Co znaczy słowo „altruizm”? Wywodzi się ono z łacińskiego alter, które oznacza „inny”, „drugi”. Tak więc łaciński źródłosłów wskazuje na obecność kogoś drugiego. Słownik wyrazów obcych podaje taką definicję: „Bezinteresowne kierowanie się dobrem innych ludzi, gotowość do poświęceń dla innych”. W tym rozumieniu altruizm stanowi opozycję egoizmu.
Altruizm jest jednym z pojęć, które tak przeniknęły do potocznego języka, że sprawiają wrażenie, jakby istniały w nim od zawsze i od zawsze towarzyszyły rozważaniom nad kondycją ludzkiej natury. Jednak, wbrew temu przekonaniu, sam termin ma zupełnie współczesne korzenie. Jego autorem jest August Comte, francuski filozof z okresu wczesnego pozytywizmu. Wprowadził to pojęcie w przekonaniu, że altruizm i egoizm to dwa przeciwstawne motywy ludzkiego postępowania. Według Comte’a, człowiek nie jest wyłącznie egoistą i może w życiu kierować się także „pragnieniem życia dla innych”.
Historia altruizmu
Zanim altruizmem zainteresowała się psychologia, rozważania na jego temat prowadzili filozofowie i etycy – i to na długo przed wprowadzeniem tego terminu do naukowego obiegu. Pojawiały się one w dyskursach o naturze ludzkiej, o istocie dobra i zła. Dominowało w nich przekonanie o wrodzonym egoizmie człowieka. Słynny Niccolo Machiavelli i angielski filozof Thomas Hobbes uważali nawet, że ludzie angażują się w pomoc innym wyłącznie z powodów egoistycznych. Hobbes szukał źródeł organizacji społeczeństwa właśnie w samolubnej naturze ludzkiej. Jego kontynuator, Bernard de Mandeville, twierdził, że społeczeństwo funkcjonuje głównie za sprawą jednostek samolubnych. To przekonanie w pełni oddaje tytuł jego utworu: Bajka o pszczołach, czyli występki jednostek dobrodziejstwem ogółu.
Dużo później także Fryderyk Nietzsche podzielał ów radykalny pogląd na temat egoizmu. Nie tylko kwestionował pozytywną wartość idei bezinteresowności, ale wręcz uważał, że bezinteresowne zachowania są oznaką słabości. Pokonywanie zaś takich uczuć, jak litość czy współczucie uznawał za „szlachetną cnotę”.
Egoizm uważany więc był za jedyne racjonalne wyjaśnienie zarówno możliwości rozwoju człowieka, jak i organizacji społeczeństwa: wpisany niejako w naturę ludzką – nie podlegał dyskusji, był uważany za naturalną konsekwencję rozwoju społecznego. Tak więc był nie tylko usprawiedliwiony, ale wręcz pożądany.
Choć powszechny był pogląd, że ludzie w większości kierują się w swym postępowaniu głównie dbałością o własny interes, to jednak znaleźli się myśliciele, którzy uważali egoizm za jedno ze źródeł ludzkich problemów. Za najwyższą cnotę uznawali wzajemną dobroć, a za doskonałość moralną – bycie dobrym dla innych. Epoka brytyjskiego oświecenia, zwana też „wiekiem dobroczynności”, rozwinęła na niespotykaną wcześniej skalę ruch obywatelski, mający na celu systemową zmianę warunków życia najbiedniejszych warstw społeczeństwa.
Niewątpliwie jego filozoficzną podstawą były idee utylitarystów. Tak zwani „entuzjaści” nie podważali zasadniczej tezy o egoistycznej naturze ludzkiej, ale uważali, że ludzkim postępowaniem kieruje zmysł moralny. Według nich jedną z naturalnych pobudek postępowania człowieka jest sympatia dla innych istot. „Właściwe człowiekowi uczucie sympatii czyni, że interes osobisty harmonizuje z interesem ogółu, przyjemność innych jest zarazem jego przyjemnością” – tłumaczył Władysław Tatarkiewicz w Traktacie o szczęściu. Entuzjaści uznali więc uczucie sympatii za jedną z naturalnych pobudek ludzkiego postępowania, dzięki której interes osobisty harmonizuje z interesem innych.
Utylitaryzm w szczególny sposób godził wizję natury ludzkiej jako egoistycznej z moralnym charakterem wielu działań ludzkich. Rozwiązanie było proste: dążenie jest moralne, jeśli służąc interesowi własnemu, służy jednocześnie interesowi ogółu. David Hume, John Locke czy Adam Smith zwracali uwagę na rolę współczucia i współodczuwania, ale wskazywali jednocześnie na powiązanie interesu własnego z interesem innych ludzi.
Byli także i tacy – przede wszystkim Jan Jakub Russeau i August Comte – którzy uważali, że ludzkie zachowania mogą być w równej mierze oparte na pobudkach egoistycznych, jak i altruistycznych. Argumentowali więc za istnieniem motywów obu rodzajów.
Altruizm w psychologii
Psychologia odziedziczyła po filozofii nierozwiązany dylemat altruizmu. Sposób podejścia do tej kwestii był jednak odmienny. Przede wszystkim psychologowie zaproponowali pewne ustalenia terminologiczne, różnicując zachowania pseudoprospołeczne od prospołecznych: jeśli uczeń pomaga nauczycielce nieść torbę, bo oczekuje, że w zamian otrzyma lepszą ocenę z wypracowania, to jego zachowanie jest pseudoprospołeczne. Tak więc taka „pomoc” jest podejmowana wówczas, gdy towarzyszy jej wizja nagrody zewnętrznej. Zdefiniowali też zachowania altruistyczne jako te, które są podejmowane bez oczekiwania nagrody z zewnątrz.
Psychologia zajęła się również badaniem uwarunkowań oraz mechanizmów zachowań altruistycznych – filozofia i etyka koncentrowały się na rozważaniu czy istnieje bezinteresowność, zaś psychologia stawia konkretne pytania i dokonuje ich empirycznej weryfikacji. Psychologia wskazuje wreszcie na różnorodność uwarunkowań ludzkiego altruizmu.
O różnych obliczach altruizmu
Choć psychologia jako nauka istnieje od ponad dwóch wieków, to prospołecznością i altruizmem zainteresowała się dopiero pod koniec lat 60. ubiegłego wieku. Jednak już na przełomie lat 70. i 80. (szczególnie w Ameryce) niemal lawinowo rosła liczba badań nad prospołecznością. To zainteresowanie zaowocowało różnorodnością podejść i koncepcji teoretycznych wyjaśniających genezę i mechanizmy ludzkiej prospołeczności1.
Socjobiologia i psychologia ewolucyjna o altruizmie
Dla socjobiologii i psychologii ewolucyjnej wspólne jest przekonanie, że wszelkie zachowania społeczne – zarówno zwierząt, jak i ludzi – mają podstawy biologiczne i są wytworem ewolucji. Tak więc określone rodzaje zachowań ludzkich mają swoje korzenie w wyposażeniu genetycznym. W toku ewolucji pewne geny czy też ich grupy uzyskuj...
Dylemat altruizmu, czyli o zagadce ludzkiej bezinteresowności
Najcenniejszym następstwem „bycia prospołecznym” jest umiejętność spoglądania na sytuację nie tylko z własnego punktu widzenia, ale też z punktu widzenia innych jej uczestników. Umiejętność ta jest efektem wiedzy o innych ludziach, odrębnej od wiedzy o sobie samym. Dzięki tej wiedzy nie zaproponujemy np. aktywnego odpoczynku choremu na astmę. Ta wiedza chroni nas przed pochopnym ocenianiem innych, ogranicza naturalną, przemożną skłonność umysłu do upraszczania i kategoryzowania świata. W efekcie zmniejsza niebezpieczeństwo uprzedzeń i podążającej w ślad za nimi dyskryminacji innych.