Dzieci natury

Wstęp

Rodzice nie kształtują osobowości dziecka. Zazwyczaj starają się oni rozwijać jego inteligencję, a osłabiać agresję. Gdyby ich zabiegi były skuteczne, to dziecko powinno stawać się bardziej inteligentne, a mniej agresywne. A tak nie jest.

Pewnego dnia o ósmej rano w Montrealu zastrajkowała policja. „Już o 11.20 obrabowano pierwszy bank. Do południa ze względu na grabieże zamknięto większość sklepów w Montrealu. (...) Do końca dnia obrabowano sześć banków (...) i zniszczono mienie wartości trzech milionów dolarów, zanim władze miasta wezwały na pomoc wojsko, żeby przywrócić porządek” – pisze Steven Pinker w książce „Tabula rasa”. W sierpniu tego roku, po huraganie Katrina, w Nowym Orleanie masowo okradano sklepy. Ryszard Kapuściński, który był chyba wszędzie, powiada w „Lapidarium”, że każdego, nawet najbardziej odległego kawałka ziemi ktoś pilnuje. Liczba ochroniarzy zatrudnionych obecnie w Polsce jest szacowana na co najmniej 100 tysięcy. Wygląda na to, że jak się nie pilnuje, to ludzie zabiorą. Bo tacy już są. Przykłady te ilustrują pewien oczywisty element ludzkiej natury – egoizm. Nie warto byłoby ich przytaczać, gdyby w XX wieku dominującej pozycji nie zdobyło wyobrażenie człowieka jako istoty bez właściwości. Zgodnie z tym poglądem, nie ma czegoś takiego jak natura ludzka. Człowiek jest bowiem nieskończenie plastyczny i można go dowolnie kształtować na obraz i podobieństwo wyobrażeń kształtującego. Ta idea leżała u podstaw nie tylko przebrzmiałego już behawioryzmu. Stanowiła także kluczowe założenie dwóch totalitaryzmów XX wieku: faszyzmu i komunizmu. Każdy z tych systemów otwarcie stawiał sobie za cel stworzenie „nowego człowieka” i wiele uczynił dla jego realizacji.

Dziś wiemy, że cena programów budowy nowego człowieka to starannie zaplanowana śmierć milionów ludzi, wojny, zniewolenie, czystki etniczne i bieda z głupotą, przy czym te ostatnie trwają często do dziś. Faszyzm i komunizm skompromitowały się nie tylko przez swoją zbrodniczość, ale
i beznadziejną nieskuteczność. Nie udało się stworzyć nowego społeczeństwa ani nowego człowieka, ponieważ z człowiekiem nie wszystko można zrobić – pewne wzorce zachowania są sprzeczne z jego naturą i nie da się ich skutecznie (i bezkarnie) narzucić. Logiczny wydaje się wniosek, że człowiek obdarzony został pewną stabilną naturą. A jednak zaprzeczanie istnieniu tej natury jest typowe dla współczesnych intelektualistów, należy do kanonu poprawności politycznej i uznawane jest za świadectwo szerokich horyzontów umysłowych.

Szlachetny dzikus


Pinker powiada, że współczesne odmawianie człowiekowi natury przybiera postać trzech doktryn, które niewiele mają wspólnego z faktami, ale są powszechnie przyjmowanymi metaforami człowieka. Metafora pierwsza, wywodząca się od Johna Locke’a, to porównanie umysłu nowo narodzonego człowieka do czystej, niezapisanej tabliczki (tabula rasa), na której początkowo niczego nie ma, a jeżeli zostanie coś tam zapisane, to jedynie wskutek doświadczenia. Druga metafora, wywodząca się od Jeana Jacquesa Rousseau, to metafora szlachetnego dzikusa – założenie, że człowiek pierwotny był w istocie dobry i szlachetny, a dopiero potem został skorumpowany przez cywilizację. Wreszcie metafora trzecia, wywodząca się od Kartezjusza, to duch w maszynie – zakłada ona, że w ciele zamieszkuje dusza, która jest z istoty swej odmienna i nie poddaje się, jak ciało, prawom przyrody. Książka „Tabula rasa” jest dyskusją nad trafnością tych metafor. Pinker w szczególności koncentruje się na przedstawieniu dorobku empirycznego i teoretycznych implikacji czterech dyscyplin szczegółowych: kognitywistyki, neuronauki, genetyki behawioralnej i psychologii ewolucjonistycznej. Dorobek tych dziedzin jest znaczny, choć w dużym stopniu ignorowany przez główny nurt psychologii i innych nauk behawioralnych. Skupię się na genetyce behawioralnej, ponieważ jej ustalenia są dosyć pewne, proste i bulwersujące.
Główne osiągnięcia genetyki behawioralnej można sprowadzić do trzech praw: po pierwsze, wszystkie cechy behawioralne są dziedziczne; po drugie, konsekwencje wychowania w tej samej rodzinie są bliskie zera i mniejsze od konsekwencji posiadania wspólnych genów; po trzecie, istotna część zmienności cech behawioralnych nie jest wyjaśniana ani czynnikami genetycznymi, ani czynnikami związanymi z wychowaniem w rodzinie.

Dowodów na te tezy jest wiele, choć niewielu chce o nich słuchać. Badania z udziałem dziesiątek tysięcy osób przekonują, że co najmniej połowę zmienności takich cech, jak inteligencja czy agresja, można przypisać czynnikom genetycznym. Obie te cechy wykazują także znaczną stałość w ciągu życia człowieka, choć zabiegi wychowawcze zmierzają zwykle do nasilenia pierwszej, a osłabienia drugiej. Gdyby więc zabiegi wychowawcze były skuteczne, to dzieci powinny stawać się ba...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI