Dwie twarze singla

Wstęp

Ponad 5 milionów Polaków żyje samotnie, bez partnera. W pracy są energiczni, otwarci, przebojowi i kontaktowi. Prywatnie – niedostępni i nieufni. Single cierpią z powodu samotności, ale nie przyznają się do tego, a nawet twierdzą, że są z tego dumni! Jaką płacą cenę za życie bez pary?

Życie w pojedynkę (ang. single) to dziś pewien styl. „Singlowanie” staje się modą, a ci, którzy jej ulegają, forsują stan samotności jako ważny i nie gorszy od życia rodzinnego. Według danych ze spisu powszechnego w 2004 roku, liczba singli w Polsce doszła do 5 milionów. Socjologowie prognozują, że do 2030 roku wzrośnie o kolejne dwa miliony.
Polscy single zakładają – na wzór innych krajów – stowarzyszenia, mają własne kluby i biura podróży. Z ofert dla samotnych korzystają ludzie w różnym wieku, od lat 20 do 75. Są wśród nich tacy, którzy nigdy nie mieli stałego partnera oraz osoby rozwiedzione, owdowiałe. Propozycji spędzania wolnego czasu jest tak dużo, że łatwo nie tylko ukryć się przed własną samotnością, ale również zepchnąć do podświadomości ważne potrzeby miłości, bliskości, kontaktu, wspólnoty, dawania, przyjmowania, które można zaspokajać w pełni w bliskim, intymnym związku.

Smak życia solo

Ewa przez wiele lat szczyciła się swoim „singlowaniem”. Dziś ma 41 lat, od roku jest w udanym związku. Często wraca do długiego okresu samotności w swoim życiu. – Uciekałam w pracę i rozrywki, inwestowałam w swój rozwój osobisty, korzystałam z kursów dla aktywnych i twórczych kobiet. Oszukiwałam się, że jest mi dobrze. Na spotkaniach singli inni udawali podobnie jak ja, więc trudno było w tym specyficznym teatrze nawiązać z kimś bliski kontakt – tłumaczy Ewa. Im bardziej wmawiała sobie, że życie w pojedynkę to jej świadomy wybór, tym większe tworzyła mury w relacjach z mężczyznami.
Andrzej (39 lat) uważa, że singiel to osoba sama, ale nie samotna. Według niego, single to sensowni i wartościowi ludzie, którzy wolą żyć w pojedynkę niż wikłać się w nieudane małżeństwo. – Nie zamykamy się oczywiście na związki, ale nie poszukujemy desperacko miłości, nie uzależniamy poczucia własnej wartości od tego, czy mamy stałego partnera – twierdzi Andrzej.
O rok młodsza od niego Anna określa siebie jako „zdeklarowaną singielkę”. Uważa, że ten stan wybiera się świadomie, a nie dlatego, że człowiekowi nie udało się znaleźć tej drugiej połówki. Jest zadowolona ze swojego życia. Kieruje dużą firmą, stać ją na wszystko, czego potrzebuje. – Na pewno nie jest singlem ten, kogo ten stan męczy, kto chce z niego uciec – zastrzega Anna: – Tak zachowują się raczej neurotycy, którzy nie potrafią żyć sami, bez uzależnienia się od kogoś czy wręcz uwiązania się tej drugiej osoby. Ja cenię wolność i single, których znam, też ją cenią.
Dla Anny wolność, to całkowita swoboda w organizowaniu sobie życia, to przyjemności, wyjazdy, spotkania, które zaspokajają jej potrzeby relaksu, odpoczynku, zabawy, rozrywki. Anna twierdzi, że nie ma czasu na nudę ani na rozpamiętywanie tego, czy lepiej żyć samemu, czy z kimś. Żyje aktywnie i cieszy się tym, co ma. Przyznaje, że przychodzą chwile, kiedy brakuje jej kogoś bliskiego, bo taka jest natura człowieka („stworzenia stadnego”), ale wtedy bez problemu znajduje kogoś do towarzystwa.

[nowa_strona] Niech żyje wolność

Jakie są plusy życia w pojedynkę? Single mają więcej czasu dla siebie, mogą nim dowolnie dysponować. Zaczynają myśleć o własnym rozwoju, inwestować w siebie, łatwiej im otwierać się na nowe doświadczenia. Osoby samotne częściej biorą udział w kursach językowych, szkoleniach podnoszących kwalifikacje i rozwijających hobby, zaczynają uprawiać sporty itp. Samorealizacja to tendencja bardzo wyraźna w dzisiejszych czasach i niejednokrotnie staje się ważniejsza od dbałości o związek z partnerem. Singiel może sobie na nią w pełni pozwolić, nie musi z niczego rezygnować dla drugiej osoby, ani uwzględniać jej potrzeb czy szukać kompromisu.
Robert już w czasie studiów zamieszkał sam i cieszył się stanem wolności. Wreszcie był panem w swoim domu. Sprzątał, kiedy chciał, gdy był zmęczony – spał do południa. Nikt mu nie kazał zmywać każdego kubka od razu po wypiciu herbaty czy kawy, ani słać łóżka tuż po wstaniu. Kobiety, z którymi się spotykał, od razu uprzedzał, że chce żyć i mieszkać sam, że z nikim się nie zwiąże na stałe. Nie znosił, kiedy przestawiały mu meble i robiły porządki. Po dziesięciu latach przelotnych i mało satysfakcjonujących związków, poczuł ciężar swojej samotności. Gdy zostawał sam w domu „chodził po ścianach”. Brakowało mu zwykłej rozmowy, przytulenia, ciepła drugiej osoby. Jednocześnie zauważył, że kończył znajomość nawet z kobietami, które mu się podobały, gdy tylko zaczynało im za bardzo zależeć na związku. Zaczął zastanawiać się nad tym, czy umie nawiązać relacje, a może w ogóle nie potrafi kochać...

Rozdwojenie uczuć

Wiele osób samotnych określa siebie jako singli, ale wyraźnie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI