzeczpospolitej” (28.10.2006) pod artykułem o pogrzebie gimnazjalistki zamieszczono list ucznia warszawskiego liceum: „(...) To co się stało z Anią jest tragedią. Ale gdy dowiedziałem się o zdarzeniu, nie przeżyłem wstrząsu. Codziennie ktoś zostaje zamordowany, zgwałcony, czy ciężko pobity. Gdybym miał się przejmować tragedią każdej jednostki, już dawno bym oszalał. Chyba idealnie znajduje tu zastosowanie powiedzenie: prawdziwie bolą nas jedynie te tragedie, które dotykają nas bezpośrednio. (...)”
Dlaczego nie pomagają
Na zajęciach profilaktycznych, jakie prowadziłyśmy w szkołach warszawskich, wśród przyczyn powstrzymywania się od czynnej reakcji na widok krzywdzenia, uczniowie wymieniali:

POLECAMY

  • oczekiwanie, że ktoś inny zareaguje, zrobi coś jako pierwszy;
  • myślenie, że „mnie to nie dotyczy, to nie moja sprawa”;
  • przekonanie, że zgłoszenie czegoś dorosłym to skarżenie, donoszenie – nikt nie chce być skarżypytą, lizusem;
  • przekonanie, że sprawy między rówieśnikami załatwiają sami rówieśnicy;
  • przekonanie, że zgłaszanie dorosłym to tchórzostwo, przyznanie się rówieśnikom do strachu;
  • obawa przed odrzuceniem ze strony rówieśników, którzy nazwą takie zachowanie „skarżeniem” lub „tchórzostwem”;
  • postrzeganie pewnych zachowań jako normy życia rówieśniczego (przezywanie, wyśmiewanie, zabieranie rzeczy, szturchanie, popychanie – „U nas tak jest, to normalne”);
  • postrzeganie pewnych zachowań jako żartów, zabawy;
  • wynikająca z młodego wieku nieumiejętność przewidywania skutków, oceny ryzyka;
  • obawa, że samemu się ucierpi;
  • obawa przed odwetem ze strony sprawców;
  • bezradność – brak pomysłu co można zrobić, powiedzieć;
  • niewyćwiczona umiejętność zachowania się w takiej sytuacji;
  • przekonanie, że będzie się samemu przeciwko wszystkim, że się nie da rady;
  • postrzeganie reagowania dorosłych jako nieskutecznego i kłopotliwego dla zgłaszających („Poprzednio nic się nie zmieniło”, „To nic nie da”, „Wszyscy się dowiedzą, że to powiedziałem i ja będę mieć kłopoty”).
Skąd biorą się takie przekonania świadków przemocy? Nie znajdziemy jednego wyjaśnienia. Można skierować uwagę na rodzinę, modelowanie postaw przez osoby dorosłe, zmieniający się styl życia, przekaz medialny itp. Oczywiście, każde z tych wyjaśnień byłoby prawdziwe. Ale nawet najlepsza analiza przyczyn nie wystarczy, aby zmienić postawy uczniów. Ponadto nauczyciele często skupiają się na dysfunkcjach i poszukiwaniu deficytów. I to może powodować, że czują się bezradni, mają mało energii do działania, nie wierzą w możliwość zmiany.
Co jest potrzebne do pomagania
Z naszej praktyki wynika, że aby zmiana zaszła, najbardziej pomocne jest określenie i wprowadzenie w życie tego, co można zrobić, zamiast zajmowania się tym, co jest źle i nie działa. Dlatego pracując z uczniami, z rodzicami i nauczycielami, wolimy skupić się na tym, w jaki sposób dorośli mogą uczyć dzieci pomagania, jak mogą kształtować ich prospołeczne przekonania i postawy.
Aby pomagać krzywdzonym potrzebna jest:
  • wrażliwość, empatia;
  • świadomość, że to co się dzieje drugiej osobie jest krzywdą (umiejętność odróżniania agresji od żartów, zabawy itp.);
  • rozróżnianie czym jest skarż...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI