Gdy sędzią jest gniew

Wstęp

Pierwszego lipca tego roku około godziny dwudziestej siedmiu mieszkańców Włodowa zakatowało 60-letniego Józefa C. W odczuciu wielu Polaków ludzie ci dokonali aktu sprawiedliwości. Wymierzyli słuszną karę człowiekowi, który od lat terroryzował wioskę.

Józef C. w chwili śmierci miał 60 lat. Połowę życia spędził w więzieniach – za kradzieże, rozboje, pobicia. Feralnego dnia był pijany. Najpierw pobił kobietę. Mężczyźnie, który usiłował ją obronić, rozciął rękę nożem. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy inny mieszkaniec wioski sztachetą wytrącił mu nóż. Po tym zdarzeniu Józef C. zniknął na kilka godzin. W tym czasie mieszkańcy Włodowa trzykrotnie wzywali policję. Bezskutecznie. Gdy Józef C. ponownie pojawił się w wiosce, znów wszczął awanturę. Tego mieszkańcy już nie zdzierżyli. Trzech mężczyzn dopadło Józefa C. w zagajniku obok cmentarza. Po chwili dołączyło do nich dwóch kolejnych, później jeszcze dwóch. Bili Józefa C. tym, co akurat wpadło im w rękę – szpadlem, resorem samochodowym. Zatłukli go na śmierć. Potem wrócili do wioski i kazali wezwać policję.

W następnych dniach aresztowano wszystkich mężczyzn, którzy wzięli udział w linczu. Spotkało się to ze zdumieniem i z oburzeniem włodowian. W bezprecedensowej akcji zbierania pieniędzy na adwokata dla osadzonych mieszkańcy Włodowa i ich sąsiedzi z okolicznych wsi zgromadzili 7 tysięcy złotych w ciągu niecałej doby.
Włodowianie nie pozwolili na pochowanie Józefa C. na miejscowym cmentarzu.

Sprawa samosądu we Włodowie była niezwykle głośna. Latem niewielka warmińska wieś stała się obiektem zainteresowania ekip telewizyjnych, o jej mieszkańcach pisały ogólnopolskie gazety i tygodniki. Dziennikarskie komentarze dotykały zwykle trzech wątków: opisywano powszechną, trwającą od lat niechęć mieszkańców Włodowa do Józefa C.; wskazywano na nieudolność policji, która nie potrafiła okiełznać awanturnika; podkreślano, że wszyscy mieszkańcy wioski niezwykle silnie solidaryzują się ze sprawcami samosądu. Prasowe materiały kończyło zwykle pytanie, czy tych ludzi należy traktować jak zwykłych zbrodniarzy.

Dziś, kilka miesięcy po zdarzeniu, możemy na spokojnie przeanalizować całe zdarzenie, spróbować zrozumieć, co doprowadza do sytuacji, w której ogarnięta morderczym gniewem grupa ludzi postanawia przywrócić sprawiedliwość. Wszelkimi metodami.

Obcy poza parasolem


Cesarz rzymski Marek Aureliusz doskonale rozumiał niszczycielską siłę gniewu. W swoich „Rozmyślaniach” pisał, że skutki gniewu są dużo poważniejsze od jego przyczyn. Współczesne badania psychologiczne potwierdzają ten wniosek: gniew jest...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI