Dziecko szczęśliwe jak Holender

Ja i mój rozwój Praktycznie

Dzieci w Holandii mają dużo więcej swobody niż ich rówieśnicy w innych krajach. W szkole spotykają się z mniejszą presją, spędzają więcej czasu ze swoimi rodzicami, a małe dzieci funkcjonują według stałego planu dnia.

DARIA GRABDA: Wychowała się Pani i pracowała w Wielkiej Brytanii. Co było dla Pani największym szokiem po przeprowadzeniu się do Holandii?
MICHELE HUTCHINSON: Gdy jedenaście lat temu przeprowadziłam się do Amsterdamu, do mojego męża, byłam w trzydziestym siódmym tygodniu ciąży. Liczyłam na to, że po porodzie i półrocznym urlopie wrócę do mojej ukochanej pracy w Londynie. Życie zweryfikowało te plany. Gdy zaczęłam przyglądać się możliwościom, jakie daje wychowywanie dzieci w Holandii, pomyślałam, że pozostanie w Amsterdamie nie jest złym pomysłem. To, co zaskoczyło mnie najbardziej, to równowaga między pracą a życiem prywatnym Holendrów, tzw. work-life balance, sposób, w jaki wychowują dzieci i opiekują się nimi. Zwróciłam także uwagę na kulturę jeżdżenia na rowerach i na to, że dzieci w wieku szkolnym bawią się na dworze bez kontroli dorosłych, co jest nie do pomyślenia w Wielkiej Brytanii, z której pochodzę.

Jak Holendrzy osiągają równowagę między życiem zawodowym a prywatnym?
Pracują od 9 do 17. Nie zostają po godzinach, bo wolą ten czas spędzić z rodziną. Uważają, że czas jest dużo ważniejszy niż pieniądze. Bycie z bliskimi ma dla nich większą wartość niż posiadanie najnowszych modeli samochodów czy gadżetów. Prezentują całkiem inną postawę niż chociażby Brytyjczycy, którzy nie chcą odstawać od sąsiadów i znajomych, dlatego spędzają bardzo dużo czasu w pracy, by zarobić na mieszkanie w odpowiedniej dzielnicy czy najlepszą szkołę dla dziecka. Po przeprowadzce do Holandii byłam b...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI