Gdyby Freud żył dzisiaj, czy mógłby pracować jako psycholog?

Wstęp

Spór o Ustawę o Zawodzie Psychologa.

Wstyczniowym numerze Waszego pisma przeczytałem kuriozalny artykuł przewodniczącej Polskiego Towarzystwa Psychologicznego Małgorzaty Winiewskiej. Jak można wnioskować z tegoż tekstu, zbyt mało psychologów działa w PTP i przewodnicząca odczuwa niedosyt władzy.
A oto błędy logiczne i merytoryczne, które wychwyciłem w tekście „Zawód: psycholog":
1. Każdy człowiek kontaktując się z drugim, może mieć i ma wpływ na psychikę tego drugiego. Czy z tego powodu PTP będzie postulować wprowadzenie licencji na kontakty międzyludzkie? I czy będzie popierać wprowadzenie nadzoru nad tymi kontaktami (ze szczególnym uwzględnieniem kontaktów intymnych)? (W maoistowskich Chinach kontakty intymne między małżonkami odbywały się pod nadzorem partii — „Polityka" nr 51 z 22 grudnia 2001 r.).
2. Dbałość o  kompetencję i  fachowość psychologów  powinna  być  celem  uczelni, które ich kształcą. Natomiast ustawa wprowadzająca przymusowy „samorząd" dba o interesy osób już posiadających jakieś uprawnienia, zaś nie dba o nowych kandydatów.
3. Kto zdaniem przewodniczącej PTP ma określić, czy dany psycholog dobrze wykonuje swoją pracę, czy nie? Inny psycholog, czy osoba niezwiązana z profesją?
a. Jeżeli konkurent będzie określał moje kompetencje i kwalifikacje, to jak zostanę zabezpieczony przed jego dążeniem do monopolizacji rynku? Czy nie wywoła to konieczności powołania kolejnych ciał kontrolnych nadzorujących pracę przedstawiciela „samorządu", a następnie kolejnego stopnia kontroli itd.? A wszystko to na koszt „środowiska" lub podatnika.
b. Jeżeli będzie to urzędnik „samorządu", a nie praktykujący psycholog, to jego kwalifikacje kontrolne równe będą kwalifikacjom nieprofesjonalisty.
c. Jeżeli człowiek z ulicy ma mni...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI