Gdy dziecko nie słyszy

Wstęp

Dla rozwoju dziecka niesłyszącego kluczowe znaczenie ma akceptacja jego głuchoty przez rodziców. Opiekunowie pogodzeni z tą ułomnością podejmują o wiele bardziej racjonalne decyzje dotyczące jego rehabilitacji.

tekst Anna Wiśniewska

Anna Wiśniewska jest psychologiem, pedagogiem, psychoterapeutą. Współpracuje z poradniami zdrowia psychicznego w Poznaniu. Prowadzi m.in. w języku migowym psychoterapię osób niesłyszących i słabo słyszących.

Narodziny głuchego dziecka to dla większości rodziców szok. Na szczęście dzięki badaniom przesiewowym wszelkie nieprawidłowości są wykrywane już w pierwszych dobach życia dziecka. W szpitalu rodzice otrzymują pakiet rzetelnych informacji na temat stanu jego zdrowia oraz wskazówki dotyczące dalszego postępowania. Odwiedzając kolejne instytucje i wykonując szczegółowe badania, zyskują coraz bardziej rozległą wiedzę na temat możliwych sposobów rehabilitacji swojej pociechy za pomocą różnego rodzaju nowoczesnych urządzeń, takich jak aparaty słuchowe czy implanty ślimakowe. Często jednak wśród tych ciągłych poszukiwań magicznego sposobu na przywrócenie dziecku słuchu, nie znajdują ani czasu, ani chęci, by na chwilę się zatrzymać i przyjrzeć własnym emocjom. W ciągłym biegu unikają postawienia sobie pytania: „Jak ja się czuję w tej sytuacji?”.

Żałoba
Pytanie o to, czego najbardziej boją się słyszący rodzice, którym rodzi się głuche dziecko, jest jednak fundamentalne. Najczęściej wyobrażają sobie, że ich dziecko będzie zawsze wymagało nieustającej opieki i nigdy się nie usamodzielni. Obawa ta wynika z przekonania, że niesłyszące dziecko jest w jakiś sposób „wybrakowane” i dlatego nie poradzi sobie w życiu samo.
Niekończące się wędrówki do kolejnych ekspertów zaczynają pełnić w rodzinie funkcję znieczulającą. Dopóki rodzice walczą o to, by przywrócić normalność, nie muszą się konfrontować z własnym bólem i cierpieniem, jakie wyzwala w nich zaistniała sytuacja. Dodatkowo nadzieję na zniwelowanie skutków głuchoty podsycają specjaliści, traktujący ją jako problem wyłącznie medyczny, który można rozwiązać za pomocą dobrze dobranego zestawu działań rehabilitacyjnych. Kuszeni takimi obietnicami rodzice zaczynają się kurczowo trzymać złudnej nadziei.
W samych staraniach o przywrócenie dziecku świata dźwięków nie ma nic złego. Rodzice powinni dążyć do uzyskania dostępu do zdobyczy najnowszej technologii. Głuchota wyczekiwanego dziec­ka, podobnie jak wiele innych sytuacji kryzysowych, łączy się jednak z koniecznością akceptacji i pogodzenia się ze stratą. Rodziny, w których dominuje pogląd, że głuchotę można wyleczyć, pozostają zamrożone w pierwszym stadium wieloetapowego procesu żałoby – stadium szoku i zaprzeczenia.
Zaprzeczając głuchocie dziecka, rodzice wierzą, że przy odpowiednim nakładzie sił i środków problem zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W konsekwencji walka o słyszenie staje się często wartością nadrzędną i determinuje większość interakcji rodzic–dziecko. Matce i ojcu trudno jest pozostać spontanicznymi i radosnymi w kontaktach z dzieckiem, jeśli żyją w poczuciu, że powinni być przede wszystkim jego rehabilitantami. W codziennym życiu okazuje się, że pierwsze kroki malca mają dla rodziców o...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI